Poznajmy się od filmowej strony #6 – Angelika Borucka

Tragedia na przełęczy Diatłowa (2013), reż. Renny Harlin

Paradokument to chyba byłoby dobre słowo. To jeden z tych filmów, które potem mogą posadzić Was przed laptopem z Wikipedią i stronami pełnymi teorii spiskowych, to coś, o czym chcesz dyskutować ze znajomymi, by rozważać pokręcone teorie „jak to było naprawdę?„. Możesz być sceptykiem, możesz wierzyć w coś, nieważne. W Tragedii na przełęczy Diatłowa śledzimy grupę młodych alpinistów, którzy chcą wyruszyć śladami wyprawy z 1959 roku, kiedy to dziewiątka studentów i absolwentów wybrała się na szczyt góry Otorten. Zginęli oni w niewyjaśnionych okolicznościach, odnosząc dziwne obrażenia. I choć film jest horrorem science-fiction, to podstawa wydarzeń jest prawdziwa, a zakończenie satysfakcjonujące. W sumie mam ciarki na kręgosłupie nawet na myśl o tym. I to chyba wystarczy, żeby trafić do mojego TOP 10.

fot. kadr z filmu Incydent na przełęczy Diatłowa

Gamer (2009), reż. Mark Neveldine, Brian Taylor

Czy to wstydliwe wyznanie? Dla mnie kino nie musi być górnolotne i pewnie to jeszcze potwórzę. Ważne, żeby było to coś, a tu w Gamerze właśnie jest. Świat gry, sama koncepcja i realizacja, bo Brian Taylor ma naprawdę fascynujące pomysły na kręcenie swoich filmów (i seriali). Lubię te momenty, gdy film czuć jak grę, co sam reżyser zapoczątkował już w Adrenalinie. Lubię to, że mój ulubiony aktor ma tam swoje 7 minut na ekranie i to, że to się po prostu dobrze ogląda. To sensacja, trzymająca w napięciu kiedy trzeba, przerysowująca obecny świat w trochę przerażający sposób.

fot. kadr z filmu Gamer

Creep (2014), reż. Patrick Brice

Sama się sobie trochę dziwię, że to tu wrzucam. Creepa obejrzałam dopiero niedawno, ale zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cały film to dialog między dwoma osobami. To przy okazji też horror (kolejny). Jest trochę filozoficzny, trochę miesza nam w głowie, po kilkudziesięciu minutach już nie wiemy, czemu wierzyć, chcemy po prostu usiąść w pokoju z Markiem Duplassem i podyskutować z nim dosłownie o wszystkim. I patrzeć na niego. Nie jest ładny, ale jest hipnotyzujący, nawet nie wiem jak to działa. Creep, tak samo pierwsza, jak i druga część, to kawał dobrego i intrygującego kina, stworzonego przez dwóch gości. Dwóch.

fot. kadr z filmu Creep

Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street (2007), reż. Tim Burton

Musical w reżyserii Tima Burtona, klasycznie już z Deppem i Heleną w głównych rolach. Cudowny Alan Rickman, w filmie o morderstwach. Groteskowa krew w kolorze zbyt jasnym, by ją brać za prawdziwą, w wiktoriańskim londynie pełnym mrocznych uliczek, ciemnych postaci i pięknych brudnych sklepowych witryn. Dobra historia opowiedziana w jeszcze lepszy sposob i muzyka, której nie sposób nie kochać.

fot. kadr z filmu Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street

Pachnidło: Historia mordercy (2006), reż. Tom Tykwer

To jeden z tych dwóch filmów, co do których nie mam wątpliwości, że należą do mojego prywatnego TOP 2. Pachnidło jest piękne, po prostu piękne. Przez to, że książkę przeczytałam później, nie czuję, że filmowi czegokolwiek brakuje. Genialna rola Bena Whishawa, Alan Rickman i przepiękna muzyka. To taki film z pogranicza gatunków, trochę smutny, czasem brutalny, ale każda ta śmierć jest też w jakiś sposób piękna.

fot. kadr z filmu Pachnidło: Historia mordercy


Moi poprzednicy w tym cyklu pisali jeszcze tytuły, które znalazłyby się na liście, gdyby można ich było dać 20. Ja Wam powiem, że smutno mi, że to filmy, a nie seriale, bo napisałabym Darknet i La casa de papel. Prawie umieściłam na tej liście I Origins, Charlie musi umrzeć, Split, K-PAX, Piłę, Zodiaka, Niewidzialnego i Megamocnego.

Redaktor działu technologie

Horrory? A co to?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?