Zobacz również:
Poznajmy się od filmowej strony #4 – Szymon Góraj
Poznajmy się od filmowej strony #3 – Krzysztof Wdowik
Poznajmy się od filmowej strony #2 – Dominik Dudek
Poznajmy się od filmowej strony #1 – Łukasz Kołakowski
To był mój film 2011 roku. Ukazanie relacji ojciec-syn, zabieganie o przebaczenie, gniew który bohaterowie skrywają w sobie, bezradność, a przede wszystkim walka o rodzinę i zapewnienie jej bezpieczeństwa pokazane są w tym filmie tak prawdziwie i emocjonalnie, że brak mi słów. Praktycznie cały seans przesiedziałem z zaciśniętymi zębami, a łzy same napływały mi do oczu. Tona emocji! Hardy, Edgerton i Nolte są w tym filmie świetni. Wracam do niego co jakiś czas, a Wam, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, polecam nadrobić.
Prawdopodobnie najlepszy kom-rom, jaki w życiu widziałem. Z łatwością dałem wciągnąć się w tę historię i uwierzyć w problemy i rozterki głównego bohatera. Być może też trochę się z nim utożsamić. Nie oglądam zbyt wielu komedii romantycznych, ale ta mnie urzekła klimatem i tym, w jak nienaciągany i nienachalny sposób przedstawiła relację głównych bohaterów i uczucia, które ich łączą.
Ten film się kocha albo nienawidzi. To chyba najmniej refnowa produkcja w całym dorobku duńskiego reżysera i chyba dlatego tak bardzo przypadł mi do gustu. Ba, śmiem twierdzić, że to serio jeden z moich ulubionych filmów ever. Wszystko tu pięknie gra. Aktorstwo, zdjęcia, montaż, ścieżka dźwiękowa. No cud miód malina. Dzięki temu filmowi polubiłem Ryana Goslinga. Gdybym w okresie, kiedy oglądałem film, już normalnie pracował i zarabiał, to moglibyście mnie pewnie spotkać gdzieś w kurtce ze złotym skorpionem na plecach. A tak, to niestety zostało mi w alternatywie tylko zdjęcie na Facebooku.
Uwielbiam pierwszego Terminatora. Miał niesamowity klimat i fantastyczną realizację, jak na lata w których powstał. Jednak to cześć drugą uważam za lepszą produkcję. To jeden z filmów mojego dzieciństwa, na który czekało się przed telewizorem i modliło pod nosem, żeby mama pozwoliła obejrzeć, a nie kazała iść spać, bo jutro do szkoły. Historia młodego Johna Connora to już klasyka kina i jeden z najlepszych filmów lat 90. Prawdopodobnie sequel doskonały.