Wymieniłem już 20 filmów, a dalej nie przeszliśmy do mięsa, czyli tego, co w 2021 widziałem najlepszego. A ten ranking, u mnie prezentuje się następująco:
Fajna ta Diana, taka nie za królewska. Inkarnacji księżnej byłoby już w popkulturze mnóstwo, ale na tę od Larraina czekałem ze szczególnym zaciekawieniem, bo to reżyser, który parafrazując DiCaprio w Django, zdążył już zdobyć i moją uwagę i ciekawość. Eksplorował już nieprzystosowanie do świata, w którym żyje znana persona w obliczu tragedii publicznej, teraz poszedł w wewnętrzną i wybrzmiał równie dobrze. A przy okazji dał okazję do zagrania życiówki Kirsten Stewart, co oznacza, że spośród dwóch obśmiewanych kłód drewna ze Zmierzchu jedna po kilku fantastycznych kreacjach gra zaraz wysoce oczekiwanego Batmana, a druga dostanie Oscara. Tylko ten trzeci jakoś kariery nie zrobił.
Kino w stanie czystym a przy okazji fantastyczny pokaz tego, jak uniwersalne są dzieła wielkie i jak z odrobiną rozmysłu i chęcią dostosowania do czasów można takowe ekranizować. Berlin Alexanderplatz jak nic innego w roku ubiegłym pokazało, że współcześni twórcy mogą pochylać się nad dokładnie tymi samymi problemami, bo ludzkość może ma wiele nowych zabawek, ale błędy popełnia od lat z grubsza te same. Piękny film, monumentalny film, dzieło raczej średnio na niezobowiązujący niedzielny seans, ale zwyczajnie dające dużo odbiorcy.
Kolejny monument, potężny metrażowo i wielki film uznanego już twórcy. Matuszyński zdobył sobie uznanie co prawda wyłącznie debiutem, ale że był to prawdopodobnie w polskim kinie film poprzedniej dekady, mogliśmy uznać, że sprawą Grzegorza Przemyka nikt nie zajmie się lepiej. Wyszło dzieło, które najlepsze jest wtedy, kiedy chwyta absurd i beznadzieję całej swojej historii. Opowiada o sprawie, która wydarzyć się nie miała prawa z tak wielu powodów, że jej przebieg jest z każdą minutą seansu coraz bardziej frustrujący. Pewnie nie wszystkim przypadnie od do gustu, ale choćby dla tych emocji warto. Szkoda, że tak szybko pożegnał się z walką oscarową.
Moja druga ulubiona oscarówka z ubiegłego roku, wraz z wyrazistą i fantastycznie wybraną przez Akademię (a to szczególnie w tej kategorii żadna oczywistość) rolą dziadka Anthony’ego. Ten film jest świetny dlatego, że reżyser w całej mocy stawia na kontrolowany chaos z głowy głównego bohatera. Kontrolowany, bo choć nie jesteśmy w stanie podczas seansu do końca w nią wejść, to Zeller dokładnie wie, co chce nam pokazać i jak przytłoczyć piekłem Alzheimera. Sprawi, że nigdy nie będziemy chcieli czegoś takiego dożyć.
Luzujemy klimat, żeby móc do rankingu wrzucić tę perełkę. James Gunn to bowiem gość, który ma w środowisku filmowym tak duże zaufanie, iż widać, że może robić filmy tak, jak chce. A fakt, że jego styl dobrze zgrywa się z tym, co trykociarze mają do zaoferowania sprawia, że nikt z jego nowego dzieła nie powinien wychodzić niezadowolony. Patrzył z oddali na te próby Warnera, widział zachęcające pomysły, którym jednak brakowało odpowiedniego wykonania, jak Joker czy Ptaki nocy, po czym wbił w ten interes sam i zrobił najlepsze superhero ostatnich lat. Szkoda, że tak koszmarnie niedocenione, bo taka Czarna wdowa czy nowy Spider-man nie mogą z tym filmem stać na jednej półce. Nawet razem wzięte.
Złote Lwy w Gdyni i naprawdę ważny przekaz płynący z tego filmu. To dzieło, które zrodziło się w glowach wielu zdolnych, ale rozumiejących konflikt ideologiczny w kraju twórców, dlatego też można odbić od niego wszystkie zarzuty, jakie do tego typu produkcji można mieć i jakie, w głowach jego krytyków się oczywiście zrodziły. Pamiętam swoją reakcję po seansie festiwalowym, bo te emocje były jednymi z najsilniejszych, jakie targały mną w poprzednim roku. Przez chwilę, bo potem mogłem odbić je w zupełnie inną stronę seansem Innych ludzi Aleksandry Terpińskiej, którzy trafią do tego rankingu za rok.
Zdołowałem się niesamowicie, bo w tym roku Aidę obejrzałem właściwie zaraz po wyjściu z sali, na której oglądałem nowe Wesele Smarzowskiego. Ten drugi film był przykry, ale zawodzący, natomiast międzynarodowa produkcja biorąca na tapet wydarzenia ze Srebrenicy to już emocjonalna perła, tak potrzebna, a jednocześnie tak wielka, że poukładanie jej sobie w głowie zajmuję ładnych kilka dni od seansu. Międzynarodowa produkcja, przepełniona również polskimi nazwiskami, będzie dla Was trudna, ale warto dać jej szansę i zanurzyć się w klimacie zbrodni ludzi przeciw ludziom. Dodatkowym atutem będzie sporo polskich akcentów, wraz z dość dużą rolą naszej aktorki, Ireny Melcer.
Trochę Was okłamałem, bo pisząc taki ranking rok temu mówiłem, że nowy Pixar go wygra. Szybko musiałem to zweryfikować, bo film, który zgarnął w tym rankingu bońkowy TOP wyszedł raptem na początku marca, ale nie byłem w stanie zepchnąć nowego Pixara poza podium. Z wielkiem trójki filmów studia, tych na najwyższej półce zrobił on wielką czwórkę, rozsiadając się obok Wall-E’go, Toy Story 3 oraz Inside out. To film równie dobry co ten ostatni, jeśli nie minimalnie lepszy. Film przepiękny, mądry i w całej swojej obrazowości zamykający się w dość prostym morale. Nikt tak dobrze jak on nie pokazał nam w ubiegłym roku radości z najmniejszych rzeczy.
Nowy film wielkiego reżysera pokazano nam w Polsce dopiero w sylwestra, ale rzutem na taśmę zgarnął w tym rankingu bardzo wysokie miejsce. Od teraz wiemy bowiem, że Anderson nostalgiczny i Anderson w wersji bardziej light nie przeszkadza, żeby być Andersonem na poziomie nieosiągalnym dla innych. To film ciepły, fantastycznie nakręcony i obsadzony, w którym młodzi, debiutujący aktorzy mogą wykazać się na tle absolutnych gwiazd Hollywood. Rośnie u mnie w oczach każdego dnia od seansu. Może urósłby nawet do numeru jeden, ale tutaj sprawa wydaje się nieosiągalna…
Czasem trafi się taki film, który zwyczajnie jest mój. Jeśli przy okazji narzekań na różne inne, które zdarzają mi się dość często dojdę do pytania, czego ja właściwie oczekuje po kinie, palec wskazujący pójdzie na Obiecującą. Młodą. Kobietę. i odpowiem – Tego! Filmu który mówi o problemach często goszczących w moich myślach, ale też produkcji, której poważny temat nie zwalnia od interesującego opowiedzenia o nim. Chyba jedyną wadą są Obiecującej. Młodej. Kobiety są bez sensu wrzucone kropki w polskim tytule. Niech za rekomendację posłuży również to, co film zrobił z moim Spotify Wrapped za ubiegły rok. Dobrze myślicie, uczynił Stars are blind Paris Hilton najczęściej słuchaną piosenką 😊
ilustracja wprowadzenia: PZPN