Imperium jako archetyp państwa kapitalistycznego? Rozważania po seansie Solo

Socjalliberalna opozycja oraz galaktyczne peryferia

A skoro już o Enfys Nest mowa… Kapitalizm ma to do siebie, że prócz beneficjentów zawsze produkuje przegranych, którzy winą za wszelkie zło świata obarczają właśnie ten panoszący się i moralnie bezwartościowy ustrój. Za liderkę tego Marksowskiego proletariatu w Solo uchodzi zaś wspomniana Enfys Nest, stanowiąca zrąb przyszłej Rebelii i główną socjalliberalną agitatorkę. Z jej wypowiedzi (co zresztą wyżej możemy zauważyć) wynika znowuż wyraźne pragnienie zmiany, które dotyczyłoby przejścia z galaktyki kapitalistycznej do galaktyki solidarnej. I choć wśród idei przezeń wyznawanych próżno doszukiwać się dążenia do proletariackiej dyktatury, to z pewnością optuje ona za równością i wolnością wszystkich ras, planet, układów, systemów oraz całych galaktyk. Osiągnięcie tych wartości nie będzie jej zdaniem możliwe, dopóki karty do Sabacca rozdaje wielka finansjera Imperium i Syndykatów. Na szczątkach pierwszego solidarnościowego zrywu podjętego przez jej matkę, utworzyła więc separatystyczny ruch, funkcjonujący poza oficjalną sceną polityczną i działający ponad granicami prawa.

Fot. kadr z filmu Solo / Disney

Fot. kadr z filmu Solo / Disney

Co jednak z tego wszystkiego jest najciekawsze, to miejsce, w którym widz wchodzi w posiadanie powyższych informacji. Savareen, piaszczysta, wyeksploatowana planeta, o której galaktyka już dawno zapomniała i pozostawiła na pastwę losu. Mając w pamięci symbol w postaci wojny paliwowej, nie sposób w tym momencie nie odwieść się od wrażenia, że i Savareen jest symbolem wprost zaczerpniętym z naszej rzeczywistości. Tylko co mógłby on oznaczać? Bliski Wschód? Nie, w końcu na planecie znajduje się wyłącznie rafineria, a nie same złoża Coaxium. I tym bardziej nie, gdy weźmiemy pod uwagę rasę ludzką (czarna), jaka zamieszkuje lokalne, prymitywne domostwa. To może Afryka? To odniesienie jest już bardziej prawdopodobne, a będzie ono jeszcze bliższe prawdy, gdy oprzemy je o Gunderowskie pojmowanie peryferii.

Zobacz również: A co jeśli Thanos jest protagonistą? Rozważania na temat sensu Avengers: Wojna bez granic

Andre Gunder Frank, słynny niemiecko-amerykański ekonomista, sądził bowiem, że świat podzielny jest na dwie strefy – na centrum oraz peryferie. W skład centrum wchodzą wszyscy najpotężniejsi gracze na scenie międzynarodowej, czyli w gruncie rzeczy Stany Zjednoczone, Europa i ogólnie świat kapitalistyczny. Peryferia to z kolei wszystkie pozostałe, najbiedniejsze części świata, pozostające lata świetlne za dokonaniami centrum. Dziejowym powołaniem tego pierwszego jest natomiast wyzyskiwanie tych drugich i całkowite ich od siebie uzależnianie. A jakie jest powołanie peryferii? Bycie zdanym na łaskę i niełaskę centrum. Jedyną możliwością wyzwolenia się z tej zależności (którą zresztą sam Frank później odrzucił, twierdząc, że jest niemożliwa do zrealizowania) jest rewolucja, której siła napędowa pochodzić będzie właśnie z owych peryferii. W tym więc sensie osadzenie finałowego aktu na Savareen i ekspozycja postaci Enfys Nest oznaczałaby jawne przypisanie znaczenia Trzeciemu Światu, jako miejscu tak mocno doświadczonego wyzyskiem Pierwszego Świata, że zmuszonego do rewolucyjnego działania. Nie twierdzę, że Ron Howard czytał Franka. Zakładam, że prawdopodobnie nawet o nim nie słyszał. Twierdzę natomiast, iż doskonale wpisał się w jego założenia. A to już coś.

Redaktor

Najbardziej tajemniczy członek redakcji. Nikt nie wie, w jaki sposób dorwał status redaktora współprowadzącego dział publicystyki i prawej ręki rednacza. Ciągle poszukuje granic formy. Święta czwórca: Dziga Wiertow, Fritz Lang, Luis Bunuel i Stanley Kubrick.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Radek Folta pisze:

Najciekawsze spojrzenie na Solo, jakie znalazłem w necie.

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?