Do serca przytul… zombie – o nietypowym wizerunku nieumarłych słów kilka

Zombie kojarzą się nam dość jednoznacznie. Przyzwyczaiły nas do ich obrazu kolejne filmy, seriale i gry komputerowe. Warto jednak wspomnieć o tych dziełach, które do żywych trupów podeszły nieco inaczej.

Choć fala motywów związanych z zombie  zdaje się nieco słabnąć, to nadal chwytliwy temat (o czym świadczy poruszenie wokół informacji o aktorskiej obsadzie 9 sezonu Walking Dead). Nie brakuje ich także w kolejnych grach komputerowych typu survival.

Zombie niezależnie od wykorzystanego medium w większości przedstawiane są dosyć podobnie: nie zbyt ruchliwe, mało rozgadane, żądne mózgów i pomimo swojej flegmatyczności groźne w grupie. Eliminowanie ich nie należy do przyjemności, ale jest konieczne. Nie można rozpamiętywać kolejnych „zabójstw”, bo w końcu chodzi tu o jedno: albo oni, alby my. W ten sposób zombie nie kojarzą się zbyt dobrze. Nie chcielibyśmy ich spotkać po zmroku (o czym świadczą  internetowe pranki). A jednak niektórzy filmowcy w sposób nieoczekiwany przedstawili nam swoją własną wizję żywych trupów.

Zobacz także: Twórca Żywych Trupów krytykuje współczesne zombie!

Pierwszy dobry przykład stanowi dzieło z lat 90: Mój chłopak zombie. Jak sam tytuł sugeruje, jest to specyficzna komedia romantyczna. Chłopak o imieniu Johnny podczas napadu na sklep zostaje zabity. To jednak nie koniec. Johnny wstaje z grobu. Rodzice przyjmują powrót syna do domu zaskakująco spokojnie proponując mu nawet jedzenie… z jego własnej stypy.

Fot. Kadr z filmu Mój chłopak zombie

Fot. Kadr z filmu Mój chłopak zombie

Jak widać nie brakuje tu absurdalnego humoru, a całość oparta jest na założeniu, że bycie zombie jest do przyjęcia przez resztę społeczeństwa. Na tyle nawet dobrze, że Johny jest w stanie zdobyć dziewczynę. Nie warto tu  zdradzać kolejnych komplikacji z tym związanych, ale jak widać pojęcie „miłość aż po grób” okazuje się niewystarczające. Warto tylko zauważyć, że żywy trup w tym wydaniu choć blady i martwy, oraz nadal żądny ludzkich mózgów, okazuje się jednocześnie dość rozgadany i pragnący bliskości z bardziej żywymi od siebie członkami społeczności.

Na pierwszy rzut  zombie, a właściwie „zwłoki” ( w filmie pada określenie corpses) w Wiecznie żywym mniej wybijają się z znanego szablonu. A jednak główny bohater drepcząc  z innym martwymi, jak on ciałami  przejawia bardziej ludzkie cechy: myśli. „R”- bo to  jedyne, co pamięta ze swojego imienia rozmyśla nad swoim… „nieżyciem”.  Nie chce się na nie godzić, czuje się samotny i zagubiony. Wraz z innymi żywym trupami przemierza opuszczone lotnisko. I choć  „R” trafia w końcu na żywą dziewczynę odnajdując w sobie zdolność do miłości, to film Levine’a okazuje się czymś więcej, niż absurdalną komedią z dodatkiem parodii w stylu Mój chłopak zombie.

Fot. kadr z filmu Wiecznie żywy

Fot. kadr z filmu Wiecznie żywy

Nie chce tu za dużo zdradzić, ale zombie w Wiecznie żywym nieco różnią się od nam znanych truposzczaków. Podkreślenie, że wszyscy oni znajdują się na wielkim lotnisku – zupełnie jak w poczekalni – pozbawieni nadziei i radości życia, przywodzi na myśl stan dogłębnej depresji lub wypadnięcia poza ramy społeczeństwa. Oprócz nich pojawiają się także „szkieletory”, które stanowią kolejny etap w odchodzeniu od człowieczeństwa.  Jak zauważa główny bohater: „wszyscy tacy będziemy , kiedy człowiek zrezygnuje, straci nadzieję”. Zombie okazują się tu więc przedstawione w sposób bardziej metaforyczny, choć nie zmienia to faktu, że nadal są żądne ludzkiego mięsa, ale także ludzkich uczuć.

Na koniec warto wspomnieć o zombie w wydaniu animowanym. I choć wszystkie znane potwory w Hotelu Transylwania zostają pokazane w sposób bardziej zabawny i nieszablonowy, zombie przejawiają się w tle jako powtarzający się motyw.

Fot. kadr z filmu Hotel Transylwania

Fot. kadr z filmu Hotel Transylwania

Tym razem nie jako adoratorzy ludzkich serc, ale jako…tragarze i lokaje. Ci boye hotelowi ubrani w czerwone uniformy nie okazują się raczej zbyt ogarnięci. W wykonywaniu codziennych  obowiązków nie pomaga im ich nieporadność i powolność. Zawsze zgubią jakiś pakunek, lub część własnego ciała. Nie za dobrze czują się także w kwestii obsługi smartfona. Są jednak wyjątkowo cierpliwi i widocznie dlatego nie traci do nich zaufania książę Dracula (Ciekawe jaką rolę przyjmą w 3 części, która już niebawem odnotuje swoją premierę).

Zobacz także: Hotel Transylwania 3 – upragnione wakacje a może prawdziwy koszmar? Nowy zwiastun!

W przypadku Hotelu Transylwania zostają więc podkreślone ograniczenia żywych trupów dla wzmocnienia efektu komicznego. Zombie być może nie okazują się tu zbytnio uczuciowe, ale jednak pomimo wszystkich swoich ograniczeń,  są całkiem pomocni (i wcale nie dojadają na zapleczu ludzkich mózgów). Jak widać zombie da się lubić. Przynajmniej wtedy gdy stają się trochę bardziej ludzkie.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Stały współpracownik

Podobno kulturoznawca, pomiędzy filmem a literaturą i kilkoma innym dziedzinami sztuki. Co jakiś czas jednak mocniej przyciągają go ruchome obrazy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?