Oczywiście próżno raczej szukać poziomu prezentowanego przez mocarzy poprzednich dekad, ale z pewnością znajdą się tytuły, które się do tego zbliżyły, a jeśli nie, to przynajmniej można się przy nich dobrze bawić. Irlandczyk Martina Scorsese na ten przykład to nostalgiczna podróż dawnych klimatów w pakiecie z kultową obsadą. Al Pacino, Robert De Niro, Joe Pesci – to zarówno relikty przeszłości, jak i giganci, którzy nawet mając komputerowo odświeżone oblicza czują się w tym gatunku jak ryby w wodzie. Choć zainwestować należy w nich wiele czasu, mimo wszystko warto.
Jednym z nieco zapomnianych filmów są Wschodnie obietnice z 2007 roku. To nieco odmienny kawałek gangsterki, jeszcze bardziej surowy i nieco egzotyczny na tle klasyków. Jedną z najlepszych ról w karierze zagrał tam Viggo Mortensen, grając twardego mafiozo rosyjskiego pochodzenia. W tej momentami niezwykle brutalnej produkcji dzielnie dotrzymali mu także kroku Naomi Watts, Vincent Cassel oraz stary wyga kina, Armin Mueller-Stahl. Mamy także nieco bardziej groteskowych przedstawicieli, tak jak Gangster Squad czy Pakt z diabłem. Odstają one jednak swoją jakością od reszty wymienionych. Ale nie zapomnijmy także o Infiltracji. Tam Scorsese odrywa się nieco od swoich korzeni, interpretując mistrzowskie Infernal Affairs. Podobnie jak w Donnym Brasco, ukazane zostaje życie tajniaka, ale jeszcze z dodatkiem wtyki z drugiej strony barykady. Genialna narracja, wybitne aktorstwo i wybuchowy finał – dla tych rzeczy warto obejrzeć tę produkcję.
Co się zaś tyczy piątkowego hitu, Zdrajca oczarowuje przede wszystkim nieszablonowością. Tam, gdzie najczęściej poszukuje się wzorców sprzed lat – jak w Irlandczyku czy katastrofalnym Gottim z Johnem Travoltą – film Marca Bellocchio oddaje realizm mafijnej rzeczywistości bardziej poprzez położenie nacisku na uniwersalne wartości, jakim hołduje każda mniej bądź bardziej zorganizowana grupa. W tej niezwykle mrocznej, sugestywnie nakreślonej rzeczywistości nie ma czarno-białych wyznaczników. Honor, odwaga, dobro, zło – każdy z tych wyznaczników zostaje poddany przewartościowaniu poprzez utopienie w szarym bagnie pełnym zależności. No i rzecz jasna to także pokaz wielkiego triumfu władzy nad, wydawałoby się, niezniszczalną mafią, która otrzymała wtedy cios, przy którym ujęcie Ala Capone wydaje się pod wieloma względami dziecinną igraszką. Zanim zatem odtrąbimy upadek gatunku, lepiej wpierw przejrzeć tę i wiele innych hitów ostatnich lat.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe