Zombie Army 4: Dead War zabierze nas do alternatywnej wersji 1942 roku, gdzie Adolf Hitler wprowadził w życie Plan Z. W jego efekcie cała Europa została opanowana przez armię zombie. Choć bohaterowie poprzednich części pokonali fanatycznego przywódcę i wysłali go do piekła, to udało mu się wrócić i ponownie siać zniszczenie. Gra stawia nacisk na rozgrywkę kooperacyjną, w której może wziąć udział maksymalnie czterech graczy.
Platforma: PS4, Xbox One, PC.
Choć to nie premiera pełnoprawnej gry a jedynie DLC, jednak nie sposób było jej pominąć. Metro Exodus: Sam’s Story to drugi fabularny dodatek do wyjątkowo udanej produkcji 4A Games. Wcielimy się tutaj w znanego z podstawowej wersji gry Sama, który postanawia znaleźć sposób na powrót do Stanów Zjednoczonych. Dlatego też trafia do Władywostoku, gdzie rozpocznie swoją podróż do utęsknionego domu.
Platforma: PS4, Xbox One, PC.
Darksiders Genesis to spin-off popularnej serii opowiadającej historie biblijnych Jeźdźców Apokalipsy. Akcja gry toczy się przed wydarzeniami znanymi z oryginalnej trylogii. Naszymi bohaterami jest tutaj dwójka Jeźdźców – Wojna i Waśń. Ich zadaniem jest powstrzymanie demonicznych mistrzów powołanych przez Lucyfera i zachowanie równowagi między dobrem a złem. Gra została ukazana w rzucie izometrycznym i pozwala na wspólną zabawę dla dwóch graczy (lokalnie bądź w sieci).
Platforma: PS4, Xbox One.
Na walentynki otrzymamy chyba najciekawiej zapowiadającą się grę lutego, a mianowicie Dreams. Najciekawiej i chyba najbardziej tajemniczo. Dreams to nietypowy sandbox w którym to gracze tworzą otaczający ich świat. Gra oferuje możliwość tworzenia gry w grze – czyli tytułowych snów. Wszystkie twory graczy łączą się w jedną wielką sieć, która stoi otworem dla całej społeczności. Podczas tworzenia własnych snów ogranicza nas jedynie własna wyobraźnia. Istotny jest również fakt, że interfejs produkcji jest niezwykle prosty i intuicyjny, dlatego bardzo szybko i bez większych problemów zaczniemy śnić na jawie.
Platforma: PS4.
Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe