Przed Wami szesnasta już odsłona naszej autorskiej serii Pod Ostrzałem! Tym razem na tapet bierzemy spin-off serii filmów o Harrym Potterze – Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć! Naszą recenzję przedpremierową znajdziecie, klikając TUTAJ. Tymczasem zapraszamy Was do zapoznania się z opiniami pozostałych członków redakcji Movies Room, którzy mieli już przyjemność (bądź nie) obejrzeć film Davida Yatesa. Nasze opinie i oceny uporządkowaliśmy w kolejności od najbardziej pozytywnych do mniej entuzjastycznych. W tekście mogą znaleźć się lekkie spoilery! Uwaga, zaczynamy!
Bartosz Kęprowski – redaktor prowadzący działu Z ostatniej chwili
Ocenia na: 80/100
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć to świetnie wprowadzenie do nowej magicznej serii, która dopiero przygotowuje się do rozwinięcia w pełni swoich spektakularnych skrzydeł. Owszem, początek mógł być znacznie bardziej porywający, charakteryzować się skomplikowaną fabułą, a także dostarczać wielu uczuć i emocji. Jednakże sądzę, iż za bardzo nastawiliśmy się na kolejną część Harry’ego Pottera, który w końcowych odsłonach wzniósł się na sam szczyt. To inna opowieść. Historia Newta dopiero się rozkręca. Wolę, aby twórcy rozpoczęli z niższego pułapu i powoli doszli do perfekcji, niż mieli zacząć z przytupem i obniżyć loty z rozwojem serii. Aktualnie jest dobrze, dla niektórych nawet bardzo dobrze. Mamy tutaj przecież sympatycznego głównego bohatera (Eddie kolejny raz zaimponowałeś mi swoim wielkim aktorskim kunsztem, a w tym ogromną naturalnością), skrajnie odmiennego od Harry’ego Pottera, który szczęśliwie nie chowa się w cieniu jego legendy. Przepiękne efekty specjalne niemalże zwalające z nóg, szczególnie jeśli chodzi o niezwykle pomysłowe zwierzaki Newta i finał widowiska rozgrywający się na uliczkach Nowego Jork lat 20. XX wieku. Ogromny ładunek pozytywnej energii w postaci szeregu humorystycznych scen oraz dialogów, a także magiczny świat, który w końcu nie jest już tak sterylny czy ograniczony, co w opowieściach o chłopczyku z blizną, w końcu wyszliśmy poza mury Hogwartu! Zatem film dostarcza niezbędnej rozrywki, skłania do refleksji, bawi i rozbudza ciekawość, co do kontynuacji przedstawionej historii. Czego chcieć więcej? Polecam!
Kamil Serafin – dziennikarz
Ocenia na: 75/100
Nie wierzyłem w Fantastyczne zwierzęta. Nie sądziłem, że magia obecna w sadze Harry’ego Pottera ponownie powróci na ekrany po pięciu latach od premiery ostatniego filmu. Produkcja Warner Bros. była w moich oczach najprostszym odcinaniem kuponów od sukcesu zapomnianej już marki. A jednak! David Yates zaprezentował widzom kolejną przygodę w niesamowitym świecie wykreowanym przez J.K. Rowling, może i nie tak porywającą jak poprzednie tytuły, ale z pewnością również wartą obejrzenia. Wierni fani wyłapią tu mnóstwo odniesień do książek i poprzednich tytułów kinowych, które sprawią że całość będzie dla nich wymarzonym wprost powrotem do świata czarodziejów. Reszta widzów może jednak poczuć lekki zawód, wywołany niedopracowanym scenariuszem i wyjątkowo, wręcz niesamowicie irytującymi postaciami kobiecymi, oraz szalenie nietrafioną charakteryzacją TEJ postaci (jeśli obejrzeliście już film, to z pewnością wiecie, kogo mam na myśli). Cała reszta, łącznie z humorem, tytułowymi zwierzakami, oraz głównym bohaterem, sprawiają, że film ogląda się – co tu dużo mówić – po prostu przyjemnie. Czekam na kontynuacje z niecierpliwością i mam nadzieję, że pod względem fabuły, która tym razem miała być jedynie wstępem do całej historii, okażą się one lepsze!
Dominik Dudek – redaktor
Ocenia na: 65/100
Fanem Harry’ego jestem od pierwszej filmowej części i często lubię sobie wracać do tej serii, na której pewnie niejeden z nas się wychowywał. Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o planach powstania spin-offa byłem zmieszany. Niby dobrze byłoby wrócić jeszcze raz do tego magicznego świata, ale czy jego scenariusz podoła zadaniu? No…. nie bardzo. J.K. Rowling i David Yates uraczyli nas niezbyt porywającą historią z mało wyrazistymi bohaterami, momentami aż za bardzo skierowaną do młodszej widowni. Powiedzmy sobie szczerze: żarty z grubasków, pogoń wielkiego stwora za obiektem swoich pożądań seksualnych tudzież przypadkową podmianę tych samych przedmiotów, a należących do innych osób znajdziemy w pierwszej lepszej kreskówce. Ogólnie to, na czym miał się wedle tytułu skupiać film, czyli wątek zwierząt ani nie fascynuje, ani bawi, po prostu sobie jest, żeby w międzyczasie można było zobaczyć ciekawsze przygody Colina Farrela. Swoja droga jest on najjaśniejszym punktem tej produkcji. Tego samego nie możemy powiedzieć o laureacie Oscara Eddiem Redmaynie, który po raz kolejny gra outsidera, krępującego się przy kontaktach z ludźmi. No i nie wypada najlepiej. Mimo swoich wad, całości nie ogląda się źle, czego zasługą są całkiem ładne lokacje. Koniec końców jest to dobra pozycja przy której można na 2 godziny wyłączyć szare komórki po ciężkim dniu. Oby twórcy wzięli sobie krytyczne oceny do serca i powrócili ze znacznie lepszym sequelem.
Aleksandra Czekaj – dziennikarz
Ocenia na: 60/100
Miało być pięknie, miało być magicznie, miało powalać na kolana, a jest ospale, mdło i mało porywająco. Od dziecka jestem straszną fanką serii o Harrym Potterze. O ile w filmach często raziło pobieżne potraktowanie fabuły z książek, o tyle zawsze była w nich wyczuwalna niesamowita magia, która zawsze uwodziła widza. Niestety w Fantastycznych zwierzętach i jak je znaleźć tej magii zwyczajnie tutaj nie ma. Główne postacie są tu największym problemem, gdyż są naprawdę słabo zarysowane, bezbarwne i nijakie. Co więcej, reżyser powinien więcej czasu poświęcić na dokładniejsze ukazanie siedziby MACUSA i pojedynków, które wyszły mało widowiskowo. Fabuła produkcji jednak wychodzi na plus, jest ciekawa, pełno w niej zwrotów akcji i rozpoczętych wątków, dając ciekawą podstawę na rozwój kolejnych części. Jednak największym plusem całego filmu są tytułowi bohaterowie, czyli fantastyczne zwierzęta. Najlepiej wypadają niuchacz i nieśmiałek, choć z tego drugiego, zielonego przyjaciela Newta, można było wyciągnąć znacznie więcej słodkich scen, które jeszcze bardziej oczarowałyby widzów.
Bartosz Tomaszewski – redaktor prowadzący działu Recenzje
Ocenia na: 58/100
Kocham świat wykreowany przez J.K. Rowling. Podczas premier zarówno książek, jak i potem filmów, zawsze stałem na początku kolejki po swój egzemplarz czy bilet. Ekranizacje prozy Rowling można lubić bądź nie, jednak nie można tym filmom odmówić magii. Gdy Warner Bros. ogłosił rozpoczęcie prac nad filmem o Scamanderze, nie wiedziałem czego mam się spodziewać. W dobie wszelkiej maści sequeli, prequeli, rebootów i spin-offów, ciężko znaleźć wysokobudżetowy film na naprawdę wysokim poziomie. I tak niestety jest w przypadku Fantastycznych zwierząt. Jest to bowiem produkcja, która staje w rozkroku pomiędzy kinem familijnym, a mrocznym fantasy. Ciężko stwierdzić kogo to wina. Czy wytwórni, która chciałaby stworzyć film dla odbiorcy w przeróżnym wieku, czy jednak reżysera, któremu trochę brak własnego stylu. CGI wali po oczach, a gdy przypomnimy sobie chociażby tegoroczną Księgę Dżungli to wiemy, że da się to zrobić lepiej. O wiele więcej spodziewałbym się po kreacji głównego bohatera, w którego wciela się Eddie Redmayne. Aktor znowu próbuje uwieść widza serwując salwę zawstydzonych min, jednak nie zawsze zdaje to egzamin. Jego towarzysz Jacob, miał śmieszyć, a wywołuje tylko lekkie drgnięcia warg. Nigdy nie przypuszczałbym, że tak zadowalającą kreację stworzy Colin Farrell, który naprawdę daje radę jako czarny charakter. Tuż obok niego, w czołówce, plasuje się Ezra Miller i jego creepy Credence. Cameo Johnny’ego Deppa przemilczę, ale już się boję jego kreacji w sequelu. Podsumowując, Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, są dla mnie jednym z większych rozczarowań tego roku. Film, który miał mnie uwieść magią i przywrócić wspomnienia, momentami tylko irytował i po prostu nudził.
Magdalena Stachurska-Zborowska – stały współpracownik
Ocenia na: 58/100
Na Fantastyczne Zwierzęta czekałam jak wszyscy fani magicznego świata od bardzo dawna. Każda, nawet najmniejsza informacja o produkcji wywoływała namiastkę tego, co czuło się przed wzięciem do ręki świeżo zakupionej książki J.K. Rowling. Jednocześnie starałam się podchodzić do tematu asekuracyjnie – nie obiecywać sobie zbyt wiele. Niestety głosy dorosłego bijące się w mojej głowie z ciekawością dziecka wygrały już w pierwszych minutach filmu. Naprawdę nie potrafię wytłumaczyć jak film, który przecież był w dobrych rękach osób współtworzących Harry’ego, którym ufaliśmy, wypadł tak blado. Smutne jest to, że najbardziej magiczną postacią w tym filmie, kojarzącą się z wcześniejszymi filmami o czarodziejach, był dla mnie mugol! Właśnie tak – jedynie dzięki niemu mogliśmy powrócić do czasu, w którym sami odkrywaliśmy co to magia, fantastyczne zwierzęta, co jest w życiu najważniejsze a co złe. Poza tym, główna rola kobieca została obsadzona fatalnie i nie będę jej nawet komentować. Oczywiście Eddie Redmayne oraz Colin Farrell jak zwykle wykonali swoją pracę perfekcyjnie, jeśli można to nawet zbyt perfekcyjnie w kontraście do reszty elementów filmu. Wątek Obscurusa, sierocińco-sekty i cała mroczna część filmu była dla mnie nie tyle przerażająca, co niepokojąca i niewygodna, mój rozum nie potrafi ogarnąć dlaczego twórcy nam to zrobili i jak miało to stworzyć spójną całość. Doszłam do wniosku, że z wielką chęcią obejrzałabym zamiast tak nakręconego obrazu, po prostu film przyrodniczy o fantastycznych zwierzętach – każdy przyzna, że sceny z nimi były bardzo dopracowane, a stworzenia przesłodkie. Mam nadzieję, że kolejna część z serii będzie bardziej spójna i wciągająca, chociaż wiedząc, że spodziewać możemy się sporej ilości Grindelwalda w wykonaniu Deppo/Sparrowo/Szalonego Kapelusznika, jakoś nie chce mi się w to niestety wierzyć.
Tomasz Rewers – redaktor naczelny
Ocenia na: 50/100
Gdybym miał zrecenzować Fantastyczne zwierzęta w dwóch słowach napisałbym – czar prysł. Chociaż nie jestem zagorzałym fanem Potterowskiego uniwersum to wspominam tę serię z sentymentem i nie powiedziałbym na nią nigdy złego słowa. Niestety nowa produkcja ze świata magii i czarodziejstwa okazała się dla mnie jednym z największych rozczarowań tego roku. Położony nacisk na przedstawienie dużej ilości komputerowych stworków może przekona najmłodszych odbiorców, nie widzów starszych, którzy Harry’ego Pottera czytali zaraz po jego premierze. Najgorsze jest to, że marnie poprowadzony wątek Percivala Gravesa (Collin Farrel) sprawił, że ckliwa historia zgubionych pupili głównego bohatera okazała się być ciekawsza od pozornie mrocznych elementów fabuły. Oczywiście film ma też swoje mocne strony jak obsada, na której czele stoi Eddie Redmayne. Świetnie przedstawiona została również wizja Nowego Jorku i działającej w konspiracji MACUSY. Film może i by mi się podobał… gdybym był 15 lat młodszy.
Tomasz Małecki – dziennikarz
Ocenia na: 50/100
Czymże jest 5 lat w stosunku do wieczności? Niby nic nie znaczący okres, lecz oczekiwanie na kolejny film z uniwersum Harry’ego Pottera dłużyło się niemiłosiernie. Fantastyczne zwierzęta miały stanowić nowe otwarcie w ekranizacjach powieści J.K. Rowling oraz zatrzeć niesmak jaki pozostał wśród fanów serii po filmowych odsłonach Księcia Półkrwi oraz Insygniów Śmierci. Zaplecze było ku temu idealne – sama autorka przygotowała scenariusz, a na stanowisku reżysera ponownie zasiadł David Yates, który mimo nieciekawej końcówki, zna niniejsze uniwersum jak własną kieszeń. Wszystko zapowiadało się wspaniale … aż tu nagle czar prysł. Pierwszą część filmu oglądamy z zainteresowaniem. Jesteśmy ciekawi, jak twórcy wybrnęli z przeniesienia czasu i miejsca akcji do Nowego Jorku epoki jazzu. Poszukujemy punktów zbieżnych ze znaną nam historią, nie szykanując jednocześnie aktualnych wydarzeń i postaci. W okolicach godziny po rozpoczęciu seansu zaczynamy jednak domyślać się, że coś tu nie gra. Zarysowują się dwa równoległe wątki, z których ten teoretycznie drugoplanowy jest znacznie bardziej intrygujący od głównego. Ostatecznie dochodzimy do wniosku, iż nie ma sensu angażować naszych szarych komórek w poszukiwanie tytułowych fantastycznych zwierząt, w momencie gdy historia Colina Farrella zapewnia nam o wiele więcej doznań i okazji do domysłów. Problem polega jednak na tym, że wkrótce i ten wątek staje się zanadto przewidywalny. Ta nielinearność fabularna towarzyszy nam do samego końca produkcji, który (chyba jako jedyny) uświadamia nam sens tworzenia kolejnych czterech filmów. Pytanie tylko, jak w tym wszystkim odnajdzie się Newt, gdy na ekran zawita konflikt Dumbledore’a z Grindelwaldem …
Krzysztof Warzała – dziennikarz
Ocenia na: 44/100
Te wysokobudżetowe hollywoody to jest jednak kibel. Dokładnie wszystkim zwierzętom daleko do fantastyczności, bo widać, że robione były komputerem i to w dodatku nie za sprawnie. Nawet lew lepiej wyglądał w Kronikach z Narnii, a cała reszta stworów to odrzuty z trzeciej części Garfielda. Chociaż najmniej życia i tak tli się w Eddiem R., który nauczony po Jupiterze Intronizacji nie przesadzać z ekspresją, tym razem postanowił obczajać chodnik przez większość filmu. Jak tam płytki? Równo położone? Nie mówiąc oczywiście, że swoim niedorajstwem tylko dodaje zbędnych wątków, a główny element fabuły rozwiązują za niego inni. Jego partnerka bardzo stara się być jednako nieporadna i nijaka, lecz trudno w tej kwestii o zwycięstwo. Całość nie wypada tak krzykliwie i męcząco jak Ghostbusters: Łabędzi śpiew feminizmu, lecz lokuje się bardziej w kategoriach przelatującej koło pewnej części ciała obojętności. David Yates absolutnie nie ma żadnego stylu. Największą zaletą seansu uznaję fakt, iż udało mi się zdrzemnąć z pół godziny i obudzić akurat na przerażający finał, gdzie Johnny Depp zapowiada, iż już wkrótce zawalczy o wykreowanie najgorszej postaci w swojej karierze. Tylko Warcraft się liczy!
Podsumowując! Średnia ocen naszej redakcji to 60/100! A czy Wy już oglądaliście film Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć? Jeśli tak, to jak Wam się podobał? Jaką byście mu wystawili ocenę?