Historia Barona Zemo
Warto na wstępie zaznaczyć, iż Baronów Zemo było dwóch. Najpierw był Heinrich Zemo – ojciec urodzonego w latach 30. XX w Helmuta – nazistowski naukowiec, który w czasach II wojny światowej był jednym z najgroźniejszych przeciwników Kapitana Ameryki. Został stworzony przez Stana Lee oraz Jacka Kirbyego i pojawił się w komiksie The Avengers #6 w lipcu 1964 roku. Heinrich stworzył mnóstwo śmiercionośnych broni dla II Rzeszy i był godnym przeciwnikiem Steve’a Rogersa i jego kompanów. Wypadek z chemikaliami spowodował, iż twarz złoczyńcy stała się jednością z metalową maską. Wynalazł on także pewien specyfik, Związek X, dzięki któremu niemalże zatrzymał proces starzenia się (Helmut również go później używał). Koniec końców ojciec bohatera tego odcinka zginął pod skalną lawiną podczas jednego ze starć.
Helmut był niezwykle wierny swemu rodzicielowi. Gdy Heinrichowi wskutek zażywania swoich specyfików pogarszała się kondycja psychiczna, przez co znęcał się nawet nad swoją rodziną, młodzieniec nie tylko nie bronił swej matki Hildy, ale murem stał za tyranem. Wartym uwagi jest właśnie to przywiązanie do Heinricha – przywiązanie i podziw, które sprowadziły go na obecną drogę. Wiernie pomagał mu w starciach z Kapitanem Ameryką oraz resztą aliantów.
Gdy wojna się skończyła upadkiem Rzeszy, a Kapitana Amerykę uznano za zmarłego, Heinrich ukrył się w Amazonii, gdzie dzięki wsparciu wynajętych najemników zdołał stworzyć swoje małe królestwo. Nastąpił wtedy okres rozłąki z synem, który prawdopodobnie jedyny raz żył dłużej jak normalna osoba w jego wieku, uzyskując nawet tytuł inżyniera. Dopiero później odwiedził ojca. Zbiegło się to mniej więcej z nieoczekiwanym powrotem Kapitana Ameryki oraz wynikłym z tej okazji konfliktem. Heinrich uformował grupę Masters of Evil, złożoną z oddziału najgroźniejszych superłotrów, stając naprzeciwko samym Avengersom, i poniósł klęskę na całej linii, tracąc przy tym życie. Rozgoryczony Helmut obwiniał o wszystko Rogersa. Wtedy właśnie przejął schedę po ojcu, samemu stając się Baronem Zemo. Szybko sam stanął do walki z Kapitanem Ameryką, a także Falconem. Rezultatem ich pierwszego starcia była klęska nowego Zemo, który w dodatku wpadł w chemikalia Heinricha, co poskutkowało dotkliwymi bliznami na twarzy, zmuszającymi Helmuta do ukrywania swojego oblicza.
Zobacz również: Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów – nowa scena oraz spot telewizyjny!
Ogólnie rzecz biorąc, Baron Zemo należy do najbarwniejszych czarnych charakterów w Marvel Universe. Najprościej to pokazać na podstawie rozlicznych zmian w jego podejściu na przestrzeni wieloletniej działalności. Z początku na dobrą sprawę sam usytuował się w charakterze pomocnika takich superłotrów jak Red Skull czy Armin Zola. Nie interesowały go ambitniejsze cele – chciał być ponad wszystko aniołem zemsty. Szybko miał dość bycia czarnym charakterem drugiej kategorii i zwiększył skalę swoich działań (choć wciąż na sercu leżał krótkowzroczny cel pomszczenia ojca). Zebrał ogromną armię Masters of Evil i uderzył w siedzibę Avengersów. Pomimo wejścia smoka, Zemo ponownie przegrał. Potem podjął jeszcze kilka prób, lecz i one spaliły na panewce.
Pierwsze większe przeistoczenie jego pragnień nastąpiło w momencie, kiedy wreszcie pogodził się z tym, że Heinrich Zemo był kowalem własnej klęski, a dalsze ściganie Kapitana jego samego sprowadzi w końcu na te same ścieżki. W podjęciu takiej decyzji pomógł mu Onslaught – stworzenie posiadające cechy Profesora Xaviera oraz Magneto – który zwyciężył Avengersów, co skłoniło Helmuta do refleksji nad swym życiem. Nakierował swoje łaknienia na przejęcie władzy. Ze znacznie ambitniejszym celem, Zemo przemianował Masters of Evil na Thunderbolts, udając superbohaterów, by zyskać zaufanie ludzi. Szło mu świetnie – doszło nawet do tego, że złoczyńca dzięki urządzeniu kontrolującemu umysły na krótko zawładnął większością planety. Genialnemu bez wątpienia umysłowi przeszkodzili niespodziewanie jego podwładni, którym tak bardzo spodobała się rola superherosów, że nie mieli specjalnej ochoty z niej wychodzić. W ostatecznym rozrachunku Zemo poniósł klęskę i musiał uciekać.
Zobacz również: Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów – recenzja przedpremierowa z europejskiej premiery w Londynie!
Po tym incydencie w Zemo doszło do drugiej, choć już nie aż tak bardzo radykalnej, zmiany. Z początku wściekły na Thunderbolts, doszedł do wniosku, że otwarta walka o przejęcie władzy także nie jest perfekcyjnym rozwiązaniem. Zdecydował się zatem na uciekanie się do subtelnego manipulowania. I w ten sposób wchodzimy w okres, który pod wieloma względami jest najciekawszy u tej postaci. Zemo zdążył zostać zamordowany przez Scourge’a, zaś jego umysł (dzięki pomocy poznanego wcześniej robota Techno) przenieść się do innego ciała (Johna Watkinsa III), by na powrót – dzięki wizycie w Counter-Earth odzyskać ciało. Następnie jego życie – choć wydawało się to wręcz nierealne – miało jeszcze dziwaczniejsze zawirowania. Los płatający mu figle sprawił, że parokrotnie zwracał się ku niegdysiejszym zaprzysięgłym wrogom, dokonując od czasu do czasu czynów wręcz heroicznych (jego drugie ciało zostało oszpecone w trakcie ratowania Kapitana Ameryki!), nigdy nie odkupił się w pełni, pozostając w najlepszym razie czystym pragmatystą o wygórowanych ambicjach.
Baron Zemo to niezwykle interesująca, niejednoznaczna postać, jedna z najbardziej udanych w panteonie superzłoczyńców Marvela. Cieszy więc to, że MCU wreszcie wykorzystało go w Wojnie bohaterów. Z pewnością jego historia w kinowym uniwersum zasadniczo różni się od tej komiksowej, nie ma jednak z drugiej strony wątpliwości, że i tak ma ona potencjał, który zmarnować niełatwo.
ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe