In the Electric Mist
„Muzyka była zimna i repetytywna, zapętlona komputerowo w długie perkusyjne pasaże z odległymi studziennymi dźwiękami wykwitającymi spod tętniącego rytmu”. W ten sposób Don DeLillo opisywał muzykę, która rozlegała się w klubie, gdzie znalazł się główny bohater jego powieści Cosmopolis. David Cronenberg wziął sobie chyba to zdanie do serca, gdy przystępował do jej ekranizacji. Filmową odyseję po nowoczesności ilustrują więc ascetyczne, elektroniczne dźwięki, dobrane z iście cyfrową precyzją. Co ciekawe, za tą bardzo współczesną, intelektualną i w całości syntetyczną kompozycją stoi Howard Shore, kojarzony przede wszystkim z tradycyjną, orkiestrową muzyką. Z tym nowym dla siebie wyzwaniem poradził sobie przy tym znakomicie. Cosmopolis jest jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych 2012 roku, a wieńczący ją utwór „Benno” to prawdziwy majstersztyk.
https://www.youtube.com/watch?v=0vkwU-hnteg
Zobacz również: Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – Przegląd ścieżki dźwiękowej
Muzyka elektroniczna przeżywa ostatnio w kinie renesans. Cynizm podpowiada, iż dzieje się tak z powodów finansowych. Parę syntezatorów generuje znacznie mniej kosztów niż wynajęcie całej orkiestry. Do tego dochodzi czas – przy projektach, gdzie ścieżkę dźwiękową komponuje się dosłownie na ostatnią chwilę, trudno wyobrazić sobie pracę bez wsparcia komputerów. Na przykład w pierwszej części „Piratów z Karaibów” syntezatory musiały „udawać” całe sekcje instrumentów. Nie należy jednak zapominać, iż o swoistej cyfryzacji muzyki filmowej decydują także względy czysto artystyczne. Niektóre obrazy wręcz muszą być ilustrowane w ten sposób. To właśnie przypadek Cosmopolis, które próbuje dotknąć istoty nowoczesności. Przykurzona orkiestra symfoniczna byłaby tu kompletnie nie na miejscu.
Podobnie jest z filmami z przełomowego dla pochodu muzyki elektronicznej roku 2010. Wszystkie najważniejsze nagrody zebrało wtedy The Social Network duetu Trent Reznor, Atticus Ross. Krytyka znalazła sobie jednak innego pupilka – TRON: Dziedzictwo, do którego znacznie bardziej ekspresyjną ścieżkę dźwiękową stworzył duet Daft Punk. Co znaczące, żaden z powyższych twórców nie był do tej pory kojarzony z muzyką filmową. Wdarli się więc przebojem w dość zamknięty światek, spychając do defensywny największe tuzy gatunku.
https://www.youtube.com/watch?v=9OBjnPh5CPw
Nie oznacza to ani, że tradycyjna muzyka filmowa natychmiast się wycofała (w następnym roku nominacje do Oscara zdobyły wyłącznie wręcz ostentacyjnie staroświeckie prace), ani, że elektronika do tej pory omijała kino. Wystarczy obejrzeć dowolny amerykański film z lat 80., by dostrzec, jak bardzo modne były wówczas syntezatory. Niemal się nimi zachłystywano. Trafiły do obyczajowych komediodramatów (Rain Man, Wożąc panią Daisy Hansa Zimmera, Czułe słówka Michaela Gore’a). Nie zapominano o nich także w kontekście bardziej naturalnego środowiska – science fiction. Trudno przecenić rolę muzyki, w takich obrazach jak Łowca androidów, czy kolejnych częściach Obcego.
Ta specyficzna moda sprzed 30 lat dodaje muzyce elektronicznej nowego wymiaru. Może ona służyć nie tylko ilustrowaniu teraźniejszości czy wizji przyszłości, lecz pomaga także w wycieczkach w przeszłość. Wystarczy tylko odkurzyć stare keyboardy. Na tym pomyśle oparł swoją ścieżkę dźwiękową do Ralpha Demolki Henry Jackman. Dzięki wykorzystaniu syntetycznych, ale trącących myszką brzmień udało mu się wywołać nieco nostalgiczną atmosferę, bardzo pasującą do treści obrazu.
https://www.youtube.com/watch?v=vIT8FK_50Vs
Zobacz również: Subiektywne TOP5 soundtracków roku 2015
Animacja przy tym jest rzadkim gospodarzem dla muzyki elektronicznej. Chętniej sięga po nią thriller, czy sensacja. Niektórzy kompozytorzy (np. Hans Zimmer, Thomas Newman) uczynili z niej jednak jeden z istotnych elementów własnego stylu i udanie transponują właściwie do każdego gatunku. Niewielu znajdzie się też twórców, którzy zupełnie lub prawie zupełnie z niej nie korzystają. Chętne czerpanie z doświadczeń muzyków niezwiązanych z filmem, a świetnie obeznanych w wykorzystywaniu syntetycznych brzmień, wprowadza intrygujący ferment i zmusza do szukania nowych, świeżych rozwiązań. Jaki będzie tego efekt, pewnie się dopiero okaże.
***
Nieustannie w muzyce filmowej pojawiają się tak różnorodne prace, iż nie sposób znaleźć dla nich wspólnego mianownika. Po zaledwie kilku miesiącach 2016 roku słuchacze otrzymali chociażby tradycyjny Zwierzogród, elektroniczne Psy mafii i nawiązujące do rozlicznych stylów Ave, Cezar!. Kino można określić mianem śmietniska muzyki. Każdy gatunek w końcu tu trafi. Na szczęście kompozytorzy ścieżek dźwiękowych zajmują się twórczym recyclingiem i z tych różnorodnych odpadów potrafią stworzyć coś w najlepszym gatunku.
Jan Bliźniak
Pisze nieustająco, co jest chyba formą uzależnienia. Temat numer jeden: kino; temat numer dwa: muzyka w kinie, ale każdy powód, żeby pisać jest dobry. Większość tekstów trafia na stronę "Całe życie w kinie" (www.zyciewkinie.pl), której nazwa dość dobrze oddaje, co robi na co dzień.