A co jeśli Thanos jest protagonistą? Rozważania na temat sensu Avengers: Wojna bez granic

TAK, DOBRZE MYŚLICIE, W TYM TEKŚCIE AŻ ROI SIĘ OD SPOILERÓW, WIĘC ZALECA SIĘ ZACHOWANIE STOSOWNEJ OSTROŻNOŚCI

Mało było w historii kina rozrywkowego konceptów tak ambitnych i szaleńczych zarazem, jak ten, będący dziełem Wojny bez granic. Imponująca liczba bohaterów, jaką postanowiono wprowadzić i poprowadzić na przestrzeni zaledwie 150-minutowego metrażu, z jednej strony budziła podziw, ale z drugiej kazała poddać w wątpliwość rzeczywiste możliwości twórców. Czy posiadając tak wiele klocków, i to do tego klocków o różnych kształtach, rozmiarach i kolorach, będą oni w stanie zbudować spójną i trwałą konstrukcję, spełniającą zarówno funkcję ogólną (zarządzanie zbiorowością) jak i szczegółową (rozwój wątków poszczególnych bohaterów)? Tego typu pytanie przed premierą filmu spędzało zapewne sen z powiek wielu miłośników kinowego uniwersum Marvela, którzy wysnuli w tym temacie prawdopodobnie wszystkie możliwe teorie dotyczące potencjalnego przebiegu zdarzeń Infinity War. Wszystkie poza tą jedną, ostatecznie prawdziwą. Twórcy obrali wszak z goła inny kierunek, zagrali nam wszystkim na nosach i zamiast podejmować się ryzykownej próby wykreowania konglomeratu protagonistów, postanowili poprzestać na mniej ryzykownej, ale za to o wiele bardziej kontrowersyjnej i – co za tym idzie – interesującej koncepcji jednego protagonisty. Protagonisty, którym jest Thanos.

avengers infinity war final trailer breakdown 5 thanos

Brzmi niedorzecznie? Być może, ale metoda ekspozycyjna przyjęta w kontekście paradoksalnie największego złoczyńcy w galaktyce, nie pozostawia najmniejszych wątpliwości – spośród wszystkich postaci obecnych na tej “ostatecznej imprezie Marvela“, jak to ładnie określił mój redakcyjny kolega Łukasz Kołakowski, to właśnie Thanos prezentuje postawę moralnie najbardziej właściwą i to właśnie dzięki temu odnosi końcowy sukces. Nie jest tak oczywiście od samego początku – na starcie otrzymujemy kilka sekwencji, które uzmysławiają nam z jakim okrucieństwem i bezkompromisowością obchodzi się on ze swoimi wrogami, lecz z biegiem czasu, gdy nabywamy świadomość motywacji nim kierujących oraz działań podejmowanych przez Avengersów, zaczynamy dostrzegać, że jego postawa nie różni się znacząco od tej prezentowanej przez Mścicieli. Powiem nawet więcej – w sensie etycznym to właśnie Thanos jest górą. Spróbujmy przedstawić ten tok rozumowania na dwóch przykładach.

Pierwszym z nich jest ogólny motyw “poświęcenia”, jaki wypełnia Wojnę bez granic w sposób bezpośredni w przynajmniej czterech przypadkach – w relacji Vision i Scarlet Witch, Petera Quilla i Gamory, Doktora Strange’a i Iron Mana oraz Thanosa i Gamory. W sytuacjach kryzysowych dotyczących niniejszych relacji, czyli w sytuacjach, w których dochodziło do wyboru pomiędzy oszczędzeniem jednostkowego żywota a osiągnięciem wyższego dobra, każda z tych par opowiadała się ostatecznie za poświęceniem w imię idei, niezależnie od tego, jaka by ta idea nie była. Scarlet Witch postanawia zniszczyć tkwiący w ciele Visiona kamień nieskończoności, aby zapobiec triumfowi Thanosa, co jednak oznacza nie mniej nie więcej anihilację tego pierwszego. Peter Quill na prośbę schwytanej przez Thanosa Gamory mierzy do niej z broni i ostatecznie naciska spust. Choć w tym przypadku nikt nie pada martwy, to decyzja Star Lorda nie pozostawia wiele pola do interpretacji – gdyby nie machinacje Thanosa, ten uśmierciłby Gamorę. Nieco bardziej skomplikowany jest przypadek Doktora Strange’a i Iron Mana. Mistyk co prawda zdradza informacje na temat położenia dzierżonego przez siebie kamienia, lecz nie robi tego w celu ocalenia Tony’ego Starka – jego zdolności umożliwiły mu wszak ujrzeć przyszłość, a ta ułoży się po myśli Avengersów dopiero wtedy, gdy Thanos zatriumfuje. Strange wykazał się zatem pragmatycznym zmysłem i przekonaniem, że poświęcenie połowy galaktyki (bo taka też była cena za wręczenie kamienia Thanosowi) dla ostatecznego wybawienia stanowi najlepsze/jedyne wyjście z patowej sytuacji. Czym więc od naszych domniemanych protagonistów różni się Thanos, który w imię – jego zdaniem – jedynej słusznej ideologii decyduje się uśmiercić własną córkę Gamorę? Tak samo jak Avengersi posiada on pewien system wartości, stanowiący punkt odniesienia dla jego poczynań. Okazuje się również, że tak samo jak Avengersi posiada “ludzkie” odruchy, związane z emocjami i przywiązaniem do drugiej istoty. Decyzja o wrzuceniu Gamory do otchłani kamienia duszy w nie mniejszym stopniu niż anihilacja Visiona przez Scarlet Witch stanowi więc wyrzeczenie w imię wyższego dobra. To, czym jest to newralgiczne “dobro”, nie ma natomiast w tym kontekście najmniejszego znaczenia, gdyż twórcy stawiają znak równości między obiema stronami konfliktu.

Still of Vision from Avengers Infinity War trailer

Zobacz również: Czarna Pantero, kto Cię tak wybielił? O antymurzyńskiej wymowie filmu Marvela słów kilka

Ale czy aby na pewno jest to znak równości? Drugi przykład zdaje się sugerować raczej, że większą legitymację moralną do realizacji swoich planów posiada Thanos. Przypomnijmy sobie scenę, w której ten galaktyczny tyran usiłuje przedstawić Strange’owi motywację własnych działań. Strange, jako najbardziej uduchowiony i uświadomiony Avenger, powinien “widzieć więcej”, powinien zdawać sobie sprawę z ahermetycznego porządku wszechświata i przede wszystkim powinien móc dostrzegać alternatywę tam, gdzie tej alternatywny potencjalnie brak. Jednakże jego odpowiedzią na merytoryczną argumentację Thanosa była agresja, atak, użycie brutalnej siły, mimo iż w konfrontacji z potęgą Thanosa było ono z góry skazane na niepowodzenie. W tym jednym momencie Strange skompromitował zatem całą sprawę Avengersów, albowiem zamiast wystawić na pojedynek idei własną ideę, czy też ideę życia, której powinien być w tej chwili najzagorzalszym orędownikiem, ten odrzuca istnienie logiki stojącej za działaniami Thanosa i posługuje się środkiem charakterystycznym dla wszelkiej maści barbarzyńców – przeciwstawia on siłę fizyczną sile psychicznej, stara się zwalczyć potęgę idei tępym narzędziem. Z tego pojedynku tylko jeden mógł wyjść zwycięsko. I z pewnością nie był nim ten, kto na kamienie nieskończoności wychodzi z motyką.

doctor strange and iron man in avengers infinity war p0 1366x768

Wyżej zarysowana sytuacja przewartościowała niniejszy konflikt w przynajmniej jeden kluczowy sposób – wiedza, refleksja i równowaga, które do tej pory stanowiły o etycznej jakości Avengersów, momentalnie znalazły się po stronie Thanosa, fanatyka ślepo zmierzającego do celu co prawda, ale przynajmniej fanatyka “myślącego”, posługującego się przede wszystkim argumentem rozumu, a nie siły. Oznacza to tyle, że pochwalany we wszystkich dziełach Marvela pozytywny racjonalizm, wykluczający stosowanie prymitywnych środków, stał się atutem złoczyńcy. W tym więc sensie Thanos w Wojnie bez granic jest protagonistą – twórcy przedstawiają jego idee, jako idee radykalne i niewłaściwe, ale jednocześnie mówią nam, że są to idee, czyli produkty umysłu, efekty czegoś, czego nie da się wyplenić prostym mechanizmem nacisku i przemocy. Idee zwalczyć można jedynie innymi ideami, umysł można przeciwstawić umysłowi, fanatyzm skonfrontować z fanatyzmem. I właśnie tego fanatyzmu brakowało Avengersom. Rozbici, goniący za własnym interesem, działający pod wpływem impulsu, a nie chłodnej czy też ideologicznej kalkulacji – tak oto wyglądają strażnicy pokoju we wszechświecie. Czy tego typu postawy można w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać? Nie sądzę. A przynajmniej nie na łamach kina rozrywkowego. I tego faktu byli świadomi twórcy, ciążąc ku Thanosowi i uzmysławiając nam, że superbohater bez głowy i serca w żadnym wypadku nie jest superbohaterem. A już na pewno nie protagonistą.

thanos

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor

Najbardziej tajemniczy członek redakcji. Nikt nie wie, w jaki sposób dorwał status redaktora współprowadzącego dział publicystyki i prawej ręki rednacza. Ciągle poszukuje granic formy. Święta czwórca: Dziga Wiertow, Fritz Lang, Luis Bunuel i Stanley Kubrick.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Markos pisze:

Thanos protagonistą?
Trolling is a art, bo nie wierzę, żeby ktoś mógł tak poważnie uważać. Historia ludzkości zna takich “fanatyków kierujących się rozumem”, uszczęśliwiaczy na siłę jednostki/narodu/planety/wszechświata. Wiedzących lepiej niż pozostali, jak rozwiązać ich problemy (oczywiście, im problemy bardziej złożone, tym rozwiązania prostsze). Ciekawe, że wszyscy “uszczęśliwiani” najchętniej pozbywają się takich indywiduuów przy najbliższej okazji.
Taki on protagonista jak najwięksi mordercy XX wieku.
W ogóle, w który miejscu Thanos jest merytoryczny? Rozumiem, że autor uznał wymazanie połowy żyjących istot za faktyczne rozwiązanie problemu przeludnienia wszechświata? Pominąwszy fakt, że jest to rozwiązanie tymczasowe i tak naprawdę niczego nie załatwia, pozostaje jeszcze sprawa pewności, że zadziała. Tak naprawdę nie ma na to żadnych dowodów. Thanos po prostu “wie”. Takich też znamy. Rzeczywiście, od razu widać jakie ma fantastyczne argumenty i jak się posługuje rozumem perfekcyjnie.
Kończąc, bo i tak nie wiem, czemu to piszę, co mnie napadło, żeby na taką grubymi nićmi szytą prowokację odpowiadać: Avengersi bronią wolności i demokracji wszystkich żywych istot przed totalitaryzmem, fanatyzmem i okrucieństwem. Wszystkie ich poczynania mają taką podstawę. Taka idea mi wystarczy. I proszę, nie każcie mi tłumaczyć, dlaczego tak twierdzę. Obywatele kraju, w którym mieszkam, z takimi a nie innymi tradycjami, po prostu to wiedzą.
I jeszcze sprawa poświęcenia osobistego (Star Lord – Gamora, Strange – Stark, Witch – Vision). Moim zdaniem tylko w przypadku Thanosa wyrok sądowy brzmiałby: morderstwo z premedytacją. Myślę, że to sporo zmienia, prawda?

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?