Powoli pustoszejące Cannes z przykrością przypomina nam o tym, że święto kina na lazurowym wybrzeżu powoli dobiega końca. Na szczęście kilka ostatnich tytułów prezentowanych w konkursie głównych dostarczyło jakże potrzebnych zmęczonym widzom emocji. Prowokujący film Françoisa Ozona nie pozwala przejść obok niego obojętnie. Francuski reżyser wrócił do szczytowej formy.
Podobnie jak w oglądanym wczoraj Good Time, Ozon nie boi się sięgać po schematy znane z kina gatunków, jak thriller erotyczny i horror, ale przetwarza na je po swojemu. Podwójny kochanek (L’amant double) zyskuje dzięki temu nowy wymiar i ekscytujące detale. Jak choćby otwierające ujęcie, którego nie wypada zdradzać, ale zobaczyć trzeba! Film twórcy Basenu nigdy nie pozwala widzowi bezpiecznie rozgościć się wewnątrz świata przedstawionego, co chwila zaskakując i grając z jego przyzwyczajeniami. Obraz, który jest zarówno zwodniczo piękny, niepokojący kolorystyką i ujęciami, ma w sobie więcej wskazówek, niż może się to pozornie wydawać. Będąc produkcją na wskroś oryginalną, Ozon odwołuje się gdzieś do twórców pokroju Cronenberga, Verhoevena i Lyncha. Perwersyjne, wyzywające kino wychodzi mu bowiem najlepiej.
Zobacz również: Valerian i miasto tysiąca planet – nowy, bajeczny zwiastun francuskiej superprodukcji
Bohaterką opowieści jest Chloé (piękna Marine Vacth), młoda kobieta cierpiąca na anoreksję i chroniczne bóle brzucha. Po diagnozie ginekolog, że nic jej fizycznie nie dolega, pacjentka zostaje wysłana do psychologa, który pomógłby znaleźć mentalne przyczyny jej stanu. Terapia szybko przynosi skutki. Była modelka znajduje pracę w muzeum jako pracownica ochrony. Bóle ustępują, a wizyty u Paula (Jérémie Renier) stają się przyjemnością. Do momentu, aż mężczyzna nie przerwie terapii. Spotkania z Chloé stały się dla niego zbyt osobiste, czytaj – zwyczajnie się w pacjentce zakochał. Para zaczyna związek i wprowadza się do wspólnie wynajmowanego mieszkania. Podczas rozpakowywania pudeł Paula kobieta natrafia na pewne zdjęcia i informacje, że jej partner może być kimś innym, niż tym, za kogo się podaje. Jej dochodzenie przynosi jednak zaskakujące efekty.
Każde ujęcie w Podwójnym kochanku jest przemyślane i starannie skomponowane. Operator pracuje ciężko, by nie stracić zainteresowania widza, co jakiś czas rozładowując piętrzące się napięcie jakimś wizualnym żartem. Ilość sylwetek i twarzy odbijanych w lustrach i szybach czy ujęć z podzielonym ekranem przebija wszelkie statystyki. W scenariuszu i lekko napisanych dialogach również film ślizga się po obrzeżach melodramatu, dreszczowca i erotycznej gry.
Ozon nie stara się być jednak zbyt poważny. Jak inaczej wytłumaczyć ujęcia z kotami-podglądaczami (martwymi i żywymi), mrożące krew w żyłach spojrzenia, czy scena ze sztucznym penisem. Produkcja, choć poruszająca poważne tematy, sytuuje się na granicy pastiszu i kina eksploatacji. Kto inny, jak nie Ozon, zna te terytorium jak własną rękę.
https://www.youtube.com/watch?v=xqVGWGG9J5Y
Tematycznie nie mamy tutaj nic, czego francuski reżyser nie serwowałby nam w poprzednich filmach: skomplikowana kobieca psychika, badanie granic rzeczywistości, odkrywanie ukrytych osobowości najbliższych, których pozornie tak dobrze znamy. Podwójny kochanek spełnia perfekcyjnie swoje zadanie jako wciągający, zaskakujący i trzymający w napięciu obraz, używając tylko i wyłącznie znanych klisz i schematów. Niby tylko tyle, a aż tyle.
Ocena: 85/100
Jeżeli wczoraj poznaliśmy kandydata do otrzymania głównej nagrody za rolę męską w Cannes (mowa oczywiście o Robercie Pattinsonie), to dziś Diane Kruger udowodniła, że należy jej się laur za rolę kobiecą. W ułamku sekundy, wyreżyserowany przez mieszkającego w Niemczech Turka Fatiha Anika (laureat Złotego Niedźwiedzia za Głową w mur), opowiada opartą na prawdziwych wydarzeniach historię kobiety, która straciła męża i syna w motywowanym rasową nienawiścią ataku terrorystycznym.
Kruger, grająca w języku niemieckim po raz pierwszy od długiego czasu, wciela się w Katję, którą miłość i los związał z Nurim (Numan Acar), tureckim imigrantem. Mężczyzna odsiedział wyrok w więzieniu za sprzedaż narkotyków, ale wyszedł z niego odmieniony i zajmuje się pomocom innym imigrantom, tłumaczeniem i świadczeniem usług turystycznych. Para ma sześcioletniego syna Rocco i nie mamy wątpliwości, że są niezwykle szczęśliwi. Akin używa kilkakrotnie nagranych amatorską kamerą i telefonem komórkowym klipów, które służyć będą jako flashbacki. Nuri i Rocco giną bowiem bardzo szybko na początku filmu w wybuchu bombowym. Policja wszczyna dochodzenie, a Katja radzi sobie ze startą rodziny wracając do narkotykowych przyzwyczajeń.
W ułamku sekundy (Aus dem Nichts) składa się z trzech segmentów, a każdy charakteryzuje się innym fabularnym wydźwiękiem. Utrata rodziny to dramat egzystencjalny, skupiający się na wewnętrznych cierpieniach bohaterki, oddana przez wiecznie padający deszcz i mroczne, wyprane z kolorów zdjęcia. Kiedy dochodzi do procesu, w kard wpada więcej światła, a twórcy sprytnie posługują się konwencją dramatu sądowego. Finał, nawiązujący do filmów opowiadających o zemście, nabiera innego tempa. Spoiwem tych elementów jest Diane Kruger, która równie przekonująco wygrywa cierpnie i złość w milczących scenach, jak i w wybuchach gniewu. Jesteśmy z jej postacią, kiedy rodzice Nuriego informują ją, że chcą zabrać resztki ciał syna i wnuka do Turcji, a ona, żeby zebrać odwagę na odpowiedź, „wciąga kreskę” w toalecie. Albo gdy obserwujemy jej zmieniającą się twarz, kiedy patolog w czasie procesu odczytuje detaliczny opis zwłok jej syna. Dojrzała rola aktorki jest najjaśniejszym punktem filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=BKBqOE3WNu0
Eklektyczny styl W ułamku sekundy i kilka wątpliwych decyzji reżyserskich (słaby ostatni akt, przewidywalna i łopatologiczna narracja, banalne metafory wizualne) obniżają jego ogólną notę. Szkoda również, że tak politycznie naładowany materiał wygląda na zupełnie nieaktualny.
Ocena: 60/100
Ilustracja wprowadzenie: materiały prasowe