Artykuł zawiera spoilery!
Rick & Morty stał się wielkim objawieniem wśród współczesnych seriali animowanych. Czarny, aż do granic możliwości humor, świetnie nakreślone postacie, wciągające historie i odniesienia do kultury masowej. Dopiero niedawno, powtarzając pierwsze sezony South Parku, zdałem sobie sprawę, jak wysoko twór Justina Roilanda i Dana Harmona postawił poprzeczkę. Mowa tutaj przede wszystkim o niezwykle silnej, momentami wręcz epickiej, fabule. Usuwając z zasięgu wzroku wszelkie mrugnięcia okiem w kierunku świadomego odniesień widza, dostajemy dość abstrakcyjne, ale jednak ciekawe wątki. Przejmujemy się losami bohaterów, wiedząc, że rzeczy, które zdarzyły się im w poprzednich epizodach, będą miały realny wpływ na ich charakterologiczny rozwój. Co jednak tworzy Ricka i Morty’ego jako autonomiczną, wyróżniającą się na tle innych rozrywkę?
Zobacz również: Kraina Lodu – czyli teorie spiskowe z Elsą w roli głównej
Gdy obejrzałem pierwszy odcinek, uznałem, że nie ma w tym nic szczególnego. Kilka zgranych motywów, dynamiczna animacja i dość bezceremonialne komentarze, wszystko wyglądało na tyle niezachęcająco, że nie przekonało mnie do zostania na dłużej. Jednak coś z tyłu głowy nie pozwalało mi się tak po prostu oderwać. Musiałem dać szansę drugiemu epizodowi. I właśnie przy The Lawnmower Dog zrozumiałem cały fenomen, byłem kupiony. Dopiero tutaj w pełni wybrzmiał potencjał i kreatywność Roilanda i Harmona. Połączenie Incepcji i Koszmaru z Ulicy Wiązów, jednocześnie mocno wybrzmiewający w tle motyw znany z Folwarku Zwierzęcego Orwella. Wszystko jest ze sobą połączone na tyle zgrabnie, że nie można oderwać się od ekranu. Od tamtej pory wszystko poszło na tyle szybko, że w niecały tydzień obejrzałem wszystkie 3 sezony, a każdą wolną chwilę chciałem spędzić właśnie w towarzystwie ekscentrycznego alkoholika i paranoicznie zakompleksionego dziecka.
Zobacz również: Grzechy filmowego uniwersum DC
Postać Ricka to chyba najsilniejszy aspekt serialu. Mogłoby się wydawać, że kreuje się go na bohatera pełnego skrajności. Z jednej strony, jest w stanie poświęcić życie dla swojego wnuka, stworzyć wyimaginowany i bezpieczny świat dla swojej córki, z drugiej jednak, potrafi pozabijać kilkanaście osób bez mrugnięcia okiem czy sprzedawać broń kosmicznym zabójcom, aby spędzić świetnie czas przy grach. Uznawany za najinteligentniejszego osobnika we wszechświecie jest bezpośredni, sprytny i pełen zagadek, lecz nie potrafi poradzić sobie z byciem zwykłym członkiem rodziny. Za przykład niech posłuży mi odcinek, przez wielu uznawany za kultowy, czyli Pickle Rick. Główny bohater zamienia się w ogórka, aby uniknąć terapii rodzinnej. Gdy zostaje sam w domu, sytuacja zmusza go do stworzenia z siebie prawdziwej maszyny do zabijania. Sieje spustoszenie, stając się nieuchwytnym nawet dla najgroźniejszego zabójcy na świecie. Po tym wszystkim trafia do gabinetu terapeutki, w którym nie potrafi sprostać rzeczywistości, w jakiej stawia go postać dubbingowana przez Susan Sarandon. Pokazuje swoją ignorancje w stosunku do reszty rodziny, mimo że wcześniej, konkretnie na koniec 2 sezonu, poświęca dla nich wszystko. To chyba najbardziej intrygujące pytanie dla każdego, kto głębiej zagłębił się w ten serial – czy pomimo wszystko, Rick jest dobrym człowiekiem?
Zobacz również: Klub Winowajców – co uwielbiam w każdym z bohaterów
Skupiając się na reszcie rodziny, ponieważ w kolejnych sezonach to nie tylko Morty jest głównym towarzyszem w przygodach swojego dziadka, trzeba nakreślić, że prawdziwie poruszający jest wątek rozwodu i relacji rodziców z dziećmi. Beth, matka Morty’ego i Summer, tak jak swój ojciec, zatapia swoje smutki w alkoholu. Po części kierowana dobrem rodziny, z czasem dowiadujemy się, że jest tak naprawdę dokładnie taka sama jak Rick, lecz tylko kwestią jej wyboru jest, czy musi się taką stać. Jej mąż, Jerry, jest życiowym nieudacznikiem, lecz szczerze kocha swoją żonę, tak jak swoje dzieci. Po separacji staje się depresyjnym, nic nie znaczącym człowiekiem, robiącym z siebie ofiarę za każdym razem, gdy próbuje na nowo zbliżyć się do Beth. Jednocześnie obwinia Ricka o rozpad swojego małżeństwa. Świetnie przedstawia się jego relacja z teściem w 5. odcinku trzeciego sezonu – The Whirly Dirly Conspiracy. To właśnie tam Jerry dostaje propozycje pozbycia się Ricka na zawsze. Wystarczy, że zaprowadzi go na kolejkę górską, a resztą zajmą się specjalnie wyszkoleni do tego ludzie. Gdy przygoda naszego szalonego naukowca wydaje się zmierzać ku końcowi, ten wyznaje swojemu zięciowi, że to właśnie on jest winien wszystkich kłótni, które przeżywa jego związek. Przeprasza go, tym samym dodając do swojej postaci kolejny „ludzki” pierwiastek. Jerry ostatecznie ratuje Ricka, lecz na koniec odcinka nie zostaje wpuszczony do swojego domu. Może jedynie obserwować, jak jego rodzina doskonale daje sobie radę bez niego.
Zobacz również: TOP 10 – najlepsze mało znane filmy o podróżach w czasie
Summer i Morty są rodzeństwem, które niezwykle ewoluowało na przestrzeni trzech sezonów. Córka Beth wydawała się z początku bardzo stereotypową nastolatką, która myśli tylko o chłopakach, a cały swój wolny czas spędza przed telefonem. Jest zazdrosna o relacje brata z Rickiem, chce być zapraszana na wspólne przygody. Udowadnia w końcu swoją wartość, co jednak nadal nie jest wystarczające, aby przekonać swojego dziadka do regularnych podróży. Własne racje najdobitniej przedstawia w odcinku Something Ricked This Way Comes, gdzie zaczyna pracować w sklepie prowadzonym przez samego diabła. Między szatanem, a Rickiem wywiązuje się konflikt, który po cichu staje się również potyczką rodzinną. Gdy wszystko zmierza ku końcowi, przedstawiana jest nam współpraca, jaką Summer i Rick potrafią nawiązać. Widzimy, że pomimo wszelkich sprzeczności, mogą się ze sobą świetnie dogadać. Morty jest jednak zupełnym przeciwieństwem swojego dziadka. Jest naiwny, paranoiczny, lecz w chwili prawdziwego zagrożenia jest w stanie poświęcić wiele, aby wszyscy byli zadowoleni. To właśnie on był główną osią zaskoczenia, jakie każdy, po obejrzeniu szóstego odcinka z pierwszego sezonu, przeżył, ale do tego wrócimy potem. Wiemy, że stara się być dobrym synem, świetnym wnukiem i postacią, która zjednoczy całą rodzinę z powrotem. Przez swoje przygody, ma ogromne problemy w szkole. Zmaga się z typowymi dla każdego nastolatka myślami, pierwszą miłością i nasilającym się popędem seksualnym. Był jednak moment, w którym całkowicie zmienił swoje nastawienie do otaczającego go świata. Przestał przejmować się ziemskimi sprawami tak bardzo, jak wcześniej.
Zobacz również: TOP 40 – Najlepsze bajki Disneya!
Pora wspomnieć o epizodzie, który uświadomił nas najbardziej, że Rick & Morty nie jest serialem animowanym nastawionym głównie na przeżywanie coraz to bardziej abstrakcyjnych przygód, a każda decyzja, jaką podejmą bohaterowie, ma wpływ na ich dalsze losy. Chodzi o Rick Potion #9. Z początku wydawał się być kolejnym zabawnym odcinkiem. Morty wybiera się na bal, na którym będzie również jego miłość, Jessica. W tym celu prosi Ricka o eliksir miłości. Sprawy wymykają się spod kontroli, poprzez mutacje cała planeta staje się tzw. planetą Cronenberga. Jedynymi osobnikami, którzy zostają przy swojej ludzkiej formie, jest rodzina Smithów. Gdy wydaje się nam, że jak zwykle wszystko wróci do normy, dostajemy jedno z najmocniejszych zakończeń, jakie widziałem w serialach animowanych. Rick eksperymentuje w garażu, obok niego wiernie stoi Morty. Nagle widzimy wybuch, a nasi główni bohaterowie leżą martwi w kałuży krwi. Po chwili otwiera się portal, przez który wkraczają te wersje Ricka i Morty’ego, które obserwowaliśmy przez cały odcinek. Zostawili resztę rodziny w postapokaliptycznym świecie, samemu przenosząc się do alternatywnej rzeczywistości, gdzie zakopują swoje własne ciała. Przy piosence Look On down From The Bridge obserwujemy reakcje Morty’ego, przechadzającego się po domu, wiedząc, że jego prawdziwa rodzina została w innym świecie, a obecna nawet nie zdaje sobie sprawy, że ich „prawdziwi” Morty i Rick nie żyją.
Myślę, że wtedy większość fanów serialu zdała sobie sprawę, że nie jest to kolejny, zwykły twór, a coś więcej. Podobnie emocjonalnych momentów mieliśmy kilka, jednak to właśnie ten, jako pierwszy, uświadomił nas jak bardzo ciężki, a jednocześnie niezwykle przyjemny w oglądaniu jest Rick & Morty. Mało który serial animowany tak dobrze porusza zwykłe wątki rodzinne, przy okazji tak silnie nakreślając psychologię postaci i ich relacje. Właśnie te skrajności przyciągają rzeszę ludzi do obejrzenia, nawet z ciekawości, przynajmniej kilku odcinków. Niecierpliwie czekam na kolejny sezon, pytanie tylko, czy swoimi epickimi momentami będzie w stanie jeszcze bardziej zaskoczyć niż poprzednie trzy?
Ilustracja wprowadzenia: Kadr z serialu Rick & Morty