Filmowe lato w kinie dobiegło już końca. Sezon wakacyjny, który rozpoczął się w maju, a zakończył w sierpniu, bogaty był zarówno we wszelkiej maści efekciarkie wysokobudżetowe produkcje, jak i dające do myślenia niezależne obrazy. W redakcyjnym gronie postanowiliśmy wybrać najlepsze wakacyjne premiery. Kto zwycięży? Przekonajmy się!
Bartosz Tomaszewski – Redaktor prowadzący działu Recenzje
Mój film wakacji to: Wojna o planetę małp
Jestem chyba jedyną osobą w tym gronie, która tak mocno kibicowała kolejnej odsłonie rebootu Planety małp. I nie zawiodłem się! Dostałem praktycznie idealne zwieńczenie trylogii opowiadającej historię Cezara i reszty inteligentnych małp. Wojna o planetę małp, to film, który dał mi całe spektrum emocji. Podczas seansu, prócz ogromnego zaciekawienia historią, również bałem się, śmiałem, płakałem – po prostu całym sobą przeżywałem losy bohaterów. Kreacja Andy’ego Serkisa w roli wspomnianego Cezara to majstersztyk, za który aktor powinien dostać cały tuzin nagród filmowych. Przy okazji film jest kapitalnie nakręcony i ogląda się go z czystą przyjemnością. Po seansie odetchnąłem również z ulgą, że nowy Batman, za którego odpowie Matt Reeves, jest w dobrych rękach. Apes! Together! Strong!
Zobacz również: Wojna o planetę małp – recenzja kulminacji serii o małpokalipsie
Aleksandra Czekaj – Redaktor współprowadząca działu Z ostatniej chwili
Mój film wakacji to: Dunkierka
Jeden z najlepszych dzieł Christophera Nolana. Dzięki niezwykle intensywnej muzyce Hansa Zimmera, film trzyma w napięciu od pierwszych sekund do samego końca. Brak głównego bohatera działa tylko na korzyść produkcji. Kto nie potrafi tego zrozumieć, jego strata. Wreszcie mamy świetnie ukazaną drugą stronę medalu żołnierzy walczących na froncie i dwulicowość Anglików. Dunkierka jest równie dobra, co Weekend w Zuydcoote, jednak niestety brak jej wierności militarnej, jak tej ukazanej w filmie z 1964 roku. Jednak z drugiej strony, gdyby Nolan zaangażował więcej aktorów, produkcja utraciłaby tę niezwykłą surowość, która jest kolejnym atutem filmu. Dunkierka to jedyny film z wakacyjną premierą, który robi na widzu ogromne wrażenie, najmocniej zapada w pamięć i do którego jeszcze długo będziemy powracać.
Szymon Góraj – Redaktor działu Publicystyka
Mój film wakacji to: Bodyguard Zawodowiec
Sam jestem zaskoczony tym wyborem, ale kiedy przejrzałem filmy, na których byłem w te wakacje, na żadnym z nich nie miałem większej frajdy z seansu – a o to przecież chodzi na tym etapie roku. Nie spodziewałbym się, że właśnie w kompletnie odrealnionej i bawiącej się gatunkiem komedii sensacyjnej zobaczę jedną z najlepszych ról ostatnich lat Samuela L. Jacksona (Ryan Reynolds również pokazał, że od czasu do czasu potrafi zagrać dobrze – nie tylko Deadpoola). Jest świetny humor, jest luz i znakomicie dobrana ścieżka dźwiękowa – ba! Nawet czarny charakter wypadł niezgorzej (Gary Oldman), pokazując, że i ten element może grać w komedii. Dlatego pomimo świetnej zabawy na Baby Driver czy Spiderman: Homecoming, bardziej urzekli mnie właśnie ci panowie.
Zobacz również: Bodyguard Zawodowiec – recenzja zwariowanej komedii akcji z Reynoldsem i Jacksonem!
Tomasz Małecki – Redaktor współprowadzący działu Publicystyka
Mój film wakacji to: Baby Driver
Tak się złożyło, że tych prawdopodobnie najlepszych premier lata – filmu Sieranevada oraz obu obrazów Francois Ozona – jeszcze nie widziałem, a głupio by było wskazywać swojego faworyta z grona jedynie POTENCJALNYCH najlepszych premier, czyż nie? Dlatego mój głos oddaję na Baby Driver. Powód? Najprostszy w świecie – Edgar Wright po prostu wie, jak robić kino. Jego najnowszy film to bowiem zlepek powtarzalnych i mało oryginalnych elementów oraz składników, które w takiej a nie innej aranżacji wpuściły powiew niesamowicie świeżego powietrza do skostniałego kina akcji. Rewolucja? Bynajmniej. Ale jeśli w XXI wieku nadal z przyjemnością ogląda się akcyjniaki, to znak, że jest dobrze.
Dominik Dudek – Redaktor
Mój film wakacji to: Baby Driver
To było zdecydowanie udane lato, jeśli chodzi o ilość dobrych i różnorodnych pozycji, jednak największe wrażenie zrobił na mnie Edgar Wright i jego Baby Driver. Ten film jest po prostu definicją dobrej zabawy od pierwszych do ostatnich scen i banan z twarzy nie ma prawa nam zejść aż do napisów końcowych. Gra w nim po prostu wszystko: świetna obsada, prosta fabuła, genialny soundtrack, perfekcyjny montaż i duuuuużo akcji. Dla mnie jest to zdecydowanie wakacyjne numero uno i z pewnością top filmów A.D. 2017. Jeśli jeszcze macie okazję go nadrobić, to nie wahajcie się ani chwili!
Zobacz również: Baby Driver – recenzja roztańczonego filmu o samochodach i iPodach
Krzysztof Warzała – Dziennikarz
Mój film wakacji to: Król Artur. Legenda miecza
Nie było to jakieś wybitne lato, ale kilka świetnych filmów się pojawiło. Oczywiście genialny był Ostatni rycerz Michaela Baya, ale to akurat dość spodziewane. Wygrywa więc najbardziej zaskakujący blockbuster. Ową pozytywną niespodziankę sprawił Król Artur: Legenda miecza, gdzie ogólnie znaną historię faktycznie przedstawiono w nowy, kreatywny sposób. Klimat Assassin’s Creed i Dark Souls wylewa się z ekranu litrami, a do tego reżyser – Guy Ritchie – sporo dodał ze swojej cwaniackiej gangsterki. Cudowne kostiumy, świetne kreacje aktorskie i oczywiście nieszablonowa muzyka zaowocowały filmem, który okazał się zdecydowanie za dobry dla przeciętnego widza. Szkoda, że nigdy nie powstanie sequel. Mam nadzieję, że nikt więcej nie będzie pytał, czemu wciąż zalewani jesteśmy takimi samymi, odtwórczymi produkcjami.
Łukasz Kołakowski – Dziennikarz
Mój film wakacji to: Baby Driver
Baby wjechał i wyścignął Nolana dosłownie na ostatnim zakręcie. Film Wrighta obejrzałem dość późno, jednak po wielu zachwytach, jakie słyszałem, wiedziałem że nie mogę go sobie po prostu odpuścić. Nie odpuściłem i absolutnie nie żałuję! To obraz, który od początku do końca wie, że jest bzdurką, a mimo to ma kapitalny pomysł na siebie i dostarcza świetnej, napompowanej adrenaliną rozrywki. Gdy będziemy wraz z resztą redakcji podsumowywać cały rok, możliwe, że to Dunkierka zagości nieco wyżej. Stan na dzień dzisiejszy jest jednak taki (puszcza Brighton Rock), że to Edgar Wright, według mnie, wygrał te wakacje.
Krzysztof Wdowik – Stały współpracownik
Mój film wakacji to: Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara
Ubolewam okropnie nad minięciem się z Baby Driver oraz najnowszym Spider-Manem, bo coś czuję, że te produkcje mogłyby spokojnie konkurować o tytuł mojego najlepszego filmu lata. A tak? Jestem zmuszony zagłosować na coś, czego trochę się wstydzę. Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara nie są kinem wysokich lotów i na pewno daleko im do poziomu pierwszych części, ale, cholera – był i śmiech, było i wzruszenie, była świetna zabawa. Niestety żaden z pozostałych filmów nie zagwarantował mi tylu emocji, co przygody Jacka Sparrowa. A to chyba świadczy o tym, że za nami dosyć słabe filmowe wakacje.
Zobacz również: Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara – recenzja powrotu Jacka Sparrowa na ekrany kin
Kuba Łaszkiewicz – Stały współpracownik
Mój film wakacji to: Dunkierka
A mnie się najbardziej podobała Dunkierka. Według mnie, to arcydzieło pod względem technicznym, może nie najlepszy film wojenny, jaki kiedykolwiek widziałem, ale zdecydowanie ma w sobie “to coś”. Spodobała mi się przede wszystkim narracja, która pomaga w opowiadaniu historii w taki sposób, że pomimo pewnej wtórności ani trochę nie nuży – wręcz przeciwnie, bardzo chętnie wybrałbym się do kina jeszcze raz, aby ponownie podziwiać cały spektakl na dużym ekranie. Bo z pewnością robi wrażenie!
Katarzyna Skrzynecka – Stały współpracownik
Mój film wakacji to: Dunkierka
Właściwie, mam spory dylemat, który film najbardziej mi się podobał. Dunkierka urzekła mnie pięknymi, niesamowitymi ujęciami i powolnym (jak dla mnie) dążeniem do finału produkcji. Baby Driver natomiast pozwolił mi zatonąć w prawie dwóch godzinach akcji i fenomenalnym soundtrackiem. Mimo wszystko lekką przewagę zdobyła jednak Dunkierka, ze względu na liczbę bohaterów, do których poczułam sympatię.
Błażej Siemieniak – Stały współpracownik
Mój film wakacji to: Dunkierka
Mój wybór pada na Dunkierkę. Według mnie, Nolan znowu potwierdza, że jest genialnym reżyserem, który ma ciekawy i świeży pomysł na przedstawienie wojny w swoim nowym widowisku. Brak głównego bohatera sprawia, że zaczyna nam zależeć na powodzeniu całej misji, a cała akcja filmu połączona z muzyką Zimmera sprawia, że tętno podczas oglądania jest podwyższone od początku aż do końca. Dunkierka jest oczywiście perełką pod względem technicznym, zdjęcia i montaż sprawiają, że nie można wyjść z podziwu podczas oglądania! Oscary 2018 czekają.
Zobacz również: Dunkierka – recenzja filmu Christophera Nolana!
Mateusz Dąbrowski – Stały współpracownik
Mój film wakacji to: Czerwony Żółw
Filmowe lato było w tym roku naprawdę świetne. Wakacje dostarczyły nam zarówno świetne blockbustery, jak i kameralne perełki. Mój wybór padł jednak na Czerwonego Żółwia. Małe-wielkie kino, które jest niczym poezja pisana na najlepszym gatunkowo papierze. Symbolika i możliwości interpretacji, które nie pozwolą Wam łatwo wymazać z pamięci najnowszego dzieła studia Ghibli. To, co najbardziej urzeka, to całkowity brak słów i przepiękna, minimalistyczna kreska. Wszechogarniająca przyroda, ocean i odosobnienie pozwalają się wyciszyć i rozkoszować widokami. Zapewniam, że tak blisko z naturą nie byliście od czasów Cast Away – poza światem.
Patryk Sławicki – Stały współpracownik
Mój film wakacji to: Baby Driver
To nie tylko najlepszy film wakacji ale też i prawdopodobnie tegoroczna czołówka. Mimo że tego lata wyszło kilka naprawdę dobrych produkcji, to jednak żaden z nich nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Baby. Najprostszym argumentem będzie to, że to jedyny film z całej wakacyjnej stawki, na który czekam, aż wyjdzie na DVD. Ponadto – soundtrack; w tej kategorii Baby wygrywa bezapelacyjnie z każdą produkcją na przełomie ostatnich lat. Nie tylko za sprawą samej jakości poszczególnych kawałków, ale też samej ich struktury, często zmieniających tempo, idealnie nadających się do stworzenia segmentu akcji. Jeśli ktoś przegapił tę perełkę – koniecznie nadrobić.
Maciej Roch Satora – Stały współpracownik
Mój film wakacji to: Spider-Man: Homecoming
Spider-Man: Homecoming zamiast na sztucznej próbie bycia cool buja się na bezpretensjonalnych sieciach uwitych z prawdziwej miłości do materiału źródłowego. Na wierzchu nieco nieokrzesana siła pełna potencjału na wejście do panteonu marvelowskich herosów, pod maską to wciąż Hughesowski nastolatek, którego problemy i rozterki film traktuje z należnym mu szacunkiem i powagą. Nie znaczy to wcale, że nowy człowiek-pająk wyzbyty jest humoru. Wręcz przeciwnie, Spider-man: Homecoming okazuje się bowiem być najzabawniejszym obrazem spośród całego katalogu komiksowych adaptacji marvela i jednocześnie ukłonem w kierunku młodszej publiki, która łatwo jak nigdy wcześniej może bez encyklopedycznej wiedzy o każdym z bohaterów wsiąknąć w ten rozbuchany i fantastyczny świat.
Zobacz również: Spider-Man: Homecoming – recenzja filmu o pajączku, który zawitał do MCU
Po podliczeniu powyższych głosów, mamy następujący wynik:
Dunkierka – 4
Baby Driver – 4
Wojna o Planetę Małp – 1
Spider-Man: Homecoming – 1
Bodyguard Zawodowiec – 1
Czerwony Żółw – 1
Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara – 1
Król Artur. Legenda miecza – 1
Wygląda na to, że tegoroczną wakacyjną koronę trzeba będzie podzelić na dwoje, gdyż – jak widzimy – najwięcej głosów zdobyły po równo Dunkierka oraz Baby Driver. Czy są to również Wasi faworyci? Dajcie znać w komentarzach!
Ilustracja wprowadzernia: mat. prasowe – kolaż