Choć dziś nie wyobrażamy sobie kogokolwiek innego niż Hugh Jackmana w roli Wolverine’a, to niewiele brakowało, by w tę postać wcielił się kto inny. Kandydatów nie brakowało, a każdy z nich ma inną, ciekawą historię, która sprawiła, że ostatecznie nic z tego nie wyszło. Poniżej możecie poznać trzynastu takich aktorów (i nie tylko):
Glen Danzig
Nie tylko, ponieważ szansę na tę rolę miał też muzyk Glenn Danzig. Urodził się w New Jersey i trzeba przyznać, że fizycznie bardzo pasował do tej roli (polecamy przejrzeć Google Grafika). Okazało się jednak, że terminy kręcenia filmy pokrywały się z jego koncertami, więc jego kandydatura musiała odpaść właściwie na samym początku.
Jean-Claude van Damme
Najważniejsze światowe portale filmowe niejednokrotnie informowały o tym, że Belg swego czasu był bardzo blisko tej roli. Gdyby mu się udało, zapewne zobaczylibyśmy jeszcze szybszego i jeszcze lepiej walczącego Wolverine’a. Choć aspekty fizycznie były po jego stronie, to o ostatecznym wyborze Jackmana zapewne zadecydowały inne względy, jak choćby… akcent.
Mel Gibson
Zwłaszcza teraz, gdy Gibson na stałe nosi brodę, można by pomyśleć, że faktycznie nieźle by pasował do roli, która teraz nieodłącznie kojarzy nam się z Jackmanem. I choć obecnie raczej jest kojarzony z universum DC, gdyż poważnie mówi się o jego szansach na wyreżyserowanie Legionu Samobójców 2, to miał być tym nazwiskiem, które przyciągnie ludzi do kina na X-Menów. Powstały nawet rysunki koncepcyjne z aktorem w roli Wolverine’a, więc można przyjąć, że rozmowy były już dość zaawansowane, ale nie do końca wiadomo, dlaczego ostatecznie zostały zerwane.
Bob Hoskins
Hoskins w latach osiemdziesiątych grał w niezliczonej ilości filmów i zachwycał publiczność praktycznie każdym występem. Wśród zachwyconych był również Chris Claremont, twórca wielu komiksów, w których mogliśmy zobaczyć Wolverine’a. Widząc role Hoskinsa m.in. w Długim Wielkim Piątku był przekonany, że jeśli kiedyś uda się przenieść historie tego X-Mena na wielki ekran, to właśnie urodzony w Anglii aktor powinien dostać tę role.
Russell Crowe
Wielu aktorów ubiegało się o rolę Wolverine’a w filmie X-Men z 2000 roku, jednak pierwotnym wyborem reżysera, Bryana Singera, miał być właśnie Crowe. Australijczyk musiał jednak wybierać między tym, a szansą w Gladiatorze. Wybrał tę drugą opcję i zgarnął Oscara. My z kolei dostaliśmy Jackmana jako Wolverine’a, więc ostatecznie może to nie był koniec świata?
Aaron Eckhart
Zapewne będziecie nieco zdziwieni tą kandydaturą, zwłaszcza że Eckhart, przede wszystkim fizycznie, z Jackmanem ma niewiele wspólnego. Nie zmienia to jednak faktu, że na wczesnym etapie planowania produkcji był on jednym z faworytów producentów, ale ostatecznie odpadł właśnie z powodu swoich niewystarczających warunków fizycznych.
Viggo Mortensen
Późniejszy król Śródziemia z trylogii Władcy Pierścieni mógł w czasie, gdy świat podbijała ekranizacj książek Tolkiena, biegać po wielkim ekranie z brodą i stalowymi pazurami. Ostatecznie podjęto jednak decyzje, że Mortensen ma zdecydowanie za spokojny wizerunek, a twórcy potrzebują kogoś bardziej dzikiego. Nigdy się nie dowiemy, co by było gdyby podjęto inną decyzję, ale z perspektywy czasu możemy chyba spokojnie stwierdzić, że dobrze się stało. 58-letni obecnie aktor świetnie sprawdził się w końcu jako Aragorn.
Edward Norton
Mówi się, że Norton był nie tylko kandydatem do roli Wolverine’a, ale brano go też pod uwagę jako Cyklopa. Urodzony w Bostonie aktor sam jednak stwierdził, że nie pasuje do żadnej z tych ról. Ciężko się z nim nie zgodzić i nie chodzi tu tylko o jego wygląd, ale też ogólny wizerunek. Równie dobrze możnaby zaproponować mu zagranie Hulka.
Thomas Jane
Według informacji niektórych portali, negocjacje między Janem, a twórcami X-Men z 2000 roku były już w całkiem zaawansowanym stopniu. Jego rola w Piekielnej Głębi sprawiła, że dostał sporo bardzo korzystnych propozycji i mógł przebierać w ofertach, a rola Wolverine’a była jedną z wielu. Ostatecznie okazało się, że nie byla najlepszą propozycją i na negocjacjach się skończyło. Nie wiadomo jednak, czy gdyby ostatecznie zgodził się na tę rolę, moglibyśmy go zobaczyć w Punisherze, gdzie był przecież fantastyczny.
Keanu Reeves
Reeves był właśnie świeżo po nakręceniu Matrixa i z tego też powodu nie wypaliła jego kandydatura na Wolverine’a. Z miesiąca na miesiąc, im bardziej rosła popularność Matrixa tym bardziej jasne stawało się, że prędzej czy później musi powstać druga część. Występował tu też podobny problem, jak w przypadku van Damme’a, którego styl walki, choć imponujący, nie pasował do tej postaci.
Johnny Depp
Choć to jedna z najdziwniejszych kandydatur na liście, to w sieci można znaleźć wzmianki o tym, że Depp brał udział w castingu do tej roli. Nie przejmujcie się, nam również z perspektywy czasu ciężko sobie wyobrazić Jacka Sparrowa Johnny’ego Deppa w tej roli, choć musicie przyznać, że ostatecznie możnaby było wymyślić mutanta, w którego wcieliłby się on perfekcyjnie.
Dougray Scott
W przypadku Scotta wybór należał właściwie wyłącznie do niego. Wyobraźcie sobie, że Tom Cruise osobiście wybrał Was do roli głównego antagonisty w Mission: Impossible 2, ale macie też ofertę zagrania Wolverine’a w X-Menach. Z jednej strony sytuacja godna pozazdroszczenia, z drugiej bardzo niełatwy wybór. Dobrze wiemy, jaką decyzję ostatecznie ostatecznie podjął ten aktor, ale nigdy nie dowiemy się, co by było gdyby…
Gary Sinise
Sinise jest trzynaście lat starszy od Jackmana i raczej nie znamy go z ról, w których powalałby na łopatki swoich rywali. Nie zmienia to jednak faktu, że właściwie wszystkie poważane serwisy filmowe informowały o tym, iż jest on bardzo poważnie brany pod uwagę do tej roli. I choć znamy go raczej z ról takich jak w Apollo 13, gdzie był spokojnym, wyważonym człowiekiem, to po dłuższym zastanowieniu trzeba przyznać, że to nie musiał być najgorszy pomysł.
Źródło: Cinemablend.com/ Fotografia Wprowadzenia: nerdist.com