Powracając do rozważań nad samym terminem „transnarodowości”, przywołać można artykuł Ewy Mazierskiej oraz Laury Rascaroli „Turyści, podróżnicy i współczesne kino transnarodowe”, w którym to autorki zauważają, iż kategoria transnarodowości wyłania się w obrębie teorii globalizacji oraz późnego kapitalizmu i opisuje przemianę związaną z elastyczną akumulacją, kompresją czasoprzestrzenną i skutkami, jakie w gospodarce światowej wywołuje emancypacja od państw narodowych i rosnąca ruchliwość kapitału pieniężnego, który traci zakorzenienie geograficzne (Mazierska E., Rascaroli L., Turyści, podróżnicy i współczesne kino transnarodowe, tłum. Michał Szczubiałka, Panoptikum 2009, nr 8, s. 126). Najłatwiej więc byłoby postawić znak równości pomiędzy pojęciem „transnarodowy” a „międzynarodowy”, jednak i takie rozumowanie pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Należałoby zatem uznać za transnarodowe coś, co nie jest całkowicie oderwane od tego, co narodowe, lecz toczy z nim ciągły spór, bowiem nie sposób się wyzbyć takiego postrzegania tego terminu. Na tym poziomie pojawiają się oczywiście następne wątpliwości – czy obcokrajowiec jest w stanie odnaleźć się w świecie nieznanym od podszewki? Odpowiedzi można doszukać się we fragmencie tekstu Vladimira Nabokova: Gotowiście pomyśleć, że pisarz rosyjski, który na bohaterów swej opowieści wybrał samych Niemców, nastręczył sobie nieprzezwyciężone trudności. Nie mówiłem po niemiecku, ponadto w ani w oryginale, ani w przekładzie nie przeczytałem żadnej powieści niemieckiej. […] Całkowity brak zaangażowania uczuciowego oraz baśniowa wolność, jakie tkwią w obcym milieu, odpowiadały memu marzeniu o czystej inwencji. Króla, damę, waleta mogłem był osadzić w Rumunii albo Holandii. O wyborze zadecydowała znajomość topografii i warunków meteorologicznych Berlina. (Nabokov V., King, Queen, Knave, Londyn 1970, s. 7-8) Wydawałoby się wszak, że to raczej doświadczeni podróżnicy będą umieli z łatwością zawierać w swoich filmach zarówno elementy narodowe, jak i transnarodowe, choć z drugiej strony współczesny przepływ informacji pozwala na poszerzanie horyzontów bez wychodzenia z domu. Dogville Larsa von Triera to koprodukcja dziewięciu państw, w której występują amerykańscy aktorzy (wyjątkiem jest Stellan Skarsgård), akcja filmu rozgrywa się w małym miasteczku u podnóży Gór Skalistych, a więc w Stanach Zjednoczonych – sam reżyser jednak nigdy w Ameryce nie był. Obraz z 2003 roku stanowiący pierwszą część trylogii amerykańskiej wydaje się potwierdzać fakt, iż USA utraciły jakąkolwiek wyraźną tożsamość, gdyż aktualnie „amerykańskie” znaczy tyle co „globalne” (Giddens A., Konsekwencje nowoczesności, tłum. Klekot E., Kraków 2008). Intrygującą produkcją okazuje się być również dzieło Nicolasa Refna, który w wieku ośmiu lat przeniósł się z Danii do Nowego Yorku, w Polsce znane pod tytułem Valhalla: Mroczny wojownik. Twórca wraca niejako do swoich korzeni, natomiast ze względu na koprodukcję duńsko-brytyjską film nakręcony został w Szkocji, na ekranie zobaczymy brytyjskich aktorów, a sami bohaterowie używają języka angielskiego, co nieco zaburza ostateczny odbiór utworu mającego swoje podłoża w skandynawskiej mitologii.
Czy jesteśmy w stanie jedynie po kraju produkcji albo narodowości reżysera przewidzieć, co nas czeka podczas projekcji? Szeroko rozumiane kino skandynawskie (wraz z islandzkim) kojarzy nam się bezwiednie z pozbawionym muzyki obrazem o stonowanych barwach oraz skrywanymi przez bohaterów emocjami. Polowanie Thomasa Vinterberga idealnie wpisuje się w wyżej wymienione cechy, a ponadto produkcję tę należałoby zakwalifikować jako kino dyskusji. Ale jak skategoryzować film von Horna Intruz, skoro szwedzki reżyser kształcił się Łódzkiej Szkole Filmowej – a więc w Polsce rozwijał swoje zdolności artystyczne? Bez większych problemów znajdziemy polskie filmy, które odwołują się do kreowania rzeczywistości w typowy dla skandynawskiego kina sposób – najlepszym przykładem będzie niewątpliwie Czerwony Pająk Marcina Koszałki – nie tylko ze względu na zastosowaną kolorystykę oraz sposób prowadzenia kamery, ale również rysowanie portretów psychologicznych bohaterów (podobnie na tym tle wypada najnowszy film Pieprzycy Jestem mordercą). Oczywiście polscy twórcy nie odwołują się jedynie do kina skandynawskiego, bowiem coraz częściej zauważalne są wpływy hollywoodzkie na ojczyste produkcje. Dwie produkcje z 2014 roku – Jack Strong Pasikowskiego oraz Bogowie Palkowskiego przedstawiły głównych bohaterów w iście amerykańskim stylu – nie jako ludzi, a raczej herosów. Dynamika filmów oraz wyrazistość postaci sprawia, iż obraz staje się niezwykle wciągający, wbijając nas – chcąc, nie chcąc – głęboko w fotel. Natomiast gdy sięgamy ostatnimi czasy po propozycje z kina francuskiego, to spodziewamy się albo ciężkiego filmu psychologicznego, albo komedii (zapewne romantycznej). Za przykład drugiego rodzaju produkcji posłużyć może obraz duetu Oliviera Nakache & Erica Toledano Nietykalni – komedio-dramat, który większości widzów przypadł do gustu. Opowieść o przyjaźni, przywiązaniu i poświęceniu łatwo trafia do serc, więc nie dziwi, iż trzy lata później reżyserowie zdecydowali się nakręcić Sambę utrzymaną w podobnej konwencji. Odbiorca zetknie się z dwoma przyzwoitymi komediami poruszającymi również poważniejsze aspekty takie jak problemy imigrantów czy niepełnosprawność (niepełnosprawność swoją drogą też jest ostatnimi czasy typowa dla kina francuskiego, między innymi: Rozumiemy się bez słów albo Ze wszystkich sił). Jednym z nowszych przykładów ciężkiego kina psychologicznego może być film Simona Morgana Compte tes blessures. Obraz raczej z pogranicza kina artystycznego opowiada historię chłopaka mierzącego się z dorosłością – zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawi się nowa dziewczyna ojca. Fabule towarzyszy niezwykle emocjonalna muzyka, którą wyśpiewuje główny bohater, co pozwala na dokładniejsze wykreowanie jego portretu psychologicznego. Tymczasem, gdy przeniesiemy się nieco na wschód, to zauważymy, że kino rosyjskie ma tendencje albo do filmów historycznych, albo filmów tak zwanych dyskusyjnych. Ta pierwsza kategoria aspiruje bardziej do kina komercyjnego, co przekłada się na nadużywanie efektów specjalnych oraz spłycenia fabuły, natomiast druga – to liczne, solidne produkcje. Dureń, Lewiatan czy Uczeń większość z tych utworów odwołuje się do aspektów dotykających Rosję – przekupstwo, stronniczość władz, alkoholizm, ale również i religijność (nadmierna przyczynia się do kłopotów). Jednocześnie nie są nastawione na rynek rosyjski, a wręcz przeznaczone są na salony festiwalowe – w domyśle odbiorcą staje się niejako kosmopolita.
Zobacz również: Polscy aktorzy i aktorki za granicą. Podsumowanie 2016 roku
Kino transnarodowe w żadnym razie nie jest zjawiskiem jednolitym. Przeciwnie, jest bardzo złożone i pozwala się ujmować z wielu punktów widzenia i analizować rozmaitymi metodami (Mazierska E., Rascaroli L., Turyści, podróżnicy… , op. cit., s. 142). Z powyższych, luźnych rozważań wynika, że nie sposób jednoznacznie skategoryzować pojęć „kino narodowe” czy „transnarodowe” – intuicyjnie w wielu przypadkach nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, któremu państwu przypisać daną produkcję. Wydaje się jednak, iż kino artystyczne pretenduje do międzynarodowości, jednocześnie zawierając przy tym elementy charakterystyczne dla kraju bliskiego twórcom. Przy świadomości szerokiej dystrybucji obrazu reżyser musi pamiętać, że jego utwór powinien być zrozumiały dla różnorodnej publiczności – oczywiście, można pozostawić niuanse zrozumiałe tylko dla wąskiej grupy odbiorców, natomiast jeśli celuje się w dotarcie do jak największej ilości osób, zmuszamy niejako autora do stworzenia uniwersalnie zrozumiałego dzieła.
Źródła:
Adamczak M., Pośród różnych melodii, [dostęp: 31.12.2016], http://www.dwutygodnik.com/artykul/6493-posrod-roznych-melodii.html
Higson A., Ograniczona wyobraźnia kina narodowego, tłum. Teresa Rutkowska, Kwartalnik Filmowy 2008, nr 62-63
Mazierska E., Rascaroli L., Turyści, podróżnicy i współczesne kino transnarodowe, tłum. Michał Szczubiałka, Panoptikum 2009, nr 8
Nowak F., Transnarodowość niealternatywna, [dostęp: 31.12.2016], http://16mm.pl/2015/11/12/transnarodowosc/
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe