Jak pisze w książce „Żmijowisko” Wojtek Chmielarz, dużo osób ma niepozałatwiane te pierwsze miłości. Ludzie całe życie dążą do tego, co było za pierwszym razem, bo to tak świetnie smakowało. Zostało wspomnienie i wrażenie, że to było coś wyjątkowego, do czego już nigdy nie wrócimy.
Według mnie nic bardziej mylnego. Ukierunkowując się na to, że coś się nie powtórzy, zamykamy się na to, co mogłoby się wydarzyć. I o tym jest w dużej mierze dla mnie „Żmijowisko”. Moim zdaniem to powieść o tym, jak będąc dorosłymi, jesteśmy niedojrzali. I o tym, jak nie potrafimy radzić sobie z emocjami, z przeszłością. Jak nam się to wszystko miesza, jak nie umiemy brać odpowiedzialności za swoje decyzje. I jak lawirujemy, błądzimy. A to wszystko dotyczy dorosłych ludzi, którzy powinni być przykładem dla dzieci… Kiedy powiedziałem o tym Wojtkowi, chyba go zaskoczyłem.
Robert jest facetem, który za wszelką cenę chce udowodnić, że jest numerem jeden. Szuka poklasku. Jest właścicielem dobrze prosperującej firmy PR-owej, świetnym biznesmenem. Umie zarządzać ludźmi, ale traktuje ich trochę… a nawet nie trochę, bo traktuje ich bardzo z góry. Potrafi być nieprzyjemny i jest narcyzem. Ma przy tym duży problem z poczuciem własnej wartości – mówi Piotr Stramowski.
Robert z serialu „Żmijowisko” reprezentuje świat firm i korporacji. Panuje tam patriarchat. To bardzo szowinistyczny świat, brutalny dla kobiet.
W „Żmijowisku” mamy świetne spektrum różnych zachowań w stosunku do dzieci. Mamy Krzyśka i jego syna. Wiejskie wychowanie sprawiło, że ich relacje są zupełnie inne niż relacje Arka i Kamili z ich córką Adą. A jeszcze inaczej traktują swoje dzieci pozostali letnicy. Wszystko krąży tutaj wokół bycia rodzicem, zwłaszcza niedojrzałym rodzicem – podsumowuje swoje spostrzeżenia aktor.