The Mandalorian nie bije na razie rekordów, jeżeli idzie o długość kolejnych epizodów. Po niespełna 40-minutowym pilocie odcinek drugi trwał jeszcze krócej, bo zaledwie pół godziny. Ale mimo to jest co omawiać. Hitem jest oczywiście Baby Yoda – jak media zdążyły go już ochcić – który zadebiutował w ostatniej scenie pierwszego epizodu, a w drugim kradnie praktycznie każdą scenę. No i w końcu to on uratował Mandalorianina, gdy tamten był w opałach, które mogły kosztować go życie.
Spotykamy oczywiście starego, dobrego i z pewnych powodów zawsze pomocnego dla protagonisty Kuiila (jego I have spoken już teraz powoli staje się kultowe). Na szkicach pojawiają się także fragmenty starć z Jawami, które w tym odcinku pełniły rolę głównej przeszkody dla łowcy nagród. Trzeba przyznać, że jak dotąd nikt nie przedstawił ich w uniwersum w takiej roli (szturm Mandalorianina na ich jeżdżącą fortecę jest jednocześnie zabawny i widowiskowy). Wprost nie możemy się doczekać, kiedy pojawi się postać grana przez Ginę Carano. Pozostaje także pytanie, czy zabójczy IG-11 (Taika Waititi) – który został zdezintegrowany przez bohatera w finale pilota – powróci w jakiejkolwiek formie, naprawiony przez właścicieli, którzy go wysłali w bój. Jednocześnie mamy nadzieję, że przynajmniej część odcinków będzie nieco dłuższa, abyśmy mogli nacieszyć się tym powrotem do korzeni sagi nieco więcej.
The Mandalorian na platformie Disney+ pojawił się 12 listopada. Główną rolę gra łowca nagród z tytułowego ludu wojowników kierujących się specyficznym kodeksem. Postać grana przez Pascala będzie trzecim przedstawicielem Mandalorian, który pojawia się w głównej serii Gwiezdnych Wojen. Poprzednio mogliśmy poznać Jango i Boba Fetta. A kolejny rozdział tej historii pojawi się już w dniu dzisiejszym.