W przeszłości twórca Ataku Tytanów zatrzymał fanów. W wywiadzie dla Weekly Shonen Magazine z 2017 roku Isayama zagłębił się w swoją hitową serię. Przyznał, że popularność Erena zawsze go zaskakiwała.
Ponieważ Eren jest kimś, kto istnieje dzięki samej historii, uczynienie go „żywym” jest właściwie dość trudne. Innymi słowy, jest niewolnikiem tej historii. Osobiście czuję, że nie stworzyłem go z wielką żywotnością, więc zdecydowanie czułem, że jego popularność odzwierciedli się inaczej.
Jak się okazuje, artysta celowo nie nadał Erenowi żywej osobowości. Chciał, aby postać była bardziej czystym płótnem, które niesie ciężar ludzkości. Postać zaczęła żyć własnym życiem, a obecnie fani Ataku Tytanów nie są pewni, czy odpowiada mu życie, które prowadzi Eren. Fani przyznają, że ta gwałtowna zmiana kłóci się z bohaterem, za którego uważali Erena, a przy tak niewielu rozdziałach wydaje się mało prawdopodobne, że jego dziedzictwo zostanie przywrócone do dawnej świetności.
fot. kadr z Atak Tytanów
Atak Tytanów to ekranizacja mangi, wydawanej także w Polsce. Przedstawia ona postapokaliptyczny świat, w którym ludzkość mieszka w zamkniętej metropolii oplecionej przez trzy wysokie mury, których zadaniem jest obrona przed Tytanami – bezmyślnymi istotami mającymi tylko jeden cel: pożreć ludzi. Seria skupia się na trójce bohaterów: Erenie, Mikasie i Arminie, którzy po doświadczeniu inwazji humanoidów postanawiają zaciągnąć się do korpusu zwiadowców i obronić ludzkość przed tytułowymi monstrami. Anime zachwyciło widzów i krytyków nie tylko interesującymi bohaterami, mnogością interpretacji, wartką akcją i zwrotami fabularnymi, ale i wplataniem interesujących obserwacji społecznych dotyczących współczesności.
Źródło: ComicBook, ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Tylko MIKASA~!