Belfer – recenzja 1. sezonu!

Kto zabił Aśkę Walewską? Tym pytaniem stacja Canal+ zainteresowała tej jesieni naprawdę dużą grupę widzów. Debaty w internecie, zakłady bukmacherskie, domysły, a nawet nie powiadomienie obsady o największej zagadce serialu jeszcze podczas kręcenia, gdy skończono już dziewięć z dziesięciu epizodów, to tylko kilka przykładów owego zainteresowania. Nawet dziennikarze sportowi rzeczonej stacji pytaniem które rozpoczyna ten tekst, skierowanym do gości kończyli każdy odcinek magazynu Liga+ Extra, poprzedzającego Belfra w ramówce. Dziś już wiemy kto, dlatego możemy podsumowywać. I zastanowić się w tym podsumowaniu nad wielkością sukcesu nowego serialu w reżyserii Łukasza Palkowskiego. Bo że takowym jest, nikt chyba nie ma wątpliwości.

Zobacz również: Pitbull. Niebezpieczne kobiety – recenzja nowego hitu Patryka Vegi!

Jako że w Polsce lubimy czerpać na potęgę z zachodnich wzorców, Belfra szybko ochrzciliśmy polskim Miasteczkiem Twin Peaks. Nie jestem specem od Lyncha, dlatego nie mnie oceniać trafność tego porównania. Z czystym sumieniem jednak mogę go nazwać jednym z najlepszych rodzimych seriali ostatnich lat. A jeśli chodzi o kryminały najlepszym.

paweł zawadzki belfer

Serial zaczął z wysokiego pułapu świetnie wprowadzając intrygę i uczciwie trzeba powiedzieć że absolutnie cały sezon trzymał poziom. Nie było epizodów ani wyraźnie lepszych, ani wyraźnie słabszych. Duża w tym zasługa autorów scenariusza, czyli Jakuba Żulczyka oraz Moniki Powalisz. Choć nagromadzenie wątków jest tu naprawdę duże, udało im się względnie w tym wszystkim nie pogubić i sprawić że serial cały czas emocjonuje, a żadna z kluczowych kwestii nie jest ściągnięta na drugi plan. Tak, w Belfrze pytanie Kto zabił? jest dokładnie tak ważne jak kilka innych gałęzi życia Dobrowic i scenarzystom udaje się to świetnie zazębić. Stwierdziłem jednak, że nie pogubili się tylko względnie, ponieważ o ile do wspomnianych wcześniej kluczowych wątków i postaci nie można się przyczepić, tak na drugim planie kilka niepotrzebnych i urwanych się pojawia. Dwa najpoważniejsze zarzuty to brak zorientowania twórców, że mało kogo obchodzi wątek Oli, która początkowo będąc jedną z najlepszych uczennic stoczyła się przez narkotyki, no i ten drugi, ważniejszy, dotyczący braku zawiązania się trójkąta miłosnego między głównym bohaterem Pawłem, Katarzyną Molendą i jej mężem. Spalono materiał z naprawdę sporym potencjałem. Zarzut dużo mniejszego kalibru, ale też czasem kłujący po uszach, to nienajlepsze ucho autorów skryptu do młodzieżowego slangu. Dialogi pomiędzy uczniami potrafiły brzmieć nie tyle nieaktualnie, co po prostu sztucznie.

Zobacz również: Antologie, jako nowy trend w telewizji

Podobnie ma się sprawa z bohaterami. Główny, Paweł Zawadzki, to bardzo dobrze wykreowana postać, której motywacja jest prosta jak drut, ale przez to bardzo wiarygodna i dająca pole do popisu Maciejowi Stuhrowi. Największe pochwały powinien odebrać jednak Sebastian Fabijański. Jeszcze nie tak dawno, dzieląc się wrażeniami z pierwszych dwóch odcinków serialu (link TUTAJ), uznałem jego postać za minus. Zarzuty jednak bardziej niż Fabijańskiego dotyczyły Adriana Kusia jako postaci. Z odcinka na odcinek coraz bardziej dezaktualizowało się to co napisałem wcześniej, ponieważ Kuś stawał się coraz ważniejszy dla fabuły i ciekawszy sam w sobie. To druga, obok Cukra z ostatniego Pitbulla, podobna postać jaką gra Fabijański, jednak mniej przeszarżowana, przez co zwyczajnie lepsza. Dwie podobne role w tak krótkim odstępie czasu stawiają przed tym młodym jeszcze aktorem wyzwanie: nie dać się zaszufladkować. Jeśli to się uda, możemy zobaczyć jeszcze kilka znakomitych ról w jego wykonaniu. Świetną robotę robi też młoda Paulina Szostak, wcielająca się w postać Eweliny. Do tej pory bardziej znana widzom Teatru Narodowego w Warszawie, teraz pewnie będzie w stanie wypłynąć na szersze wody także w telewizji.

adrian kuś belfer

Lwia część fabuły Belfra skupia się jednak na rodzinie Molendów. To piątka ludzi, pomiędzy którymi relacje napisano kapitalnie i pięknie płynnie zmieniano w trakcie kolejnych odcinków. Głowa rodziny, a przy okazji całych Dobrowic, Grzegorz Molenda świetnie podsumowuje to co o nich wiemy w ostatnim odcinku. A choć każdy członek tej familii to postać trudna do ocenienia, w jej obrębie najbardziej lojalny wydaje się właśnie Jasiek. Choć to młodzieniec niesamowicie irytujący, któremu śmierci życzyłem tak samo, jak swego czasu, gdy oglądałem jeszcze Grę o Tron, pewnemu królowi Westeros, to jednak jego wkład w to żeby ta istniejąca tylko na papierze rodzina jakoś funkcjonowała, albo przynajmniej wyglądała, był największy.

Oczywiście nie sposób nie odnieść się tu do creme de la creme serialu, tego na co wszyscy czekali, czyli ostatniego odcinka i odpowiedzi. Rozwiązanie zagadki, która zaczyna ten tekst jest według mnie świetne, niby spodziewane, a jednak odpowiednio zakręcone. Przede wszystkim jednak, co potrafi być ogromnym problemem tego typu kryminalnych twistów, wiarygodne, dobrze dopasowane nie tylko do tego co działo się odcinek wcześniej, ale przez całą naszą wizytę w Dobrowicach. No i drugi sezon, który oficjalnie zamówiono niedawno, ale jak widać planowano go dużo wcześniej. Zapowiada się ciekawie, ale także da pole do wprowadzenia wielu nowych postaci.

cielecka belfer

Belfer to przygoda, jakiej przez kilka ostatnich lat próżno było szukać w polskiej telewizji. Wciągająca, dobrze opowiedziana i nie posiadająca żadnych uchybień od strony technicznej. Po takiej kampanii marketingowej twórcy stanęli przed naprawdę dużym wyzwaniem aby oczekiwaniom widzów sprostać, jednak wyszli z niego jak najbardziej obronną ręką.  Należy się im tym większy szacunek, że scenariusz do tego serialu był od początku do końca oryginalną historią. Dlatego nam nie pozostaje tylko nic innego jak czekać na kolejny sezon. Najlepiej od tych samych, sprawdzonych już ludzi. 

ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?