Premierowy odcinek szóstego sezonu Gry o Tron wywołał sporo emocji. Jednych zachwycił, innych rozczarował. Cały świat z zapartym tchem czekał, aż na jaw wyjdzie ostateczny los Jona Snowa. Tym czasem, to nie on, a Melisandre stała się cichą bohaterką odcinka zatytułowanego The Red Woman. W całym epizodzie postać grana przez Carice van Houten pojawia się dosłownie na parę minut, ale na końcu szokuje wszystkich. Okazuje się bowiem, że kapłanka wcale nie jest tak młoda, jak się wszystkim wydaje. Jej wiek ukrywa naszyjnik, który zdjęła w finale odcinka. To może sugerować, że Melisandre faktycznie ma możliwość kontroli życia i śmierci. Notabene, w jednym z wcześniejszych epizodów kapłanka nie ma na sobie owego naszyjnika, a my nie widzimy jej prawdziwego oblicza. Czy była to nieścisłość twórców? Czy celowe zagranie?
Aktorka zapytana o szczegóły swojej postaci odpowiada:
Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy przeczytałam, że wszystko wyjdzie na jaw w tym roku. Myślę, że niewielu ludzi się tego spodziewało. To sprawia, że Melisandre jest bardzo wrażliwa, ale też mądrzejsza i bardziej tajemnicza. Jest jeszcze sprawa wrażliwości jej wieku.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 6. sezon Gry o tron
Van Houten zdradziła również, że prawda o wieku jej postaci pomoże zrozumieć jej wcześniejsze decyzje. Na przykład tę o poświęceniu Shireen dla dobra Stannisa i jego armii. Melisandre w ciągu swojego długiego życia była świadkiem śmierci mnóstwa osób, również dzieci. W takim przypadku, zabicie jednej osoby dla ocalenia tysiąca nie robi jej większej różnicy. Aktorka przyznała, że myślała, iż jej bohaterka pójdzie w kompletnie innym kierunku:
Wszystko się zmienia i bardzo mi się to podoba. Widzimy ją z kompletnie innej perspektywy. Widzimy kogoś, kto wątpi w swoją wiarę. Melisandre jest zdezorientowana i cieszę się, że mogę to grać. Po tym, jak zobaczyliśmy, jaka jest silna i dumna, teraz jej postawa zmienia się o 180 stopni. Bardzo długo czekałam na ten moment.
Zobacz również: Gra o tron – zapowiedź 2. epizodu 6. sezonu serialu stacji HBO!
Jeremy Podeswa, reżyser Gry o Tron, w wywiadzie dla Entertainment Weekly zdradza, co kryje się za wiekiem Melisandre. Według niego producenci nie chcieli sugerować konkretnej liczby.
Chodzi o motyw niemożności stwierdzenia, czy Melisandre mogłaby pochodzić, nawet ze Starożytności. Byliśmy ograniczeni tym, że wybraliśmy ciało człowieka, a nie zrobiliśmy tego cyfrowo. Bo, jak może wyglądać 400-letnia kobieta? Nie wiemy. Więc, jeśli spróbujesz to stworzyć, powstanie coś, co wygląda bardzo abstrakcyjnie. Teraz czujesz to, że ona jest bardzo stara, ale nie określasz tego liczbą. Myślę, że występ obu aktorek pomógł wyrazić jej ponadczasowość ( przyp. red. Van Houten miała charakteryzację na twarzy, a reszta ciała należała do innej aktorki). Mogliśmy sprawić, że będzie wyglądała jeszcze starzej, ale myślę, że wtedy byłoby mało realistycznie.
Reżyser nie chciał zdradzić, jaką moc posiada Melisandre, ani jaką rolę w tym wszystkim odgrywa tajemniczy naszyjnik. Zgadza się również z aktorką, że widzimy kapłankę w możliwie najtrudniejszym momencie jej życia.
źródło: ew.com / ilustracja wprowadzenia i zdjęcie: HBO