W dobie powrotów tak hitowych seriali jak „Z archiwum X”, „Miasteczko Twin Peaks” (premiera za rok!) czy zapomniana do niedawna „Pełna chata” postanowiliśmy przygotować ranking dziesięciu telewizyjnych pozycji, które zrewolucjonizowały swoje stacje, historię szklanego ekranu, a czasem i samego widza. W Wasze oczy oddajemy notowanie tytułów wyjątkowych, niezapomnianych, będących swoistymi fenomenami. Kto wie – być może w bliższej lub dalszej przyszłości ponownie zawitają one w naszych domach. Póki co goszczą w sercach.
10. „Breaking Bad” – lata emisji: 2008-2013; 5 sezonów
Serial, którego popularność – tak wśród widzów, jak i krytyków – z biegiem czasu tylko wzrastała, a którego ostatni sezon uzyskał rewelacyjny wynik 99% pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes. Stephen King porównał tę pozycję do „Miasteczka Twin Peaks”, a organizacja American Film Institute pięciokrotnie wskazywała ją jako jedną z dziesięciu najlepszych produkcji telewizyjnych roku. Nie ma mowy, by telewidzowie nie połakomili się o szósty sezon przeboju AMC.
9. „The Sarah Silverman Program” – lata emisji: 2007-2010; 3 sezony
Wszyscy kochamy Sarah Silverman. Jest ekscentryczna, żywiołowa, nikt nie odmówi jej inteligentnego poczucia humoru. Nadawany przez Comedy Central sitcom z jej udziałem zjednał sobie widzów, choć podzielił opinie krytyków telewizyjnych. Pomimo niezłych wyników oglądalności, serial został zdjęty z anteny po trzecim sezonie. „Cyferki” wygrały z przesłaniem: „The Sarah Silverman Program” stanowił bystre spojrzenie na tak kontrowersyjne kwestie jak rasizm, aborcja czy małżeństwa jednopłciowe. Wszystko to wówczas, kiedy nie bawił mało wyrafinowanymi scenami puszczania gazów. Dla każdego coś… dobrego?
8. „Will i Grace” – lata emisji: 1998-2006; 8 sezonów
Łza kręci się w oku, kiedy wspomina się ostatni odcinek „Willa i Grace” – kultowego sitcomu, który zrewolucjonizował telewizję. Schemat jest prosty: on jest sarkastycznym prawnikiem-gejem, ona neurotyczną, heteroseksualną dekoratorką wnętrz. Choć – naturalnie – nie są parą (alternatywny polski tytuł serialu to „Para nie do pary”), łączy ich więcej niż niejedno małżeństwo. Przyjaciele Willa i Grace, „przegięty” Jack i nadużywająca używek wszelakich Karen, przyglądają się tej relacji z pewną dozą zazdrosnej dezaprobaty, mimo iż sami tworzą zgrany „związek” – związek z piekła rodem. „Will i Grace” pomógł przeciętnemu telewidzowi oswoić się z gejem jako centralnym bohaterem serialu prime time’owego, a przy okazji zapoznał owego widza z kulturą LGBT. Złamał też negatywne stereotypy: Will, a w późniejszych sezonach także jego parter-policjant to najzwyklejsi faceci pod słońcem, dalecy od wizerunku ekstrawaganckiego, teatralnego gogusia. Dziwi fakt, że NBC anulowało serial po ośmiu sezonach, dziwi zwłaszcza dziś, gdy sitcomy tak nieśmieszne jak „Dwóch i pół” doczekują się sezonów dwunastu. Fanom „Pary nie do pary” pozostaje liczyć na niespodziewany powrót Erica McCormacka, Debry Messing, Megan Mullally i Seana Hayesa na plan zdjęciowy. Nie jest on przecież niemożliwy.
7. „Gwiezdne wrota: Wszechświat” – lata emisji: 2009-2011; 2 sezony
Dobrze oceniony przez krytyków serial science-fiction, chwalony między innymi za kreację Roberta Carlyle’a, a także wyróżniany na tle innych odsłon serii „Stargate” jako zwyczajnie od nich lepszy. „Wszechświat”, faktycznie, różnił się od wcześniejszych „Gwiezdnych wrót”. Wykazywał się mroczniejszym tonem, skupił się na ludzkiej stronie swoich bohaterów, których to nie traktował instrumentalnie – emocje postaci znacząco akcentowano w scenariuszach kolejnych odcinków. Drugi sezon serialu zakończył się cliffhangerem, twórcom nie było jednak dane wrócić do pracy w sezonie trzecim. Zamierzano zrealizować film, mający kontynuować otwarty wątek, lecz plany spaliły na panewce.
6. „Buffy: Postrach wampirów” – lata emisji: 1997-2003; 7 sezonów
Niebawem raz jeszcze będziemy mieli okazję oglądać Sarah Michelle Gellar w roli Kathryn Merteuil, okrutnej bohaterki filmu „Szkoła uwodzenia”, który otrzymał od telewizji NBC zielone światło na kontynuację. Dlaczego kolejnej odsłony nie miałby doczekać się najważniejszy bodaj projekt w karierze Gellar, „Buffy: Postrach wampirów”? Istnieją pewne fabularne utrudnienia, które w oczach wielu uniemożliwiają tu pójście za ciosem; Joss Whedon dał się jednak poznać jako inteligentny i kreatywny showrunner, zdolny wyczarować coś z niczego. Wystarczy spojrzeć na przykład „Buffy”, serialu inaugurowanego jako produkcja bardziej dowcipna niż błyskotliwa, który z biegiem lat przeistoczył się w supernatural drama z zacięciem kulturowo-społecznym. Powodów, by kontynuować „Buffy: Postrach wampirów” znajdzie się wiele. Same za siebie mówią rankingi najlepszych telewizyjnych projektów wszech czasów, nieugięcie okupowane przez serial. Jest też show Whedona fenomenem, który w amerykańskim środowisku akademickim ukuł termin „Buffy studies”. Renoma sama w sobie.
5. „Gdzie pachną stokrotki” – lata emisji: 2007-2009; 2 sezony
Bogata oprawa wizualna, wszechobecny surrealizm, znakomita obsada – to tylko niektóre z zalet „Pushing Daisies”, fantastycznej tragikomedii, która – wybaczcie łopatologiczny humor – póki co wącha stokrotki od spodu. Nadzieja umiera jednak ostatnia: nawet jeśli finalny sezon serialu przyniósł stacji ABC bardziej niż rozczarowujące wyniki oglądalności, nie musi to oznaczać, że burtonowska produkcja Bryana Fullera kopnęła w kalendarz nieodwołalnie. Świat telewizji nie rządzi się dziś przecież żadnymi prawami.
4. „Mam na imię Earl” – lata emisji: 2005-2009; 4 sezony
Jason Lee oczarował widzów jako Earl – prostoduszny chłop, który pewnego dnia postanawia spisać każdy ze swoich błędów i zdobyć odkupienie w oczach skrzywdzonych przez siebie osób. „Mam na imię Earl” był serialem o równości i tolerancji. Jego scenarzyści raz po raz obśmiewali mniejszości rasowe, seksualne czy religijne, lecz pod koniec każdego odcinka żaden z pierwszo- lub drugoplanowych bohaterów nie mógł czuć się dyskryminowany. Siła sitcomu tkwiła w jego przemyślanej prostocie oraz pisanym bez nadęcia dramatyzmie. Po czterech sezonach stacja NBC anulowała serial, ku dezaprobacie wielu. Finałowa scena ostatniego odcinka „Earla” wołała o kontynuację.
3. „Glee” – lata emisji: 2009-2015; 6 sezonów
W kulturze masowej funkcjonuje termin „gleek”. Jest to oddany fan Rachel Berry, Kurta Hummela i innych bohaterów „Glee”, a także osoba, która zawsze będzie szła przez świat z kultowym musicalem Ryana Murphy’ego w sercu. Brzmi pretensjonalnie i infantylnie, choć produkcja FOX-u faktycznie zasługuje na rzeszę zakochanych po uszy wielbicieli. Serial, jako pierwszy tak odważnie, pokazał, że bycie innym nie musi równać się ze wstydem, co więcej – może okazać się powodem do dumy. Przez „Glee” przewinęły się dziesiątki wątków społecznych (takich jak seksualność, kwestia rasowa czy skuteczność pracy w grupie), a także setki barwnych postaci. Jako telewizyjny fenomen projekt utrzymał swoją pozycję przez trzy sezony, lecz dziełem zabawnym, wzruszającym, przemyślanym, pokręconym, prowokującym permanentny uśmiech na twarzy, wreszcie istotnym kulturowo pozostał przez sezonów sześć.
Więcej o ewenemencie „Glee” przeczytacie w artykule, który pojawi się na naszej stronie 18 marca – na dwa dni przed rocznicą zakończenia emisji serialu.
2. „Dr House” – lata emisji: 2004-2012; 8 sezonów
W momencie szczytowej popularności „Dr House’a” oglądało dziewiętnaście i pół miliona Amerykanów. W najsłabszych momentach – około 10 mln odbiorców. FOX „wydoił” „House’a” do sucha, ale robił to nie bez powodu. Telewidzowie pokochali cynicznego i rezolutnego doktora, choć znienawidzić mogli go aktorzy grający w innych nadawanych w latach 2004-2012 serialach. Hugh Laurie otrzymał za rolę tytułową sześć nominacji do Złotych Globów (w tym dwie wygrane statuetki), kandydując do lauru przez sześć lat z rzędu. W oczekiwaniu na ewentualny powrót House’a do praktyki lekarsko-telewizyjnej możecie zapoznać się ze spin-offem hitowego serialu, internetową produkcją „Nurse Jeffrey”.
1. „Przyjaciele” – lata emisji: 1994-2004; 10 sezonów
O filmowej adaptacji najpopularniejszego sitcomu wszech czasów spekulowano wielokrotnie, projekt nigdy jednak nie wypalił. Wielka to szkoda: nawet dziś, śledząc powtórki „Przyjaciół” w telewizji, da się zauważyć, że jest to serial kochany przez odbiorców. Warto zaryzykować stwierdzenie, że kolejnym odkupującym go stacjom przynosi lepsze wyniki oglądalności niż niektóre z ich oryginalnych produkcji. Courteney Cox, Lisę Kudrow, Jennifer Aniston, Matthew Perry’ego, Davida Schwimmera i Matta LeBlanca potrafimy oglądać w nieskończoność, nawet jeśli sceny jak ta z rywalizacją bohaterów o atrakcyjniejsze mieszkanie jesteśmy w stanie zainscenizować, a dialogi bohaterów recytujemy bez zająknięcia. Siła „Przyjaciół” tkwi w charyzmie aktorów, a także ponadczasowych gagach. To sitcom o niesłabnącej wymowie, a przy tym – tak po prostu – najlepszy serial o przyjaźni. Nasze telewizory mogą stopniowo się rozrastać, ale Rachel, Ross i pozostali członkowie paczki przyjaciół nieprędko znikną z ich ekranów. They’ll be there for us.
Honorbale mention: „Wielki powrót” (2005, ’14), „Technicy-magicy” (2006-2008, ’10, ’13), „Absolutnie fantastyczne” (różne lata emisji: 1992-2012), „Spojrzenia” (2014-2015), „Mistrzowie horroru” (2005-2007), „Wyposażony” (2009-2011), „Hannibal” (2013-2015).