Wojną znudzeni
Wojenna zawierucha to zazwyczaj dla filmowców znakomita okazja żeby postawić swoich bohaterów w sytuacjach ekstremalnych. Ekstremalnych z punktu widzenia zarówno fizycznego jak i psychicznego cierpienia. Takie okoliczności pozwalają też na wniknięcie w meandry ludzkiej psychiki lub wyeksponować najrozmaitsze moralne dylematy. W tym drugim aspekcie polscy twórcy lubują się chyba najbardziej. W rodzimych opowieściach o wojnie lubimy hołubić bohaterów, niezłomne postawy i romantyczny patriotyzm czego najlepszym dowodem nie tak dawno obecna w kinach Historia Roja. Oprócz filmów heroicznych polscy twórcy wybierają czasem ścieżkę smutku. Bohaterowie cierpią, cały naród cierpi, a całość utrzymana jest w ciężkim tonie. Nowy film Michała Rogalskiego próbuje ugryźć temat z innej, bardziej przyziemnej strony. I już to jest ogromną zaletą. Czy jednak realizacja tej słusznej idei sprawdza się w praktyce?
Akcja Letniego przesilenia rozgrywa się w 1943 w niewielkiej miejscowości na polskiej prowincji. Głównych bohaterów jest dwóch. Pierwszy z nich to młody polskich chłopak o imieniu Romek. Romka, pomimo wojennego czasu, trapią typowe młodzieńcze problemy – nie najlepiej dogaduje się z matką, próbuje umówić się z dziewczyną i nie za bardzo lubi swoją prace na kolei. Traf chce, że podczas jednej z przejażdżek los krzyżuje go z bohaterem drugim – młodym Niemcem z pobliskiego garnizonu żandarmerii o imieniu Guido. Chłopak jest równie młody co jego polski kolega i od służby w wojsku bardziej interesuje go słuchanie zagranicznych piosenek. Po spotkaniu z Romkiem wojna w końcu zaczyna jednak zaglądać do spokojnego do tej pory miasteczka, a ścieżki bohaterów spotkają się jeszcze kilka razy w najróżniejszych okolicznościach. Młodzi bohaterowie będą musieli się szybko odnaleźć w nowych sytuacjach, a ich otoczenie nie pozostanie oczywiście obojętne na podjęte decyzje.
Zobacz również: Recenzja filmu Historia Roja
Największą wartością filmu Rogalskiego jest stworzenie specyficznej atmosfery rutyny czasu wojny. Już sam rok w którym rozgrywa się akcja to doskonale podkreśla. 1943 to środek wojny. Czas kiedy – przynajmniej wedle twórców – ludzie już zdążyli się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości, a jednocześnie widmo zmiany jest jeszcze bardzo odległe. Pozwala to na pokazanie bohaterów, którzy pomimo sytuacji niezwykłej- oczywiście z naszego punktu widzenia – zachowują się bardzo zwyczajnie. Od zwycięstw i porażek na odległych frontach, dla bohaterów bardziej interesujące jest znalezienie dobrej pracy. Nawet niewielki garnizon niemiecki wydaje się znudzony. Żołnierze zamiast pilnie patrolować wieś wolą tutaj kąpać się w rzece albo grać w piłkę. Cała ta, trochę sielska atmosfera podkreślona jest też znakomitymi zdjęciami Jerzego Zielińskiego, w których dominują pastelowe kolory i sporo widoczków ukazujących piękno otaczającej natury. Oczywiście ta senna atmosfera miasteczka zostaje w końcu delikatnie przełamana, a echa wojny powoli wdzierają się do rzeczywistości bohaterów. Warto docenić pewną subtelność z jaką to się z początku dzieje. Holocaust jest, np. delikatnie zarysowany przez pożydowskie bagaże, którymi wszyscy naokoło handlują. Z czasem ta subtelność trochę się niestety zatraca, a w jej miejsce wchodzi pewien wątek który ma na celu zarysowanie kilku standardowych i trochę oklepanych postaw wobec Żydów.
Letnie przesilenie to jednak nie tylko opowieść o zmęczeniu wojną, ale też (może nawet przede wszystkim) opowieść o młodości. Reżyser ukazuje nam dwóch bohaterów, którzy pomimo bycia po dwóch stronach barykady są do siebie bardzo podobni przez swoją niechęć do przemocy i pacyfizm. Taki punkt wyjścia pozwala Rogalskiemu zastosować prosty koncept. Wedle niego, Romek i Guido są stawiani przed podobnymi dylematami i targają nimi podobne młodzieńcze namiętności. Dobrze ilustruje scena egzotycznego wyścigu (lokomotywa kontra motocykl) na początku. Dalej, w zależności od otoczenia bohaterowie idą w różnych (często nie końca zgodnych z intencjami) kierunkach. Taki pomysł na film sprawdza się całkiem nieźle. Wnioski do jakich dochodzi reżyser są ciekawe, a rozwiązania nie zawsze są łatwe do przewidzenia.
Film Michała Rogalskiego to powiew świeżości w skostniałym (w naszym kraju) kinie wojennym. Nawet jeśli czasem zabrakło odwagi do powiedzenia czegoś odważniej i dosadniej to i tak jest sporo ponad przeciętną. Cieszy też fakt, że postawiono na nowe twarze zdolnych młodych aktorów (ze starej gwardii są tu tylko Bartłomiej Topa i zapomniana Agnieszka Krukówna). Życzyłbym sobie aby polscy twórcy częściej podchodzili do trudnej tematyki z taką lekkością i wdziękiem jak twórcy Letniego przesilenia
źródło ilustracji wprowadzenia: materiały prasowe