W 1997 roku mało kto wierzył w to, że internetowa wypożyczalnia DVD okaże się wielkim sukcesem. Nie stało się to szybko, ale po wielu latach prób, zmian i modyfikacji, Mark Randolph osiągnął to, co zamierzał – stworzył coś absolutnie unikatowego w skali świata. Teraz o początkach platformy Netflix postanowił opowiedzieć w książce „Netflix. To się nigdy nie uda”, która właśnie trafiła do księgarni w całej Polsce nakładem Wydawnictwa SQN:
Wejdż tutaj i dowiedz się więcej: www.idz.do/moviesroom-netflix
– przeczytaj darmowy fragment książki o pierwszym dniu uruchomienia platformy;
– zobacz, czego dowiesz się z lektury;
– zamów książki w przedsprzedaży z ebookiem gratis!
Książki szukaj również w dobrych księgarniach w całej Polsce.
Fragment książki:
– Zebranie zespołu – ogłosiłem w końcu pewnego piątkowego popołudnia. – Musimy zdecydować się na nazwę.
Cała firma – wszystkich piętnastu pracowników – stłoczyła się w moim biurze. Krótko po wprowadzeniu się do nowej siedziby, razem z Christiną zapisaliśmy na białej tablicy dwie kolumny słów. W pierwszej znalazły się te związane z internetem, a w drugiej – z filmami. Uznaliśmy, że najlepsza będzie nazwa gładko łącząca te dwa elementy i jak najkrótsza.
Zadanie okazało się niesamowicie trudne. Po pierwsze, trzeba wymyślić coś chwytliwego, co łatwo wymówić i jeszcze łatwiej zapamiętać. Najlepsza są słowa jedno- albo dwusylabowe – idealnie byłoby mieć do tego akcent na pierwszą. Przypomnij sobie najpopularniejsze strony internetowe: Goo-gle, Face-book. Te nazwy mają w sobie moc.
Zbyt wiele sylab, zbyt wiele liter, a ryzykujesz, że ludzie będą źle zapisywać nazwę twojej witryny. Z kolei jeśli będzie ich zbyt mało, mogą mieć trudność z jej zapamiętaniem.
Pozostawała jeszcze kwestia dostępności. Nawet jeśli znajdziesz idealną nazwę, nie ma to najmniejszego znaczenia, jeśli ktoś zdążył ją już zarejestrować albo wykupił domenę.
Przez kilka tygodni przed tamtym spotkaniem zachęcałem wszystkich, by zapisywali swoje pomysły na tablicy. Większość z nich zdążyłem już sprawdzić pod kątem dostępności i tak dalej. Nadszedł wreszcie czas podjęcia ostatecznej decyzji. Godziny mijały, cienie na podłodze wydłużały się, a my przerzucaliśmy się nazwami, dopasowując sylaby z jednej i drugiej kolumny. Odtworzyłem listę po wstępnej selekcji:
– TakeOne
– TakeTwo
– SceneOne
– SceneTwo
– Flix.com
– Fastforward
– NowShowing
– Directpix
– Videopix
– E-Flix.com
– NetFlix
– CinemaCenter
– WebFlix
– CinemaDirect
– NetPix
Można tu znaleźć kilka prawdziwych klejnotów. Directpix.com. NowShowing. E-Flix.com.
Omal nie zostaliśmy CinemaCenter.
Każdy miał swojego ulubieńca. Boris i Vita zostali wielkimi fanami mojego czarnego labradora, Luny, która często zaglądała do siedziby, i podobała im się niejednoznaczna nazwa Luna.com. Nie miała nic wspólnego z oferowaną przez nas usługą, ale za to miała tylko cztery litery. Jim przepadał za NowShowing. Christina głosowała za Replay.com.
Ja obstawałem za Rent.com. Uważałem, że ze wszystkich pomysłów w najbardziej oczywisty sposób łączył się z wypożyczaniem filmów, jednak nawet nie dodałem go do listy propozycji. Nie tylko nie posiadał żadnego elementu wskazującego na internet, ale też domena z tą nazwą została już zarejestrowana, a odkupienie jej kosztowałoby czterdzieści tysięcy dolarów. W tamtym momencie wydawało mi się to fortuną.
Wszyscy – i mam na myśli naprawdę wszystkich – początkowo patrzyliśmy na Netflix raczej niechętnie. Pewnie, dwie sylaby. Jasne, nazwa spełniało oba kryteria, nawiązując zarówno do filmów, jak i do internetu. Jednak martwiliśmy się o skojarzenia z cząstką flix.
– Jak na to patrzę, to przychodzi mi na myśl porno – oznajmił Jim w czasie zebrania. – Łóżkowe fikołki i takie tam.
– No i to x – dodała Christina.
– Musimy się na coś zdecydować – zauważyła Te, która już praktycznie rwała włosy z głowy. Zostało nam zaledwie kilka miesięcy do uruchomienia platformy, a ona jeszcze nie zdążyła zaprojektować logo. – Czas wreszcie coś wybrać i tyle.
No i wybraliśmy. Nie było żadnego głosowania, żadnego podniosłego rytuału. Wydrukowaliśmy listę i wgapialiśmy się w nią. Wszyscy poszli do domu i przespali się z tym. Następnego dnia podjęliśmy jednogłośną decyzję: NetFlix.com.
Nie było idealnie. Brzmiało trochę pornograficznie. Ale to była najlepsza nazwa, jaką potrafiliśmy wymyślić.
O książce:
Idea, wiara i przekonanie. Opowieść o tym, jak powstawał Netflix
Dawno, dawno temu na rynku królowały stacjonarne wypożyczalnie filmów. Wszyscy naliczali kary za przetrzymywanie kaset, o streamingu wideo nikt jeszcze nie słyszał, a upowszechnienie się technologii DVD wydawało się równie bliskie, co wprowadzenie latających deskorolek. Tak właśnie wyglądał świat w 1997 roku, kiedy Marc Randolph wpadł na pewien pomysł: wykorzystać internet do wypożyczania filmów DVD. Razem z Reedem Hastingsem, głównym inwestorem, założył firmę, a sam objął fotel dyrektora generalnego.
Teraz, przy blisko 170 milionach subskrybentów, triumf Netflixa wydaje się czymś oczywistym, ale na początku niewielu wierzyło w ten rewolucyjny startup, a na każdym kroku czaiły się przeszkody. Marc Randolph, który musiał przekonać własną matkę do zainwestowania w swój biznes, walczyć z padającymi serwerami w dniu uruchomienia serwisu, a nawet zachęcać Blockbustera do przejęcia firmy, teraz pokazuje, jak każdy wytrwały, obdarzony intuicją i determinacją człowiek może zmienić świat – nawet jeśli wszyscy wokół mówią, że to się uda.
Ta książka jest nie tylko opowieścią z pierwszej ręki o początkach legendarnego przedsiębiorstwa. To także odpowiedź na fundamentalne pytania o podejmowanie ryzyka tak w interesach, jak i w życiu prywatnym: Jak zacząć? Jak przetrwać rozczarowanie i klęskę? Jak poradzić sobie z sukcesem? Czym w ogóle jest sukces?
Od pomysłu, przez budowanie zespołu, aż po świadomość, kiedy należy odpuścić. Netflix. To się nigdy nie uda jest nie tylko doskonałą przypowieścią o spełnianiu marzeń, ale też jedną z najbardziej spektakularnych i mądrych lekcji przedsiębiorczości.
Autor: Marc Randolph
Tytuł oryginału: That Will Never Work. The Birth of Netflix and the Amazing Life of an Idea
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Data wydania: 20 maja 2020
Liczba stron: 424
Sugerowana cena detaliczna: 44,99 zł