przejście cronin recenzja
przejście cronin recenzja

Justin Cronin – Przejście – recenzja książki

Justin Cronin tak bardzo chciał stworzyć thriller i postapokalipsę, że napisał dwie książki i połączył je w jedną. Czy to był dobry pomysł? Niekoniecznie.

Przejście zaczyna się jak niejeden thriller czy akcyjniak, ale wydarzenia eskalują błyskawicznie. Na początku XXI wieku w Ameryce Południowej sponsorowana przez wojsko USA misja badawcza dociera do siedliska zarażonych przedziwnym wirusem; niedługo później w tajnych laboratoriach rząd bada jego możliwości, wykorzystując skazanych na śmierć przestępców. Gdy naukowcy z niewiadomych przyczyn chcą zdobyć do testów dziewczynkę, konkretnie małą Amy, łańcuch zdarzeń prowadzi do… apokalipsy. A jesteśmy dopiero w ⅓ powieści. Dalsza część przenosi nas niemal 100 lat później, do czasu, gdy wirole – zarażeni – opanowali większość kontynentu i niedobitki zdrowych kryją się za palisadą miasteczka, przekonane, że mogą być ostatnim bastionem ludzkości. Tak jest, póki wydarzenia nie przyjmą przedziwnego obrotu: ludzie zaczynają ginąć, wirole wariować, a u drzwi staje przedziwna nastolatka.

Zobacz również: Rozmawiamy z Caroline Chikezie, gwiazdą serialu Przejście!

Dużo tego – a to tylko bardzo pobieżnie zarysowane wątki Przejścia. Początkowo jest to interesujące: autor chce nam pokazać nieetyczne działania rządu, spiski, różne podejścia pracowników służb, wciągającą intrygę. Już na wstępie mamy oficera FBI po przejściach, wojskowego socjopatę, lekarza w depresji, ale też zdesperowaną matkę, zagubioną zakonnicę czy lekko upośledzonego skazańca. Cronin prezentuje nam historię każdego z nich, punktując, co mogło doprowadzić ich do tego konkretnego wyboru, którego właśnie dokonują. I jakkolwiek pisarz ma lekkość pióra, to po pewnym czasie stosowane na okrągło narracyjne i stylistyczne sztuczki męczą. Przykładowo biografie poznajemy w postaci zwartych ekspozycji, wszystkie są też zbliżone w swojej negatywnej wymowie. W pewnym momencie swój krótki życiorys otrzymuje nawet losowa postać z dalszego planu, która ma za chwilę zginąć – po co? Nie wiemy. Podobnie nie wiemy innych rzeczy: dlaczego badacze wybrali Amy i skąd w ogóle o niej wiedzieli? Dlaczego mieszkańcy wioski ocaleńców chcieli pozabijać swoich sąsiadów? O co konkretnie chodziło w pewnym mrocznym kulcie? Pytań podobnie pozostawionych bez odpowiedzi pojawi się w książce wiele.

 

Paleta bohaterów, których stworzył Cronin, jest tak bogata, że aż mieni się w oczach, ale najwyraźniej autor nie potrafi nad nią zapanować. W pewnym momencie orientujemy się, że niemal każda z postaci jest taka sama: ich emocje są wyrażane podobnie, reakcje są zbliżone, sposób myślenia również, ostatecznie mylą nam się i nie zwracamy uwagi na ich akcje czy nawet tragedie. Całość prezentuje się przez to dość płasko. Nie pomaga też niezbyt rozbudowany świat przedstawiony – owszem, Cronin zaczął go opisywać sprawnie, ale chyba szybko się zbudził. Dostajemy zaledwie naparstek informacji o funkcjonowaniu życia po apokalipsie, przez co w wielu wydarzeniach po prostu nie widać sensu i mamy ochotę kartkować zamiast czytać.

Szkoda. Przejście wyraźnie inspirowane jest bardzo dobrymi książkami – jak Bastion Kinga czy nawet Pacjent Zero Maberry’ego – i podparte niezłym pomysłem, jednak Croninowi zabrakło talentu, żeby zbudować na tym naprawdę wciągającą powieść. Jego dzieło jest za długie – można by je spokojnie skrócić o ⅓ – i usiłuje być na siłę głębokie, co skutkuje raczej spłaszczeniem całości. Mimo to, dzięki zgrabnie prowadzonej narracji i podrzucanym tu i tam kąskom wiedzy o świecie “po zagładzie”, czytelnik nadal ma ochotę sięgnąć po kolejny tom i sprawdzić, co tam się, do kroćset, wydarzyło. Można więc zakwalifikować książkę Cronina do kategorii “obiecujących średniaków” – może następna część będzie lepsza?


Autor: Justin Cronin
Tytuł oryginalny: The Passage
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
Stron: 832
Ocena: 55/100

Stały współpracownik

Interesuję się literaturą, z dużym naciskiem na fantastykę. Robiłam konwenty, dłubię na portalach. I dużo piszę o dinozaurach. Możecie mnie poczytać w różnych miejscach, ostatnio na blogu MatkaPrzełożona.wordpress.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?