Nie muszę chyba pisać wiele o fabule. Westerplatte to opis obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej przed Niemcami we wrześniu 1939 roku. Akcja zaczyna się na kilka przed wybuchem II Wojny Światowej, a trwa do kapitulacji polskiej strony. Narracja, podobnie jak w Hubalu, jest tu prowadzona z dwóch punktów widzenia – polskiego i niemieckiego. I podobnie też jak w dziele o majorze Henryku Dobrzańskim pozwala ujrzeć szerszą perspektywę ówczesnych wydarzeń. Niemcy dostają jednak znacznie mniej miejsca na kartach powieści, co jest zrozumiałe. Przez większą część wydarzeń walka wojsk niemieckich polegała na wchodzeniu pod lufy obrońców polskiej placówki.
Jacek Komuda to solidny historyk, piszący jednak nie dzieła historyczne, a powieści beletrystyczne, stąd próżno szukać w jego prozie bezosobowej oceny. Twórca Samozwańca w swoich dziełach łoi po głowach wszelkich najeźdźców Rzeczypospolitej, od Niemców, poprzez Moskali/Rosjan/Sowietów, po nawet polskich komunistów, którzy wszak zazwyczaj zasłużyli na takie traktowanie. Nie sposób usprawiedliwić działań III Rzeszy i to już na etapie września A.D. 1939.
Autor nie jest jednak skrajnie stronniczy, co widać na przykładzie majora Sucharskiego i kapitana Dąbrowskiego. Z jednej strony mamy postać, która obrosła mitem herosa. Z drugiej niemal nieznanego przez dekady cichego bohatera. Prawda historyczna to jednak coś, przed czym wszelka pozłotka kruszeje. Polecam tu zaznajomić się z tą mniej oficjalną stroną obrony Westerplatte i samemu zawyrokować, który z oficerów miał więcej słuszności. Komuda nie gloryfikuje nikogo i każda postać ma jakąś rysę, acz to, co widniało przez dekady w podręcznikach, nie jest pełną prawdą.
Widać też, że pisarz nie idzie w gloryfikację w innych aspektach swej książki. Żaden z obrońców Westerplatte nie jest skrzyżowaniem Arnolda i Sylvestra. Żołnierze schylają karki przed kulami, umierają i ulegają ludzkim słabościom wraz z przedłużającą się defensywą. Mitologizacji tu nie uraczycie, zamiast niej Komuda serwuje opowieść o świetnie przygotowanej defensywie i grupie niebywale hardych wojaków. A co poza tym? Komuda przyzwyczaił już swoich czytelników, że techniczna strona jego dzieł jest bez zarzutu. Fantazjowania nie ma tu więc nie tylko w kwestii upiększania bohaterów, ale całokształtu realiów owej epoki.
Westerplatte to świetny materiał na serial. Odważny, mogący wywołać dyskusję w czasach, w których spór polityczny między zwaśnionymi stronami może rozbudzić nawet sposób uczczenia pamięci dawnych bohaterów. Byle nie sięgano po laurkowy, brązowniczy heroizm, dodając w jego miejsce nieco hollywoodzkiej brawury. Reszta, a jakżeby inaczej, broni się sama. Obrona Westerplatte zakończyła się kapitulacją, lecz mimo to była zwycięstwem. Legendarnym popisem polskiego oręża z września 1939 roku. Jackowi Komudzie udało się ująć ducha tego czynu i choć czekam na jego powrót do okresu Rzeczypospolitej Obojga Narodów, to równie chętnie ujrzałbym kolejne pozycje z czasów II Wojny Światowej.
Książkę do recenzji dostarczyła księgarnia internetowa Inverso.pl. Westerplatte możecie kupić tutaj.
Autor: Jacek Komuda
Wydawca: Fabryka Słów 2019
Stron : 384
Ocena: 80/100