Najłatwiej byłoby powiedzieć, że głównym bohaterem powieści Rafela Nadala jest Vitantonio Palmisano. To jednakże nie tylko historia pewnego włoskiego młodzieńca. To historia o sile miłości, przeznaczenia i poświęcenia, w dodatku osadzona w realiach dwóch największych dwudziestowiecznych konfliktów i krótkiej, zaledwie kilkunastoletniej, przerwy pomiędzy nimi.
Wspomniany już Vitantonio wychowuje się u boku kochających kobiet: matki, ciotki, siostry bliźniaczki i dystyngowanej babci. Wszystko wskazuje na to, że, prócz ojca, I wojna światowa odebrała chłopcu coś jeszcze: prawo do życia. Jego matka, przekonana, iż nad męskimi potomkami rodu Palmisano ciąży straszliwa klątwa (każdy z nich poległ na froncie), chce pomóc synowi oszukać okrutne przeznaczenie. Po porodzie oddaje go więc najbliższej przyjaciółce, aby ta wychowała noworodka razem ze swoją córką – urodzoną tego samego dnia – jak rodzeństwo. Tak też Palmisano staje się Convertinim. Przez długi czas wąskiemu gronu wtajemniczonych osób udaje się dochować sekretu, jednak pewnego dnia wychodzi on na jaw. Piękna Giovanna dowiaduje się, że z tym, którego uważała za brata, nie łączą jej więzy krwi. Od samego początku łączy ich za to bardzo silne uczucie, którego charakter ewoluuje na przestrzeni lat…
Tym, co ich rozdzieli, prócz przypadkowego poznania prawdy przez dziewczynę, będzie wybuch II wojny światowej. Ciemnowłosa, zadziorna Convertini przystąpi do czynnej walki z faszyzmem, dzielny, acz nieznoszący przemocy chłopak, za namową matki, przerażonej wizją utraty ukochanego syna, ukryje się w górach, aby uniknąć wcielenia do wojska.
Klątwa rodziny Palmisano nie koncentruje się wyłącznie na dwojgu opisanych wyżej bohaterach. W dużej mierze skupia się także na dwóch kobietach, owdowiałych za młodu, których przyjaźń cementują wylane łzy, złamane serca i wreszcie: tajemnica, mająca ocalić ostatniego Palmisano przed złożeniem na ołtarzu historii. Nadal nie uderza w patetyczne tony – przeciwnie, w bardzo prosty i konkretny sposób opisuje w gruncie rzeczy tragiczne koleje losu. Opowiada przecież o matce, która wychowuje dwoje dzieci, nie mogąc otwarcie przyznać, że jej biologicznym potomkiem jest tylko jedno z nich. O chłopcu, który nie zdaje sobie sprawy, że starając się poznać losy swego ojca, poznaje tak naprawdę historię jego najlepszego przyjaciela; który stara się stłumić uczucie, jakim nie wypada darzyć siostry; który w dzieciństwie ciągle usprawiedliwia niepokojące zachowania kuzyna, nie mając pojęcia, jak bardzo znienawidzi go w przyszłości.
Niezaprzeczalnym atutem i zarazem chyba najmocniejszą stroną powieści są opisy włoskiej prowincji – oddziałujące absolutnie na wszystkie zmysły. Już od pierwszych zdań czytelnik może poczuć kropelki potu na karku, zmrużyć powieki pod wpływem oślepiających promieni słońca. Oczyma wyobraźni dostrzega winnice, wąskie uliczki, piękne posesje. Czuje ferię zapachów kwiatów w ogrodzie, na wargach osiada mu morska sól, ślinka cieknie mu na samą myśl o prostych, smakowitych potrawach, przyprawianych świeżymi, aromatycznymi ziołami. Naprawdę nie sposób uwierzyć, że autor nie jest rodowitym Włochem! Z sielską atmosferą upalnej włoskiej prowincji kontrastują późniejsze opisy wojennej rzeczywistości. Zbombardowane, płonące miasta, polowe szpitale przepełnione jęczącymi ofiarami – takie sceny znamy zarówno z literatury, jak i ze świata kina i seriali, ale i tak nie można pozostać wobec nich obojętnym.
Powieść pióra Nadala nie jest dziełem przełomowym, czyta się ją jednak bardzo szybko. Duża w tym zasługa prostego, konkretnego języka autora, niestarającego się niczego udziwnić ani urozmaicić. Nie ma tu zaskakujących zwrotów akcji, tkliwych dialogów ani wielkich słów, jest za to narracja, dzięki której natychmiast przenosimy się na południe dwudziestowiecznych Włoch i przesiąkamy panującą tam atmosferą. Szkoda, że więcej pasji widać we wspomnianych wyżej, wyczerpujących opisach fauny i flory, niż w tych dotyczących warstwy fabularnej. Owszem, historia sama w sobie jest intrygująca, ale mimo wszystko brak w niej emocjonalnej głębi. Akapity poświęcone pełnemu kwiatów ogrodowi lub rytuałowi przygotowywania tradycyjnego posiłku nie nudzą ani trochę, wręcz zachwycają szczegółowością, podczas gdy zdania odnoszące się do sfery uczuć i przeżyć wewnętrznych bohaterów, obojętne, czy wypowiada je narrator, czy oni sami, jawią się nierzadko jako zbyt naiwne, a wręcz banalne. W moim odczuciu postaci wykreowane przez Nadala zyskałyby znacznie więcej, gdyby pewnych kwestii nie wykładał on czytelnikowi tak otwarcie – bo znacznie bardziej przekonująco brzmią przemilczane lub zawoalowane, niż zapisane wprost.
Czy klątwę udało się przełamać, czy zebrała ona swoje żniwo do końca – narrator wprost nie odpowiada na to pytanie. Przedstawia pewien stan rzeczy i to czytelnikowi pozwala zdecydować, kto wygrał tę nierówną walkę: los, czy ludzie.