Ostatnia książka Edgara Laurence’a Doctorowa, jednego z najlepszych amerykańskich pisarzy XX wieku, zgodnie z tytułem wprowadza nas w meandry zagmatwanej psychiki Andrew – kognitywisty ewidentnie hołdującego zasadzie „szewc bez butów chodzi”. Badacz zasad rządzących ludzkim umysłem ma bowiem odwieczny problem radzenia sobie ze swoim własnym przypadkiem, z niezrozumiałych dla siebie powodów ściągając nieszczęście na bliskie mu osoby.
Treść książki jest w zasadzie jednym wielkim dialogiem, poprzetykanym mniej bądź bardziej uporządkowanymi anegdotami z życia głównego bohatera. Andrew zwierza się anonimowemu psychologowi – istniejącemu tylko w formie pretekstu do popchnięcia narracji do przodu – ze swoich udręk. Ten wielki dialog szybko staje się dla nas podróżą po świecie takim, jaki widzi nasz kognitywista. Tytuł tej książki idealnie oddaje to, czego możemy się tam spodziewać – wchodzimy w subtelne i chaotyczne meandry umysłu naszego protagonisty. Możliwe początkowe zawirowanie, dezorientacja są tutaj jak najbardziej na miejscu.
Doctorow tak konstruuje osnowę swej powieści, żeby to, co czytamy, faktycznie przypominało autentyczną spowiedź człowieka o bogatym życiu wewnętrznym, który wiele przeszedł w życiu. Wielka w tym zasługa samego protagonisty. Ze swoim wielkim poczuciem winy, szczerością i sarkastycznymi uwagami, którymi usiłuje rozładować emocje, jest niezwykle interesującą i nieszablonową personą. Sporą rolę odgrywa także zboczenie zawodowe, które co rusz się ujawnia – patrzenie na kolejne sytuacje przez pryzmat swojej teorii o mózgu człowieka. Andrew uważa, że mózg „oszukuje” człowieka, dając mu iluzję wolnej woli, podczas gdy w rzeczywistości to on podejmuje za nas wszelkie decyzje. W połączeniu ze skomplikowaną sytuacją w życiu osobistym tytułowego bohatera daje nam to obraz prawdziwej współczesnej powieści egzystencjalnej.
Doctorow bawi się z czytelnikiem, zgrabnie i bez grama sztuczności poddając w wątpliwość znane mu wartości. Pod tym względem bez wątpienia mamy do czynienia z istnym majstersztykiem. Lekkim rozczarowaniem są jedynie ostatnie fragmenty książki. Nie znaczy, rzecz jasna, że złe. Przeciwnie, wciąż nie schodzi z pewnego, dość wysokiego poziomu, a objaśniający kwestię aktualnego położenia Andrew finałowy zwrot akcji robi wrażenie. Ale mimo wszystko powiązanie fabuły z pamiętnym zamachem z 11 września czy też wprowadzenie kilku politycznych nawiązań spłyca nieco obraz.
Umysł Andrew jest godnym zwieńczeniem kariery Doctorowa i zaproszeniem do zapoznania się z jego twórczością dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli tego zrobić. Nie jest to prosta w odbiorze lektura (choć napisana dość lekkim językiem), lecz z całą pewnością warta jest poświęcenia jej uwagi. Można wręcz zaryzykować stwierdzeniem, że Andrew w pewnym sensie jest spadkobiercą sfrustrowanych, straconych bohaterów z powieści Dostojewskiego. I choć może Doctorow nie stworzył go z taką finezją, jak to robił wielki Rosjanin, to i tak jest to bardzo dobre podejście.
E. L. Doctorow
Umysł Andrew
Wydawca: Świat Książki 2016
Tłumaczenie: Sławomir Studniarz
Stron: 176
Ocena: 80/100