Serial doczekał się 8 pełnych sezonów, filmu telewizyjnego, 12-odcinkowej miniserii, spin-offu, gry wideo, komiksów, licencjonowanych figurek i całe gamy książek – zarówno tych o bardziej naukowym charakterze, które poruszały tematy polityki, filozofii, terroryzmu i innych ważnych spraw związanych z tą sensacyjną produkcją, jak i kilkunastu powieści beletrystycznych, napisanych przez różnych autorów. I właśnie nimi się zajmiemy – przed Wami pierwsza odsłona serii 24 Declassified – Operation Hell Gate.
Od razu nadmienię, że każdy fan serialu będzie zachwycony już samą formą powieści. Podobnie jak przełomowa była forma produkcji FOX – przypomnijmy, serial był prowadzony w czasie rzeczywistym, sezon składał się z 24 odcinków, a każdy z nich reprezentował jedną godzinę z wyjątkowo kiepskiego dnia, jaki przeżywał właśnie pracujący w CTU Jack Bauer – tak i książka podzielona została na 24 rozdziały, a każdy relacjonuje godzinę z życia naszych bohaterów. Jest nawet kultowe już „The following takes place between…” i naprawdę podczas lektury trudno nie słyszeć w głowie odliczania legendarnego już zegara.
24 Declassified – Operation Hell Gate jest prequelem wydarzeń z pierwszego sezonu, co wiąże się z kilkoma obwarowaniami. Przede wszystkim pojawiają się w nim bohaterowie znani z pierwszych sezonów, których losy zostały rozwinięte w późniejszych odsłonach serii, niektóre oczywiście w dość tragiczny sposób. Oprócz Jacka, fani serialu z pewnością ucieszą się z obecności takich postaci jak Tony Almeida, Nina Myers, Ryan Chappelle, Richard Walsh, Jamey Farrell czy Milo Pressman. Wspomniany jest też na przykład Bill Buchanan, a Jack Bauer, kiedy tylko ma chwilę oddechu, myśli o swojej żonie Teri i wchodzącej w wiek nastoletni córce Kim. Czysty fanserwis.
Minusem jest to, że autor książki Marc Cerasini, specjalista od świata przedstawionego w 24, miał w kilku kwestiach związane ręce. Po pierwsze, nie mógł specjalnie zaskoczyć tym, czym zaskakiwał serial – gwałtownymi zgonami kluczowych bohaterów. Nie mógł też przeszarżować z rozmachem – jak wiemy, każdy kolejny sezon serialu był bardziej intensywny, a zagrożenie, z którym zmagało się CTU coraz większe. I tak w pierwszym sezonie Jack Bauer szukał uprowadzonej rodziny i mierzył się z ekipą Victora Drazena (również wspomnianego w 24 Declassified – Operation Hell Gate!), a w kolejnych w mieście wybuchały atomówki, a na świecie mało co nie doszło do III Wojny Światowej. Taka była różnica w skali.
W 24 Declassified – Operation Hell Gate Bauer i ekipa z CTU, na ten moment początkującej agencji, którą po macoszemu traktują starsze siostry w postaci FBI czy CIA, musi powstrzymać egzotyczny (w sensie różnorodny) gang terrorystów, którzy za pomocą wyrzutni rakiet i urządzenia do zdalnego sterowania pociskami chcą zestrzelić samoloty pasażerskie kilku największych linii lotniczych. W książce, podobnie jak w serialu, gdzieś w połowie okazuje się, że sprawa ma drugie dno, spisek sięga głębiej, a celem jest co innego, natomiast jego osiągnięcie przez złoczyńców może mieć potworne konsekwencje.
Akcja osadzona jest w Nowym Jorku (przypomnijmy, że serial wyniósł się z Los Angeles dopiero w ósmym sezonie), główny bohater jest już twardzielem, potrafiącym znaleźć wyjście z każdej sytuacji, ale nie jest jeszcze złamanym przez życie uciekinierem (no, może przez chwilę). Cała reszta to zupełnie znajome oblicze tej opowieści, z którym mieliśmy do czynienia w serialu – jest oczywiście skorumpowany kret, są postacie poboczne wplątane niechcący w grubsze afery, są brzemienne w skutkach przypadkowe spotkania, są strzelaniny, wybuchy, bijatyki, zwroty akcji i spektakularny finał na tytułowym moście Hell Gate.
Co się nie udało w 24 Declassified – Operation Hell Gate? Jeśli znacie późniejsze sezony, skala tych bardziej kameralnych wydarzeń może wydawać Wam się mało satysfakcjonująca. Cerasini stara się jak może, by wpasować się w tykający zegar, ale nie zawsze mu się to udaje. Niektóre wydarzenia trwają zdecydowanie za długo, a inne zbyt krótko, żeby mogły się wydarzyć, ale to raczej techniczne detale, na które można po prostu nie zwracać uwagi. Niektóre wątki urywają się i nie znajdują swojej konkluzji – na przykład kwestia związku Milo ze swoją niecierpliwą dziewczyną Tiną.
Czuć natomiast, że autor jest przeogromnym psychofanem serialu (zerknijcie na jego książkę 24: The House Special Subcommitee’s Findings at CTU, zawierającą… zeznania bohaterów, wywiady, oświadczenia, notatki, raporty z autopsji i tajne akta), który z czcią i szacunkiem podchodzi do kultowego serialu. Pisarz wie, co było ważne dla fanów oryginału i często bawi się tą wiedzą. Dba o detale, np. o kolor i długość włosów bohaterów, a nawet ich wąsy czy sposób mówienia – upewnił się, że będą takie, jakie znamy z serialu! Tony cicho mamrocze, Nina zakłada za ucho kosmyk włosów, a Jack w stresowych sytuacjach rzuca swoje „Damn it!”, które już na stałe weszło do popkultury.
Jeśli podobnie jak mnie brakuje Wam kolejnego sezonu 24 i boli Was, że dwa nowe projekty Joela Surnowa i Roberta Cochrana zostały póki co odrzucone przez FOX (panowie zajmują się teraz 24: Japan, kolejną po 24: India „lokalną” inkarnacją tego formatu), warto rozejrzeć się za jedenastoma (!) powieściami z cyklu 24 Declassified i jeszcze raz poczuć na skórze znajome mrowienie, a przede wszystkim poznać, czym CTU zajmowało się w latach 90, zanim stała się prężną antyterrorystyczną jednostką, z którą liczy się zarówno prezydent USA, jak i inne agencje. Jednym zdaniem, jeśli 24 było waszym uzależnieniem, a jesteście na głodzie, macie alternatywę. Szkoda, że nigdy nie wydaną po polsku.
Tytuł: 24: Declassified – Operation Hell Gate
Autor: Marc Cerasini
Wydawca: HarperCollins 2005
Stron : 336
Ocena: 75/100
Nie tylko ty jesteś fanem tego serialu, może kiedyś dokończą wątek Jacka – Rosja? Ja nadal uważam ten serial za najlepszy kina akcji i właśnie oglądamy sezon 7 już z synem dla mojej satysfakcji pokazuję co tato lubi najbardziej…
Bo to jest najlepszy serial akcji i na pewno jeden z lepszych seriali, jaki kiedykolwiek powstał (dla mnie najlepszy!).
Nie uznaję zakończenia 9 sezonu, więc muszę kiedyś dokończyć ten wątek!
I super, że hodujesz nowego fana i pokazujesz młodemu pokoleniu, co dobre 🙂 A nie tylko ten Dom z Papieru i Dom z Papieru 🙂
Ty wiesz ja wiem jest tylko jeden serial trzymający poziom i Kiefer. Tyle nocy nie przespanych razem z żonką, syn jeszcze był mały. Pierwszy sezon w Polsacie i tekst ale się skończyło – a tu po roku jest sezon następny i robią dalej i szło do 3 rano, a potem do pracy. Serial na zawsze numer 1, teraz syn 19 lat i pomału też tak uważa.
Pamiętam jak sezon 2, 3 i 4 obejrzałem w sumie w trzy dni. Siedziałem po kilkanaście godzin, nie potrafiłem tego wyłączyć. Nigdy wcześniej i nigdy później już nie miałem tak z żadnym innym serialem. A 5 sezon był zdecydowanie najlepszy, o czym jeszcze nie wiedziałem. Dziś po bodajże pięciu seansach całości nadal nie mam dosyć. Też cała rodzina oglądała, łącznie z mamą, która generalnie ogląda mało co poza gadającymi głowami w TV, a tutaj po 6-7 godzin zarywane na krawędzi fotela 🙂 Nigdy już nie będzie drugiej takiej opowieści.