Młodą Ellie poznajemy w trakcie terapii leczenia uzależnień. Jest historia jest skomplikowana – rodzice, kiedy jeszcze żyli, nie wiedli życia zgodnego z prawem. Dzieciństwo przebiegało pod znakiem przeprowadzek, tęsknoty, smutku i… muzyki, a konkretnie pewnej playlisty, na której znajdowali się wyłącznie artyści tworzący pod wpływem narkotyków. Billie Holiday, John Lennon, Janis Joplin – wszyscy oni nagrywali korzystając z używek i efekty były powalające.
I nagle tytuł Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny zaczyna mieć sens, prawda? Ellie zawsze mitologizowała osoby uzależnione, doceniając ich kruche, wrażliwe dusze, rozpruwane by móc przekazać odbiorcom choć cząstkę swojego bólu. Myśląc o tym, bohaterka popełnia błąd za błędem, z których najbardziej znamienne będzie nawiązanie romansu z jednym z rezydentów ośrodka leczenia uzależnień.
Płomienny romans ma jednak drugie dno – romantyczna historia młodych kochanków, którzy mogliby być Bonnie i Clyde’em, gdyby częściej zdarzało im się sięgnąć po broń, może zakończyć się niespodziewanie, kiedy na jaw wyjdą skrywane przez bohaterów tajemnice.
Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny to historia niezwykle kameralna, senna, miejscami może wydawać się nawet przegadana, ale każde wypowiadane tutaj słowo jest istotne. Tak właśnie opowiada mistrz Ed Brubaker. Jeśli czytaliście Criminal, wiecie mniej więcej czego się spodziewać – tutaj nic nie jest takie, jakim się wydaje, a odpowiedzi na pytania mogą okazać się zaskakujące.
Nieco inaczej rysuje tutaj Sean Phillips. Sprawnie przeskakuje z jaskrawej, tętniącej palety barw na szaroburą, mroczną i smutną, kiedy przychodzi do wspomnień Ellie z dzieciństwa i budujących historię retrospekcji. Na naszych oczach mała dziewczynka staje się mądrą, przebiegłą kobietą, w której kłębią się skrajne uczucia. Czytelnik ma ochotę skinąć głową i powiedzieć „Witaj, Ellie, miło Cię poznać”.
A teraz najgorsze: Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny to niecałe 70 stron lektury. Jednak duetowi Brubaker i Phillips tyle wystarczyło, by przedstawić opowieść, która w tym roku została laureatem nagrody Eisnera w kategorii „Najlepsza powieść graficzna”. Mamy tu pełnokrwistych bohaterów, mamy interesujący zwrot akcji, wreszcie muzykę, o której pisze scenarzysta, słyszymy po prostu w głowie podczas lektury. Podobnie jak Ellie.
Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny to najlepszy dowód na to, że wcale nie trzeba 400-stronicowych epopei ani ciągnących się w nieskończoność serii, by zaprezentować mocną, dojrzałą, realistyczną i porywającą historię. Chociaż jest to lektura na podróż z jednego punktu miasta do drugiego, zdecydowanie nie warto jej przegapić.
Tytuł oryginalny: My Heroes Have Always Benn Junkies
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunki: Sean Phillips
Tłumaczenie: Maria Lengren
Wydawca: Mucha Comics 2019
Liczba stron: 71
Ocena: 80/100