Wolverine: Staruszek Logan – recenzja komiksu

Zauważyliście, że superherosi zawsze, ale to zawsze wygrywają? W porównaniu do liczby zwycięstw, ich straty są naprawdę niewielkie, a najczęściej wszystko wraca do normy w niedługim czasie po katastrofie. Mark Millar kopnął stół i zjednoczył czarne charaktery Marvela, które w skoordynowany i skuteczny sposób pozbyły się herosów. Tak oto narodził się Wolverine: Staruszek Logan. Jeden z najciekawszych i najodważniejszych komiksów Marvela.

Strona komiksu Wolverine: Staruszek Logan

Rzecz dzieje się całe dekady po ostatecznym upadku herosów. Nie wiemy zbyt wiele na temat tego, jak najpotężniejsi superludzie dali się zabić, lecz widzimy, że wszystko poszło w złym kierunku. Gang potomków Hulka, przypominający negatywny obraz mieszkańców południa Stanów Zjednoczonych to tylko część całej ciemności, jaka zapanowała nad tym krajem. Pośród tego na farmie z żoną i dwojgiem dzieci żyje sobie mężczyzna imieniem Logan. Osobnik ten był niegdyś wielkim zakapiorem, a przede wszystkim – superbohaterem. Cudem uniknął zagłady i teraz siedzi cicho pod butem zielonych bandytów od Bannera. Już samo zwięzłe przedstawienie elementów fabuły dostarcza sporo informacji, które rozpalają wyobraźnię. A to dopiero początek historii. Staruszek Logan i równie wiekowy Hawkeye ruszają w drogę po kraju znanym kiedyś jako USA.

Powieść drogi tylko pozornie pisze się łatwo. Niby schemat jest jasny – wyrazisty, często mający coś na sumieniu bohater, trasa z punktu A do B, niespodziewane i spiętrzające się problemy i finalna przemiana protagonisty (często przedśmiertna). Łatwo w tym wszystkim popaść w kalkowanie i sztampę. Autorem omawianego dzieła jest jednak Mark Millar, któremu na pewno nie można narzucić wtórności. Droga Logana i Hawkeye’a na każdym kroku ma coś do zaoferowania i najczęściej są to pomysłowe, nieco szokujące rozwiązania. Szokujące nie w sposób tani i jarmarczny, ale łączący się z głębszymi aspektami, jak bezsilność i słabość głównego bohatera.

Strona komiksu Wolverine: Staruszek Logan

Podoba mi się sposób, w jaki Mark Millar ukazał wewnętrzne poddanie się Wolverine’a. Jeden z najsłynniejszych zabijaków Marvela ugina kark przed niemal każdym zagrożeniem, nawet najbardziej skrajnym, szukając półśrodków do jego zniwelowania. Brytyjczyk wyjaśnia w stosownym momencie przyczynę takiej postawy i scena ta stanowi jeden z najmocniejszych punktów komiksu. Jej brutalność równa jest tej z pamiętnej panoramy zniszczonego Londynu z Miraclemana. Zresztą twórca Bożego Działa nie bawi się tu w dymy, lustra i sztuczną krew. Gdyby komiks ten był postacią, byłby generałem Pattonem. Znanym też jako „Old Blood & Guts”.

Bez niemal anatomicznej kreski Steve’a McNivena dzieło to straciłoby siłę przekazu. Świat bez nadziei i ludzi w pelerynach. A nawet jeśli jacyś się pojawiają, to lepiej trzymać się od nich z daleka. Z kolejnymi stronami doznawałem palpitacji serca, jak przy pojawieniu się Gangu Hulka (Death & 4-gotten…) czy sali trofeów Red Skulla. Prezydenta Red Skulla. Kreska odstająca od realizmu jest zawsze ciekawą formą ekspresji i charakteru twórcy. Patrząc jednak na drobiazgowy styl McNivena stwierdzam, że trzymanie się standardowej drogi może wyjść na dobre. Jest tu sporo momentów, a nawet Momentów. Pamiętne SNIKT na dwie strony czy wspomniana wyżej przyczyna pacyfizmu Rosomaka są zdecydowanie najlepszym tego przykładem.

Strona komiksu Wolverine: Staruszek Logan

Wolverine: Staruszek Logan Millara był jednym z najjaśniejszych punktów Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Teraz ponownie jest dostępny dzięki Egmontowi. I niech nikt nie myśli go omijać. Millar kontynuuje bowiem to, co zaczęli święci Moore i Miller. Odbarwia herosów z jaskrawych kolorków i brudzi ich do bólu bolesnym człowieczeństwem. Bo czy zrobienie z Wolverine’a osobnika unikającego przemocy to nie nadanie mu nowego poziomu realizmu? Postać Staruszka Logana ma też swoją solową serię autorstwa Jeffa Lemire’a i Andrei Sorrentino w Marvel NOW!2.0 i ten, kto jeszcze nie poznał tego cyklu, niech pierw sięga po album Millara i McNivena. I podczas lektury puści z głośników Johnny’ego Casha, Williego Nelsona i innych gigantów pieśni ludowych Ameryki.


Okładka komiksu Wolverine: Staruszek Logan

Tytuł oryginalny: Wolverine: Old Man Logan
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Steve McNiven
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 228
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?