Wolverine tom 4 startuje z wysokiego C – świetną pięcioczęściową opowieścią Zemsta Wolverine’a z rysunkami Renato Guedesa. Fabularnie jest to logiczna kontynuacja nakreślonych w poprzednim albumie wątków z podróżą Logana do samych czeluści piekielnych, którą również narysował brazylijski artysta. Po powrocie z piekła Rosomak postanawia dokonać zemsty na organizacji Czerwona Prawa Ręka, jednak nie spodziewa się, że jej przedstawiciele równolegle wdrożą podobny plan przeciwko niemu. Efektem jest zdecydowanie najlepsza opowieść w tym tomie – pełna brutalnej akcji, ale i miejscami refleksyjna, dobitnie pokazująca naturę Wolverine’a.
Konsekwencje starcia będą dramatyczne i zostaną z Loganem na dłużej, ale zobaczymy je już w dwóch kolejnych zeszytach, zawierających historie Wolverine: nigdy więcej i Wolverine na zawsze, rysowanych przez Chorwata Gorana Sudzuka. Jak możecie wywnioskować po tytułach, zobaczymy zarówno próbę porzucenia superbohaterskiego fachu i surowy powrót na łono dzikiej natury, jak i optymistyczny, pokrzepiający powrót do życia, pokazując, że za Loganem murem stoi jeszcze cała gama osób. Kreska chorwackiego artysty, chociaż kreskówkowa, jest bardzo przyjemna dla oka, o czym zresztą przekonacie się już za kilka dni czytając Tajne wojny – Thorowie. Goran był też jednym z rysowników doskonałej serii Y – Ostatni z mężczyzn, więc można wyrażać się o nim głównie w superlatywach.
Niestety tutaj właśnie zaczynają się schody. Trzyczęściowa historia Żegnaj, Chinatown to nic innego jak pastisz, gdzie Aaron bawi się najbardziej kiczowatymi motywami, jakie tylko można sobie wyobrazić. Mamy tu więc nawet kung-fu goryla i wielkie smoki, które szmuglują podziemnymi tunelami złoto aż do Chin. Miejscami bywa bardzo zabawnie, szczególnie w pełnych ironicznych docinków dialogach, ale całość wydaje mi się niestety niestrawna. Uwagi nie przykuła ani męcząca fabuła, ani też rysunki Rona Garneya.
Nieco lepiej na moment staje się w historii A potem wybuchła wojna (również rysowanej przez Guedesa), ale zaraz potem czteroczęściowy Powrót do Japonii również nie ma do zaoferowania wiele, poza rysunkami całej plejady różnorodnych rysowników, w tym Adama Kuberta, Chrisa Sotomayora. Tom kończy mocny akcent w postaci opowieści Jeszcze jedna kolejka, gdzie rysunki stworzyło jeszcze więcej gwiazd, ze Steve’em Dillonem, Jefte Palo i Danielem Acuna na czele. To ciekawe zwieńczenie przygód Wolverine’a, ale jednocześnie stanowi najsłabszy tom w całej serii.
Trudno powiedzieć co zawiniło – być może za duża dawka nonsensu, która chociaż została zaimplementowana celowo, bardzo wyraźnie pokazała różnice jakościowe pomiędzy mocnymi, poważnymi i brutalnymi scenariuszami Aarona, a tymi robionymi na luzie i dla śmiechu. W pewnym momencie całość zaczyna być bezsensowną nawalanką i nie pomaga ani udział Sabretootha ani całych zastępów wojowników ninja.
Trochę szkoda, że tak dobrze zaczęta seria Wolverine kończy się słabszym akcentem, ale nie można mieć wszystkiego. Zaczęło się dobrze, skończyło zniżką formy, ale mimo wszystko całość stanowi przyjemną, szybką i często niewymagającą lekturę, idealną na odstresowanie się po pracy.
Tytuł oryginalny: Wolverine by Jason Aaron vol. 4
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Renato Guedes, Goran Sudzuka, Ron Garney i inni
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 408
Ocena: 65/100