Właściwie od samego początku w centrum uwagi Uncanny X-Force stała postać Evana, młodego chłopka, który jest wcieleniem morderczego Apocalypse’a. To przez niego Fantomex dopuścił się strasznego czynu, a następnie został osądzony. I to właśnie o Evana toczy się gra w Uncanny X-Force tom 4 – Ostateczna egzekucja.
Chłopaka na swoją stronę chce przekabacić Bractwo Złych Mutantów, z Sabretoothem i niepokornym Dakenem na czele. Tortury psychiczne i fizyczne, jakim poddają chłopaka, byle tylko wyzwolić w nim ogrom złowieszczej mocy, przechodzą ludzkie pojęcie. W tym samym czasie trwa walka o zachowanie w Evanie resztek człowieczeństwa.
Uncanny X-Force tom 4 – Ostateczna egzekucja pokazuje, jak skrupulatnie Rick Remender zaplanował fabułę całej swojej opowieści. Zarówno tragiczne wydarzania z pierwszego tomu, okupione przelaniem krwi osoby de facto niewinnej (jeszcze) osoby, jak chociażby dołączenie do drużyny Nightcrawlera z innego świata, spinają się tutaj bardzo interesującą klamrą. Scenarzysta musiał wprawdzie kończyć swój run w pośpiechu, ze względu na ambitne zmiany, jakie w tamtym czasie przechodził Marvel, ale podczas lektury nie czuć tego pośpiechu.
X-Force to zlepek indywidualistów, balansujących na cieniutkiej granicy pomiędzy bohaterstwem, a antybohaterstwem. Daleko im do cukierkowych Avengersów, ale też nie ocierają się o kiczowatą abstrakcję jak Suicide Squad. Remender potrafi uczynić interesującą nawet postać Deadpoola, wyeksploatowanego już na wszystkie możliwe sposoby. Równia magnetycznie prezentują się jego Wolverine czy seksowna Psylocke. Dobrze pisze również antagonistów – szczególnie Dakena, Mystique i Sabretootha, ale nawet taki Blob ma coś do zaoferowania, chociaż z pozoru jest to mało istotna postać.
Skoro już wspomniałem o synu Wolverine’a, potyczka Dakena z ojcem to jeden z najjaśniejszych punktów nie tylko Uncanny X-Force tom 4 – Ostateczna egzekucja, ale i całej serii. Jest krwawo, brutalnie i dramatycznie, z realistycznym, jak na możliwości superhero sznytem. Podobnie jest z Betsy, która ma na głowie nie tylko rozterki miłosne, ale i przerażającą wizję własnej przyszłości.
Uncanny X-Force tom 4 – Ostateczna egzekucja zawiera 11 zeszytów, przez co i poziom graficzny musi się nieco różnić. Rozdział tej opowieści tworzą Mike McKone, Phil Noto, Julian Totino Tedesco i David Williams, jednak pomimo różnorodności stylów, całość jest raczej spójna. Żaden z artystów nie odstaje od reszty na tyle, by odrzucić czytelnika, a warstwa graficzna całego albumu stoi generalnie na wysokim poziomie.
Pod koniec tomu dostajemy także fragmenty dwóch zeszytów, za których scenariusz również odpowiadał Remender. Są to Wolverine: Dangerous Games #1 i Deadpool #1000. O ile ten pierwszy czyta się naprawdę dobrze, doceniając odrobinę pikanterii i przemocy w mocnej historii o zemście i honorze, o tyle druga jest już groteskowa, głupkowata i niestety mało śmieszna. Niemniej jednak warto odnotować i docenić takie dodatki.
Podsumowując, Uncanny X-Force to seria, w którą warto zainwestować, chociażby dla pierwszego i ostatniego tomu, które stanowią po prostu dobrą lekturę. Owszem, środkowe tomy odstają poziomem, ale i w nich znajdowały się przecież naprawdę dobre zeszyty. Komiks Remendera to superbohaterstwo w nieco dojrzalszym, mroczniejszym wydaniu, potrafiące dać do myślenia, na tej samej płaszczyźnie co kiedyś Raport mniejszości. Cieszy mnie, że Mucha Comics nie postawiła krzyżyka na Marvelu i raczy nas kolejnymi tytułami z „X” w tytule. Astonishing X-Men, zapowiedź New X-Men – nie mogę się doczekać, co będzie następne!
Tytuł oryginalny: Uncanny X-Force vol. 4 – Final Execution
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Mike McKone, Phil Noto, Julian Totino Tedesco, David Williams
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics 2019
Liczba stron: 264
Ocena: 90/100