Wydarzenia te okazały się na tyle istotne, iż skład musiał przejść małą reorganizację. Ale czy przez to jego pierwotne założenie, czyli pokazanie gawiedzi, iż lubiani herosi i nielubiani mutanci mogą działać dla ich wspólnego dobra, nie uległo przedawnieniu?
Słów kilka o wspomnianej zmianie. W miejsce Kapitana Ameryki weszła jego nowa inkarnacja – Sam Wilson, z kolei nieżyjącego Logana zastąpił Sabretooth. Poza tym do składu dołączyli Vision, Quicksilver i Doktor Voodoo. Z dawnego zespołu ostały się jedynie Rogue, Scarlet Witch i Wonder Man, ten ostatni jednak tylko jako świadomość w umyśle Rogue. Zespół ten jest więc nieco bardziej zróżnicowany i ciekawy, rzadko bowiem można oglądać Victora Creeda stojącego po jasnej stronie mocy.
W kosmosie Marvela istnieje wiele planet, na których występuje życie, a najbliższą Ziemi jest jej bliźniacza wersja, znajdująca się po przeciwnej stronie wspólnej orbity. Z niej niejako pochodzi Adam Warlock, lecz niestety bohater ten nie pojawi się w tym komiksie. Swym wystąpieniem zaszczyci nas jednak związany z nim High Evolutionary i jego animistyczna menażeria, której nie powstydziłby się doktor Moreau. Postać to ciekawa, nie do końca można ją bowiem sklasyfikować jako złego czy dobrego. Jako naukowiec – idealista, dążący do uzyskania ewolucyjnej perfekcji, nie omieszka użyć metod, które łamią większość moralnych zasad. Można tu mówić, że taki Kang czy Doktor Doom też mają swoje imperatywy, ale powiedzmy sobie szczerze – dużo częściej zdarza im się odesłać kogoś na tamten świat bez specjalnego powodu. W zetknięciu z Drużyną Jedności, postać zwąca się po naszemu Wielkim Ewolucjonistą ma powody do zacierania rączek – kilka sztuk mutantów z niecodziennym genotypem i interesujący android, co logicznie generuje widowiskowy i ciekawy konflikt.
Idea Drużyny Jedności wydawała się słuszna, lecz w wykonaniu Remendera często zbaczała w różne, dziwne strony. Bohaterowie, którzy na łamach innych serii zachowywali się jak przystało na dorosłych ludzi, pod szyldem Uncanny Avengers zamieniali się mentalnie w grupkę skłóconych nastolatków. Tutaj nie uraczymy bezsensownych sporów między postaciami, a samo zróżnicowanie teamu nieco bardziej pasuje do idei grupy. Znany z licznych zbrodni mutant Sabretooth, należący początkowo do Bractwa Złych Mutantów, rodzeństwo Maximoff, nowy Kapitan Ameryka, mający nieco inne poglądy niż staruszek Rogers, czy wreszcie będący ponad podziałami android Vision.
Solowe prace Acuny, po niezbyt przyjemnych rysunkach współpracujących z nim rysowników w poprzednim tomie, są prawdziwym rarytasem i dobrze oddają pozaziemską atmosferę. Na pierwszy rzut oka widać zmiany w wyglądzie bohaterów. Unowocześnione kostiumy zastąpiły nieco odpustowe ubranka takich bohaterów jak Quicksilver czy Vision. Ciekawie przedstawia się też wizja przeciwległej do Ziemi planety, która przenosi nas w realia SF, co objawia się nie tylko samym rysunkiem, ale też kolorami. Dla mnie, jako miłośnika pejzaży Mega-City One czy lucasowskiego Coruscant, jest to coś satysfakcjonującego.
Rick Remender przyzwyczaił nas do wymyślanych przez siebie, nadmiernie rozbudowanych konceptów fabularnych, które jednak były dość pomysłowe i innowacyjne i tu jest podobnie. O ile poprzedni etap istnienia Drużyny Jedności nie robił na mnie wielkiego wrażenia, tak tutaj coś zaiskrzyło. Większą uwagę co prawda kieruję w stronę połączonych serii Jonathana Hickmana noszących nazwę Avengers: Czas się kończy, ale o wiele bardziej rozrywkowa atmosfera Uncanny Avengers sprawia, że tytułowy zespół jest tak samo godny uwagi. Właściwie to bliżej im nawet do Strażników Galaktyki, co jest tu szczególnie widoczne i co można odczytywać wyłącznie na plus. Przyznam, że zamierzałem odpuścić sobie tę serię, ale przekonała mnie do niej zmiana składu i wierzcie mi, była to dobra zmiana.
Tytuł oryginalny: Uncanny Avengers Volume 6: Counter-Evolutionary
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Daniel Acuna
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 108
Ocena: 75/100
Orientujecie się może kiedy mogą ruszyć nowe serie z bohaterami Marvela? Zbieram od jakiegoś czasu komiksy DC Odrodzenie i chciałbym zacząć to samo robić z Marvelem. Nie pytam o konkretną datę, ale czy to kwestia kilku miesięcy czy dużo dłużej? Oczywiście pytam o komiksy wydawane w Polsce.