Transmetropolitan tom 1 – recenzja komiksu

Dziennikarstwo to niewdzięczny zawód. Szara część społeczeństwa, która napatrzała się na popołudniowe telenowele, widzi żurnalistę jako hienę spragnioną najbardziej szokującego tematu, najlepiej takiego, w którym krzywdę ponoszą niewinne dzieciątka i bezzębni starcy.

Sytuacji tej nie poprawiają ci przedstawiciele mediów, którzy przedkładają prawdę nad swoje subiektywne gusta polityczne, stale stawiających swe opinie w opozycji do opinii kolegów po fachu z drugiej strony politycznej barykady. Są jednak i tacy, którym prawda przekazywana społeczeństwu leży na sercu, nawet jeśli miałaby je pokiereszować. Takim kimś jest Pająk Jeruzalem.

Strona komiksu Transmetropolitan tom 1

Bohater Transmetropolitan to dziennikarz faktycznie mówiący jak jest, często przy tym używający języka, który nie pojawia się w godzinach największej oglądalności, podczas których usłyszeć by je mogły niewinne dziatki. Podobnie jak autor Dziennika rumowego, Hunter S. Thompson, nie stroni również od wszelkich wspomagaczy, lecz nie z chęci odlotu, a dla polepszenia swej percepcji i doznania wizji. Nie muszę chyba wspominać, że przy tym zestawie cech nie należy on do osobników sympatycznych i jeśli miałbym wskazać absolutne przeciwieństwo mdłych prowadzących z programów śniadaniowych, byłby to właśnie on. Idealne, lecz niepokorne dziecię swej ery.

Jaki jest świat ukazany w Transmetropolitan? To dystopijny cyberpunk, nieco jednak inny, niż ten znany z dzieł Williama Gibsona. Ellis miejscami przejaskrawia, stawiając na kontrowersję i swój charakterystyczny niepoprawny humor, zamiast na filozoficzne rozmyślania niczym w Ghost in the Shell Masamune Shirow. Nie znaczy to jednak, że poczynania Jeruzalema to jedynie neonowa wydmuszka. Poprzez przejaskrawienie pokazuje to, co się stanie, lub po niemal dwóch dekadach od premiery komiksu już się stało. Wszechobecna komercja, zblazowanie społeczeństwa, populizm polityków, a jeśli już o nich mowa, warto wspomnieć o Bestii. Tym pseudonimem nazywany jest prezydent USA, którego majestat nie jest już tak wyczuwalny, o czym ma się boleśnie przekonać po spotkaniu z reporterem.

Strona komiksu Transmetropolitan tom 1

Osoby wrażliwe religijne niech nie sięgają po ten komiks, a przynajmniej nie czytają rozdziału Bóg ze strzelbą, w którym Jeruzalem odwiedza swoisty wyznaniowy jarmark. Bohater nie uderza bezpośrednio w konkretną religię, a piętnuje samą wyznaniową ideologię. Nie posługuje się na szczęście standardowym zestawem antyklerykała z niskonakładowej prasy, a dość bezpośrednimi, konkretnymi spostrzeżeniami, wytykającymi absurdy przedstawionych kultów.

Transmetropolitan to jednak nie tylko głośne i widowiskowe sceny, ale też garść bardziej ponurych refleksji. Kolejny zimny ranek to historia Odrodzonej o imieniu Mary, kobiety, która po dekadach hibernacji obudziła się w cyberpunkowym chaosie. Mary to nie naiwna dzierlatka, a waleczna kobieta, która miała okazje żyć w czasach wojny w Wietnamie i zobaczyć, jak pada Mur Berliński. Te wydarzenia nie pomogły jej niestety przystosować się do realiów, w których klonowane ludzkie mięso reklamowane jest na billboardach.

Strona komiksu Transmetropolitan tom 1

W barwnym świecie przyszłości każdy detal jest istotny i świetnie rozumie to Darick Robertson. Umieszczane w tle easter eggi stanowią świetne wypełnienie obiektów pierwszoplanowych, jak chociażby skrywający się za asymetrycznymi szkłami protagonista. Tu warto zatrzymać się na chwilę przy jego wyglądzie. Jak na swoją epokę jest niemal szarobury. Wytatuowane ciało i para oryginalnych okularów nie są niczym dziwnym w świecie, w którym ludzie mogą stać się żywymi obłokami, a modyfikacje ciała ogranicza niemal wyłącznie wyobraźnia zainteresowanego. Przy śmiałych pomysłach Ellisa nie mogło obyć się bez pewnej dawki obsceniczności. Sterylny metal i szkło miesza się tu z brudem różnorakiego pochodzenia, a hasła głoszone przez banery reklamowe biją na głowę nawet te najbardziej kiczowate, które często pojawiają się wokół nas.

Egmont, decydując się wydawać kultowe Vertigo, zrobił świetną rzecz. Imprint DC Comics oferuje bowiem tytułu niebanalne, poruszające tematykę, która zazwyczaj pomijana jest w szeroko rozumianym komiksie superbohaterskim. Transmetropolitan jest prowokujący, miejscami wulgarny, a przy tym skłaniający do refleksji, jak zresztą jego główny bohater, który po zdewastowaniu pseudo-religijnych stoisk potrafi zatrzymać się i dojrzeć kogoś wyrzuconego na margines społeczeństwa. Estetyka cyberpunku jest mi niezwykle bliska, a kontrowersyjność głównego bohatera, nieobawiającego się podnosić ważnych tematów, podkręca jeszcze moje zafascynowanie tą serią. Czekam na kolejne tomy, w których, jak mam nadzieję, Pająk znów będzie szokował.


Okładka komiksu Transmetropolitan tom 1

Tytuł oryginalny: Transmetropolitan VOL. 1/ VOL. 2
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Darick Robertson
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 288
Ocena: 95/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?