Kieron Gillen trzeci tom poświęca na przedstawienie originów swych bóstw. Najistotniejsza jest tu Tara. Inkarnacja buddyjskiej bogini, która trzymała się na uboczu, nie utrzymując więzi z Panteonem, to postać ciekawa i nieco dziwna, nawet jak na deistyczne standardy. Tara, mimo iż dotąd pojawiała się jedynie we wspominkach, odegra kluczową rolę dla dalszych wydarzeń serii. Polecam tradycyjnie zaznajomić się z tą boginią, gdyż wierzenia Azji znacznie różnią się od specyfiki religii i kultury europejskiej.
Obok niej dane jest nam zobaczyć kilka innych historii. Widzimy przeszłość słonecznej Amaterasu i kociej Sechmet. Autor odsłania też początki mrocznej pary kochanków – Morrigan i Bafometa. Najciekawiej i najbardziej tajemniczo prezentuje się Woden. Już sam koncept ukazania nordyckiego boga jako technologicznego geniusza wyróżnia go spośród ciekawej, lecz opartej jedynie na różnorakich artystach, pozostałej części Panteonu. Prawdziwy szok wywołuje jednak postać nobliwej Ananke. Krucha i poczciwa, pozornie starsza pani okazuje się makiaweliczną manipulantką, która rozpętuje konflikt między bóstwami. A to dopiero początek jej knowań.
Na pewno wielokrotnie czuliście zażenowanie, gdy filmowych nastolatków grały osoby nader dojrzałe. Ja czuję się podobnie w przypadku literatury. Czy to proza, czy komiks o nastolatkach i skierowany do nich trąci bowiem częstokroć fałszem godnym polityka. Dialogi są nasycone mało realistycznym slangiem, a zachowania bohaterów głupie i przejaskrawione. Na szczęście Kieron Gillen nie idzie tą ścieżką. Podobnie jak Rick Remender w Deadly Class, opowiada nam o grupie dość szczególnych młodych jednostek, lecz w sposób, który nie urąga ani jego bohaterom, ani czytelnikowi, niezależnie czy jest ich rówieśnikiem czy nie. Niektóre zachowania budzą nawet nostalgię. Obsesja Laury przypomina mi fascynacje modnymi wówczas zespolikami. Gillen rozumie świat, który kreuje i daje nam postaci bardziej autentyczne, niż choćby członkowie Young Avengers, za których przygody też swego czasu odpowiadał.
Prace Jamiego McKelviego potrafią ukazać boskość bohaterów, lecz nie pozbawiają ich człowieczeństwa. W The Wicked + The Divine tom 3: Komercyjne Samobójstwo autor ustępuje pola innym twórcom, którzy kroczą jednak jego śladami. Najbardziej trafia do mnie Stephanie Hans, której świetliste prace związane są z Amaterasu. Choć i Tula Lotay, przedstawiająca tragedię Tary, czy cartoonowe plansze Kate Brown są świetnym substytutem dzieł McKelviego. Godnym wspomnienia fenomenem serii jest też charakterystyczne odliczanie, niekiedy nader fatalne w skutkach, lecz za każdym razem efektowne.
Jestem fanboy’em cyklu The Wicked + The Divine. Tym samym liczę na to, że Mucha Comics nieco przyspieszy wydawanie tego tytułu, który w oryginale zmierza ku końcowi. Poprzednie dwa tomy były wprowadzeniem, ciszą przed burzą. Od trzeciego zaczyna się prawdziwe boskie szaleństwo. Gillen nie boi się zaskakiwać w czysto komiksowy sposób, a przy tym zachowuje mitologiczny rozmach, wymieszany ze scenicznym blichtrem. Image Comics to wydawnictwo dla wielu początkujących fanów komiksu niemal nieznane, mimo iż posiada wiele tytułów dorównujących, a często i lepszych od dwójki molochów rynku komiksowego. Mucha wydaje sporo pozycji z oferty tego wydawcy i szczególnie polecam właśnie The Wicked + The Divine. Zwłaszcza jeśli macie dość herosów, ale nie ludzi o niezwykłych zdolnościach.
Tytuł oryginalny: The Wicked + The Divine Vol 3: Commercial Suicide
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Jamie McKelvie, Kate Brown, Tula Lotay, Stephanie Hans, Leila Del Duca, Brandon Graham
Tłumaczenie: Piotr Czarnota
Wydawca: Mucha Comics 2019
Liczba stron: 192
Ocena: 85/100