Tymczasem czas na trzeci wydany w ramach Odrodzenia tom Superman – Action Comics tom 3 – Ludzie ze Stali, gdzie dwaj niegdysiejsi wrogowie z charakterystyczną S-ką na piersi stają naprzeciwko wymagającego przeciwnika. Czy zajadli niegdyś wrogowie dadzą mu radę i czy obaj mogą nazywać się tytułowymi Ludźmi ze Stali?
Lex Luthor to największy przeciwnik Supermana. W tym tomie jednak nie jest on pełnym chorych ambicji miliarderem, pragnącym strącić z nieba herosa, a kimś, kto nosi identyczny jak on symbol i sam przy okazji uważa się za lepszego superbohatera. Droga ta zaczęła się już po evencie Wieczne zło i skomplikowała się przy okazji Rebirth, za sprawą zmiany Supermana. Supermana, który pamiętał Lexa nie jako nawróconego łotra, a arcyzłoczyńcę odpowiedzialnego za wiele krzywd. Teraz jednak, nosząc wspólny symbol, muszą stawić czoła zagrożeniu ze strony niejakiego Bogobójcy, któremu niestraszny jest duet zwany Ludzie ze Stali.
Sam czarny charakter jest dość ciekawy, zarówno jako postać, jak i swoiste narzędzie fabularne. Dumny tytuł jaki nosi, nie pasuje do niego tak bardzo, jak w przypadku kojarzącego się z nim złoczyńcy z Thora Gromowładnego, ale i tak pokazuje swoją skuteczność w walce z dwoma wymagającymi przeciwnikami. Jest również nieświadomym prowodyrem rozwoju relacji Clarka i Lexa. Jego działania nie są bezcelowe, a za wszystkim stoi obawa związana z siłą, która od lat prześladuje Supermana. Oto bowiem dane jest mu zobaczyć straszliwe proroctwo, stawiające miliardera w bardzo niekorzystnym świetle.
Cały zamysł fabularny jest dość ciekawy i przypomina nieco słynne dzieło Philipa K. Dicka Raport mniejszości. Lex Luthor jest przecież oskarżony o zbrodnie, których jeszcze nie dokonał, z kolei Superman postawiony jest w roli potencjalnego kata. Tylko on ma bowiem moralne prawo do ewentualnego wyegzekwowania kary na Luthorze, co jednak nie stoi w jego naturze. Tu pojawia się dylemat moralny i uruchamia ludzka natura Kryptończyka, a co za tym idzie, pogłębienie relacji ze swoim wrogiem. To kolejna cegiełka dołożona do odnowienia wizerunku klasycznego Supermana, który dziś nie jest tak naiwnie nieskazitelny, ale nadal stanowi wzór i to o wiele bardziej ludzki, niż przed Flashpointem.
Wizualna strona od początku odrodzeniowego Action Comics trzyma się dobrze. Nieźle prezentuje się główny łotr – Bogobójca ma w sobie coś oldschool’owego, bez trudu mogę wyobrazić sobie go narysowanego ręką choćby i samego Jacka Kirby’ego. Komiksy z Supermanem są dość szczególnym dla mnie rodzajem powieści graficznych. Z jednej strony chciałbym, aby ktoś naprawdę zaszalał i pokazał pazur, z drugiej zaś bardzo dobra technicznie, lecz klasyczna, jak na komiks superbohaterski opowieść jest chyba najlepszym wyborem. Ludzie ze Stali to komiks, w którym sporo się dzieje, lecz nie ma wielkich rewolucji, zmieniających diametralnie głównego bohatera.
Nie jestem wielkim fanem Supermana i jego legendy. Nie oznacza to jednak, że nie doceniam jego wpływu na komiksowe medium oraz jego całego dziedzictwa. Action Comics to tytuł wart poznania, powiedziałbym nawet, że Ostatniemu Synowi Kryptona wiedzie się w nim dużo lepiej, niż za czasów Nowego DC Comics!. Lepszy los spotkał również Luthora, który wyrwał się z klatki swego stereotypu. Jeśli więc obrońcę Metropolis przedkładacie nad innych herosów i tęskniliście za klasycznym wizerunkiem Człowieka ze Stali, to ten komiks jest dla Was. Autorzy nie stawiają też na utarte schematy, czego dowodem jest chociażby kreacja Luthora, a i samo zakończenie jest obiecujące.
Tytuł oryginalny: Superman – Action Comics Vol. 3: Men Of Steel
Scenariusz: Dan Jurgens
Rysunki: Patrick Zircher, Stephen Segovia, Art Thibert
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 132
Ocena: 75/100