Przy okazji recenzji poprzedniego tomu nieco narzekałem, że przedstawione w tej serii wydarzenia „pozostają w mocy” przez bardzo krótki czas i podobnie jest i w tym przypadku. Już na początku ucieszył mnie pomysł, który wpadł do głowy Amandzie Waller, mianowicie próba wcielenia w szeregi Oddziału Samobójców samego Generała Zoda. „Wow, co za świetna koncepcja!” – pomyślałem. I byłbym naprawdę ucieszony, gdyby scenarzyści zdecydowali się celebrować ją chociaż przez kilka zeszytów. Ale Zod, jak to Zod, jest raczej istotą trudną do okiełznania i dość szybko to pokazuje.
Rob Williams konsekwentnie trzyma się konwencji, jest więc brutalnie, ale i z humorem. Chociaż ranga przedstawionych wydarzeń jest niewielka, a wszystkie zmiany raczej nietrwałe, scenarzysta pozwala sobie na eksperymentowanie, co świetnie zilustrowane zostało w ostatnim zeszycie, w którym Waller próbuje wyłonić nowego szefa (lub szefową) zespołu.
Suicide Squad tom 4 – Ziemianie w ogniu w ciekawy sposób ukazuje silne postacie kobiece. Amanda Waller w moim personalnym rankingu awansuje na największą bad-asskę, której nawet Nick Fury mógłby czyścić buty. Jest jeszcze Harley Quinn, której bardziej miękkie oblicze zobaczymy tym razem (do czasu), czy nawet Enchantress i Katana, na które patrzy się z przyjemnością. Pomimo pozornej płycizny fabularnej, postacie są pełnokrwiste i interesujące, a Williams potrafi wycisnąć ostatnie soki nawet z Killer Croca.
Scenarzysta często nawiązuje do poprzednich wydarzeń, nie tylko z pierwszych zeszytów regularnej serii, ale i do crossovera z Ligą Sprawiedliwości, przez co mamy wrażenie, że całość jest spójna i zaplanowana. Tak też prezentuje się warstwa graficzna, za którą tym razem odpowiadają m.in. Tony S. Daniel czy Stjepan Sejić.
Suicide Squad tom 4 – Ziemianie w ogniu to przede wszystkim akcja, odrobina erotyki i kilka zaskakująco osobistych momentów, pozwalających lepiej poznać bohaterów tej opowieści. Całkiem nieźle, jak na zaledwie 108 stron. A wszystko to czyta się szybko i z niekłamaną przyjemnością.
Nie ma co ukrywać – to lektura niespecjalnie ambitna, ale sprawiająca nie mniejszą frajdę niż serie z Deadpoolem czy solowe opowieści o Harley Queen. Aktualny skład Suicide Squadu jest jednym z najciekawszych i trochę żałuję, że nieudany film Davida Ayera nie wyglądał tak jak seria, którą właśnie recenzujemy.
Tytuł oryginalny: Suicide Squad Vol. 4: Earthlings on fire
Scenariusz: Rob Williams
Rysunki: Tony S. Daniel, Neil Edwards, Stjepan Sejić, Sandu Florea
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 108
Ocena: 70/100