Część zeszytów to nieparzyste numery, przeplatające się z akcją z pierwszego tomu. Duggan opowiada w nich solowe historie każdego z członków zespołu, wpasowujące się do ich charakterów, ale solidnie nasycone emocjami. Rozdziały z Gamorą i Draxem to mały wstęp do nadchodzącego eventu Infinity War i choć polecam je poznać, to opowieści ze Star-Lordem i duetem Rocket/Groot są ciekawsze. Peter Quill udowadnia, że nie tylko kocha ziemską muzykę, ale i jest kosmicznie sentymentalny. Z kolei Rocket i Groot wplątują się w aferę ciągnącą się od poprzedniego tomu, z udziałem jednego ze Starszych Wszechświata. Wymienione historie mają charakter uzupełniający, a faktyczna akcja związana jest z pewnymi kosmicznymi stróżami porządku. A jeszcze dalej epizodyczne wystąpienie dostają przedstawiciele magii świata Marvela.
Pamięta ktoś jeszcze Korpus Nova? Taki marvelowski odpowiednik Zielonych Latarni, gdzie jego członkowie, zamiast efektownych pierścieni, mieli garnkowe hełmy i ledwie część z nich dysponowała mocą równą przeciętnemu Lanternowi, no może z wyjątkiem czołowych przedstawicieli tej formacji. Po dłuższej nieobecności powracają, ale bez wielkich fajerwerków. Na dodatek mają konkurencję w postaci Klanu Raptorów, a lwia część z nich to po prostu faceci w niezgrabnych kaskach. Powrót podany jest więc z pewnym przymrużeniem oka, ale też cieszy, bo Korpus Nova nadawał kolorytu kosmosowi Marvela.
W drugim tomie Strażników Galaktyki Duggana dostajemy różnorodny przekrój rysowników. Od mrocznego i onirycznego Frazera Irvinga, poprzez bardziej realistycznego Grega Smallwooda, po piękną opowieść o przyjaźni małego ssaka i połowicznie gadającego drzewa w wykonaniu Mike’a Hawthorne’a i Terry’ego Pallota. Wydawca zadbał o dobór artystów, sprawiając, że każdy epizod jest interesujący. A za muzyczną wizualizację i „Across the Universe” Beatlesów – dodatkowy plus dla Chrisa Samnee.
Strażnicy Galaktyki tom 2: Jeźdźcy na niebie to album skrojony nie tylko pod gusta fanów produkcji MCU, ale dobrego, rozrywkowego komiksu. Pisząc „dobrego”, mam na myśli dzieło niosące coś więcej, niż tylko zabawę i przyjemność, lecz nie próbujące być czymś epokowym. Humor i lekkość wydarzeń to wciąż podstawy, co nie przeszkadza na ich fundamentach stworzyć coś, co nie rozdrażni przeciwników superbohaterskiej infantylności. Komiks, który mogę polecić dla początkującego fana Marvela, zwłaszcza kojarzącego jedynie filmy, ale głodnego papieru i kadrów na nim. Kolejny tom zapowiada spore wydarzenie z udziałem Kamieni Nieskończoności, które mogą okazać się czymś więcej, niż ulubionymi świecidełkami Thanosa.
Tytuł oryginalny: All-New Guardians of the Galaxy vol.2: Riders in the Sky
Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Frazer Irving, Mike Hawthorne, Chris Samnee, Greg Smallwood, Rod Reis Roland Boschi, Terry Pallot
Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 136
Ocena: 75/100