Wyjący Komandosi pierwotnie byli grupą chwackich wojaków skupionych wokół Nicka Fury’ego. We współczesnym wydaniu ich nazwa jest bardziej dosłowna. W skład specjalnej jednostki S.H.I.E.L.D. pod dowództwem robotycznego Dum Dum Dugana wchodzi śmietanka potworów Marvela – od Man-Thinga, poprzez Orrgo, aż do Wojwilka. W otwierającej tom historii drogi oddziału przecinają się z losem Logana. A wszystko zaczyna się od zaginięcia Jubilee w Rumunii, która to nie bez powodu słynie z pewnego krwiopijcy.
Na chwilę zatrzymajmy się na postaci mutantki. Lemire nawiązuje tu do klasyki przygód X-Men, gdzie Wolverine’a i Jubilee łączyła niezwykła więź, przypominająca relację szorstkiego starszego brata i krnąbrnej siostry. Jednocześnie jest to ukłon w kierunku Staruszka Logana Millara i McNivena, w którym pewne zdarzenie z nią związane odcisnęło silne piętno na Rosomaku. Wojna potworów może nie jest rasowym horrorem, ale miejscami humorystyczny klimat zdecydowanie odjeżdża od patetycznego heroicznego standardu.
Wolverine w kosmosie. To nawet nie brzmi dobrze. Rosomaka kojarzę raczej z siekaniem i krojeniem ludzi na powierzchni Ziemi, a w kosmiczne odyseje niech wybiera się lepiej reszta X-Men. Co innego jego starsza wersja. W historii Dawne strachy Logan udaje się w misję ratunkową dla zespołu Alpha Flight, natykając się na pewną kosmiczną rasę, która nie zalicza się do cywilizowanych. Jak to u Lemire’a bywa, wszystko przeplatane jest z innymi wydarzeniami, a mianowicie przeszłością Logana w jego świecie i możliwymi konsekwencjami podejmowanych przez niego decyzji. I to właśnie ten wątek odbije się na dalszych losach bohatera.
Stałym rysownikiem Staruszka Logana jest Andrea Sorrentino, lecz nawet najlepsi artyści ustępują miejsca kolejnym. Tu dostajemy prace Filipe Andrade, odpowiadającego za rozdział Wojna potworów. Sorrentino może i jest bardziej spektakularny, ale to Andrade swoją stylistyką lepiej oddaje mroczny klimat grozy z dawnych lat. Może i nie żywię szacunku do interpretacji postaci Drakuli według Marvela, ale tu legendarny wampir pasuje doskonale, a gdy dodamy do tego monstra ze składu Wyjących Komandosów, całość wypada ciekawie.
Staruszek Logan tom 5: Dawne strachy jest tomem najbardziej zróżnicowanym z całej serii. Lemire znajduje czas na bieżące przygody w rejonach, w których w ogóle nie spodziewałbym się zobaczyć starszego Wolverine’a, ale powoli zmierza też ku rozwiązaniu zawieszonych od początku wątków. Co prawda nie przyjdzie mu ich zamknąć osobiście, ale dalsze części autorstwa już innych twórców czy finalizująca wątek tego bohatera seria Dead Man Logan na pewno nie zawiodą jego fanów. Na razie oczekujmy ostatniego tomu runu Lemire’a i liczmy, że Egmont zdecyduje się kontynuować tę serię już bez uwielbianego scenarzysty.
Tytuł oryginalny: Old Man Logan Vol 4: Old Monsters
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino, Filipe Andrade
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 108
Ocena: 85/100