Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali – recenzja komiksu

Stale rozwijający się rynek komiksowy w Polsce oferuje coraz więcej różnorodności i tak dalej… A mi wciąż za mało Dredda. Choć sporo historii z jego udziałem to czysta sensacyjna akcja, to są takie elementy Mega- City One, którym nie sposób odmówić głębi i uroku. Sędzia Anderson bez wątpienia się do nich zalicza i w drugim już tomie zbierającym wspólne prace Alana Granta i Arthura Ransona o jej przygodach powracamy do metafizycznej części uniwersum wydawnictwa 2000 AD. W Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali ponownie przypomina o sobie Sędzia Śmierć i jego pomioty. Czy już pięćdziesięcioletnia sędzia podoła nieumarłemu?

Strona komiksu Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali

Tom otwiera sentymentalna historia Pocztówki, pokazująca cenzurę i okrucieństwo Departamentu Sprawiedliwości i pomimo, że jest ona króciutka, ma w sobie ładunek mocy. Dalej jest dużo ciężej i mroczniej. Zgnilak przenosi nas do świata, w którym narodził się Sędzia Śmierć. Anderson jako pasażer w ciele pewnej nastolatki obserwuje upadający świat, w którym występuje podobny ustrój sędziowski, dużo mniej jednak efektywny i okrutny niż ten, który znamy. To tu ma się narodzić ikoniczny antagonista Dredda i Grant jasno pokazuje, kim był przedtem. Czy wizja ta jest tożsama z wydarzeniami w Upadku Martwego Świata? Są pewne odstępstwa, ale da się je logicznie wytłumaczyć. No, może odrobinę naciągając fakty…

Okazuje się, że podróż do innego wymiaru spowodowana była śpiączka Cassandry. Telepatka, aby się z niej wycofać, potrzebuje pomocy kolegów i koleżanek po fachu. Zwyczajne jej wybudzenie mogłoby bowiem spowodować rozprzestrzenienie się niebezpiecznego wirusa psychicznego, który może mieć nieprzewidziane konsekwencje. Podróż kwintetu to mroczny sen surrealisty zakręconego na punkcie Boscha i Goyi. Powracają starzy wrogowie głównej bohaterki i mimo że wszystko ma miejsce w jej podświadomości, to wydarzenia mają boleśnie realne konsekwencje.

Strona komiksu Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali

Dalej jest równie ciekawie. Wirus zwany Zgnilakiem hasa w najlepsze po mieście, zbierając spore żniwo wśród jego mieszkańców. Obłęd dotyka zarówno nizin społecznych, jak i samych stróżów prawa. Dużą rolę w całym zamieszaniu odgrywa tu część wydziału Psi parająca się magią. Właściwie dopiero w tym tomie dowiedziałem się, że również specjaliści od sztuk tajemnych mają swe miejsce w świecie sędziego Dredda. Co tylko potwierdza fakt, że więcej Dredda i jego kompanów wyszłoby nam na dobre.

Wspomniane na początku monstrum to przeciwnik zarówno dla Dredda, jak i Cassandry Anderson. O ile wielkoszczęki stróż prawa radzi sobie z tą maszkarą dość bezpośrednimi metodami, o tyle psionistka staje przed większym wyzwaniem. Sędzia Śmierć uderza w sfery, w których nie można po prostu strzelić mu między oczy czy przywalić pałką. Gdy do tego dochodzą jego siostry, Fobia i Mdłości, nawet telepatka na poziomie Anderson może czuć się zagrożona. Ich metody są, łagodnie rzecz ujmując, partyzanckie. Masowe samobójstwa i zabójstwa, powszechny obłęd i zachowania, które nawet na realia Mega-City One są ogromną patologią. I dlatego tak dobrze czyta się historie z tego świata.

Strona komiksu Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali

Arthur Ranson, choć tworzy w cyberpunkowej rzeczywistości świata Dredda, robi częste wypady w świat mitologii, surrealizmu i grozy. Takie wojaże zwykle kończą się potknięciem na którymś z etapów lub potraktowaniem któregoś z nich po macoszemu. U Ransona się to nie zdarza. Wszystko wspaniale ze sobą współgra. Zarówno te zapierające dech plansze na całą stronę, jak i zwyczajne kadry są dopieszczone, zachwycają detalem i po prostu dobrym warsztatem. Co wprawiać w konfuzje swą psychodelią czyni to i nie inaczej jest zresztą elementów w Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali. Ktoś czepialski zapewne kręciłby nosem nad faktem, iż mimo pięćdziesięciu lat Anderson wygląda na o dwie dekady młodszą, ale czy to naprawdę powód do narzekań?

Studio Lain nie ma w zwyczaju zasypywać comiesięcznie czytelnika deszczem komiksów, stawiając za to na wysoką jakość i wzorowe podejście do odbiorcy. Nie przypominam sobie, aby w ostatnich miesiącach wydawca ten nie oferował alternatywnej okładki. W przypadku komiksu Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali otrzymaliśmy trzy warianty, co na nasze warunki jest prawdziwym luksusem. A to tylko wisienka na torcie w przypadku tego komiksu. Teraz czekam na drugi tom Upadku Martwego Świata i to, co dalej wyjdzie z uniwersum sędziów Mega-City One.


Okładka komiksu Sędzia Anderson tom 2: Powrót do Szambali

Tytuł oryginalny: Judge Anderson Psi-Division: Return to Shamballa
Scenariusz: Alan Grant
Rysunki: Arthur Ranson
Tłumaczenie: Anna Winiarska
Wydawca: Studio Lain 2020
Liczba stron: 222
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?