Sędzia Anderson: Szambala – recenzja komiksu

Dla niektórych religia to rzecz prosta, ograniczająca się niemal do formalności i bezrozumnego przytakiwania zasadom, których się nie rozumie, a w efekcie nie przestrzega. Są jednak tacy, dla których duchowa strona życia nie jest jedynie dodatkiem, a kwestią definiującą ich samych. Filozofowie, myśliciele, artyści, czy po prostu osoby obdarzone pokaźniejszym intelektem mają brzydki zwyczaj rozmyślać nad swą duszą i zastanawiać się nad sensem istnienia. Niekiedy przemyślenia te prowadzą na manowce, a niekiedy wydają sycące owoce. Takim owocem jest właśnie Sędzia Anderson: Szambala, w której Alan Grant, poprzez pryzmat postaci sędzi Anderson, przedstawia osobiste duchowe przemyślenia, które w iście cudowny sposób ilustruje Arthur Ranson.

Strona komiksu Sędzia Anderson: Szambala

Szambala to zbiór opowiadań, z których każde prezentuje wysoki poziom. Mam jednak swoich faworytów, o których warto nadmienić kilka słów. Tytułowa Szambala to historia opowiadająca o wyprawie Anderson i jej towarzyszy, między innymi psionisty z radzieckiego odpowiednika Mega-City One. Wszystko to spowodowane incydentami o tle parapsychologicznym, zbierającymi krwawe żniwo na całym świecie. Na miejscu okazuje się, że całe to zamieszanie może być początkiem końca świata, a jego uratowanie wymaga ofiar… W tle pojawia się też mały wątek romantyczny.

Moim faworytem jest jednak opowiadanie Szatan. Oto pan piekieł, uwięziony przez eony, w końcu zrządzeniem losu uwalnia się tuż pod nosem sędziów z Mega-City One. W wyniku pochopnych decyzji szatan zwraca swą uwagę na miasto Sędziego Dredda, tam jednak ściera się z niepozorną śmiertelniczką. Mimo wyglądu sympatycznej dziewczyny, Anderson toczy napiętą grę z Lucyferem, której wynik może przesądzić nie tylko o jej losach. Dialog ma wręcz formę dysputy filozoficznej, w której wyniku diabła nie można określić jako ostatecznie złego, a przynajmniej winnego całego zła.

Strona komiksu Sędzia Anderson: Szambala

To jednak nie koniec wspaniałości, jakie oferuje nam duet Grant/Ranson. R*wolucja to zabarwiona cyberpunkowymi motywami opowieść, w której pewna majętna osoba posiada siedem zjednoczonych świadomości, czyniących z niej swego rodzaju nadczłowieka. Grant zadaje tu pytanie o człowieczeństwo w dobie przekraczania biologicznych ograniczeń i o cenę, jaką przychodzi zapłacić za przywilej teoretycznej nieśmiertelności. Godny wspomnienia jest też Syndrom Jezusa, opowiadający o Jonie Baptyście, chrześcijańskim kaznodziei, nawołującym do pacyfistycznego buntu wobec reżimu sędziów i przyjęciu nauk Jezusa. Sęk w tym, że nawet najbardziej pokojowe akty sprzeciwu są drzazgą, a nawet belką w oku jego bliźnich z Departamentu Sprawiedliwości.

Kilka słów o samej protagonistce. Sędzia Cassandra Anderson to psionistka, posiadająca szereg umiejętności związanych głównie z telepatią. Nie jest jednak nudnym mózgowcem, a kobietą obdarzoną ogromną empatią i inteligencją, pozwalającą zrozumieć zawiłe meandry ludzkiej duszy i celowo użyłem tu tego słowa. Dlaczego? To, co bowiem odkrywa panna Anderson, niejednokrotnie wymyka się racjonalnemu pojmowaniu, co z kolei stawia ją nieco w opozycji do wielu jej kolegów po fachu. Żałuję jedynie, że w Szambali Dredd występuje rzadko. W sensacyjnym kinie lat 80 istniało wiele duetów postaci o równie przeciwstawnych osobowościach i jeśli ktoś kojarzy Starsky’ego i Hutcha, wie co mam na myśli.

Strona komiksu Sędzia Anderson: Szambala

Do prywatnego panteonu mistrzów rysunku dopisuję Arthura Ransona i nie chodzi tylko o jego mistrzowski warsztat i sposób, w jaki przykłada się do pracy. Kadry z duchowej podróży w Szambali, ujęcie Jezusa Chrystusa, które zachowuje jego sakralność, będąc przy tym niesamowicie widowiskowe, czy fragment, gdy diabeł sięga po Księgę Akaszy, po prostu zapierają dech. Właściwie wystarczy zerknąć na udostępnione przez Studio Lain plansze by wiedzieć, że Ranson nie idzie na łatwiznę, a Alan Grant nie mógł wymarzyć sobie lepszego współpracownika.

Sędzia Dredd coraz częściej pojawia się na naszym rynku i to nie tylko w ramach solowych występów. Kolejna pozycja z cyklu Uniwersum Sędzia Dredd pokazuje, że świat zakutego w charakterystyczny hełm stróża prawa ma jeszcze wiele do zaoferowania, nie zawsze będąc przy tym prostą rozrywką. Sędzia Anderson: Szambala jest bez wątpienia jedną z najciekawszych premier drugiej połowy bieżącego roku, poruszającą ważne kwestie w sposób nieprzytłaczający i nie nazbyt przekombinowany.


Okładka komiksu Sędzia Anderson: Szambala

Tytuł oryginalny: Judge Anderson Psi-Division: Shamballa

Scenariusz: Alan Grant

Rysunki: Arthur Ranson

Tłumaczenie: Anna Winiarska

Wydawca: Studio Lain 2018

Liczba stron: 220

Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?