Powyższy album składa się z trzech historii, stąd też i pokaźna ilość stron. Pierwsza z nich opowiada o nadzwyczajnej aktywności Madamme Masque. Terrorystka ta zazwyczaj rozbijająca się o pancerz Iron Mana tym razem mocno daje mu się we znaki. Do tego dochodzi Doktor Doom, którego wizerunek i zachowanie uległy radykalnej, według mnie pozytywnej, zmianie. Kolejny wątek wprowadza element azjatycki i angażuje w akcję Mary Jane Watson. Rudowłosa miłość Petera Parkera w końcu pokazuje pazur godny tygrysicy. Ostatni akt dotyczy wydarzeń z II Wojny Domowej. I tę część polecam przeczytać po premierze tego eventu, o czym raczy wspomnieć nawet wydawca. Bonusem są trzy zeszyty Mighty Avengers, w którym główne role odgrywają Stark i Doom, dzięki którym na chwilę przenosimy się do świata bez internetu.
Jeśli myśleliście, że Iron Mana ominą zmiany kadrowe, to jesteście w błędzie. Niezwyciężony Iron Man to debiut Riri Williams, czarnoskórej dziewczyny, której intelekt równa się z tym Starka, co pozwoliło jej zbudować własną wersję pancerza. Myślę, że nie będzie spoilerem jeśli powiem, że na jakiś czas zastąpi ona Tony’ego, choć uspokajając jego fanów nadmienię, iż dziś działa ona już jako Iron Heart. Jak oceniam tę postać? Wszystkie zmiany osobowe, jakie zaszły w okresie Marvel NOW! i Marvel NOW! 2.0 okazały się sezonowe. Większość bohaterów przekazała tytuły pierwotnym właścicielom, a część jest dużo mniej aktywna. W przypadku panny Williams pakowanie jej do zbroi Starka było zbędne, gdyż sama posiadała na tyle charakteru, iż niezależny start nie byłby dla niej problemem.
Wiele mówi się o spadku formy Bendisa. Artysta ten już od kilku, a nawet kilkunastu lat jest jednym z najbardziej zapracowanych scenarzystów w branży i nie obawia się poruszać w zarówno klimacie wielkich eventów, jak i nieco bardziej indywidualnych opowieści. Nawet pracując aktualnie dla DC artysta ten ani na chwilę nie zwalnia. Przy takim tempie pracy kryzys jest wręcz czymś naturalny i zrozumiałym. W Niezwyciężonym Iron Manie go jednak nie widać. Od twórcy Rodu M ponownie dostajemy perfekcyjne dialogi i współgrającą z nimi akcję, ciekawe, lecz nie przekombinowane pomysły i zrównoważone tempo akcji.
Jestem fanem zbroi Iron Mana i ta występująca tutaj jest niewątpliwie jedną z najciekawszych, a na pewno najbardziej uniwersalnych. Lecz nie samą zbroją stoi ten komiks. Marquez i Deodato stawiają na bardziej sensacyjną stronę działalności Złotego Avengera. Nie ma więc tu kontynuacji kosmicznej odysei u boku Strażników Galaktyki, brak też wielkich superbohaterskich bitew. Historia ma charakter opowieści akcji z elementami komiksowymi, a nawet szpiegowski. David Marquez jest autorem o bardziej przejrzystej, heroicznej wręcz kresce, choć to Deodato nadaje całości charakteru, dodając nieco skrytości. Nie zapomniałem też o Marku Bagleyu, który w dołączonej historii z Avengers prezentuje ciekawe użycie rastrów, dodających nieco staroszkolnego posmaku.
Szkoda, że Iron Man zawitał u nas dopiero przy okazji Marvel NOW! 2.0. Historia Tony’ego Starka w ostatnich latach stała się ciekawa i warta poznania, choćby ze względu na komplikacje w jego rodowodzie. Niezwyciężony Iron Man to komiks bardzo dobry, utrzymujący niezłą kondycję wydań zbiorczych, jakie daje nam Egmont. Podchodziłem do niego z rezerwą, gdyż wcześniej nie słyszałem o nim opinii tak pochlebnych, jak na przykład o Visionie Toma Kinga. Brian Michael Bendis jednak nie zawodzi i pokazuje to, w czym jest najlepszy i zaostrza apetyt na II Wojnę Domową. Czy kolejny konflikt między herosami nie będzie jednak dymem bez ognia? Przekonamy się już w połowie lipca.
Tytuł oryginalny: The Invincible Iron Man Vol.1: Reboot, The Invincible Iron Man Vol.2: War Machines, The Invincible Iron Man Vol 3: Civil War II
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: David Marquez, Mike Deodato Jr., Mark Bagley
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 384
Ocena: 80/100