Kamala znajduje się w sytuacji, w której był już niejeden bohater Marvela, chociażby Spider-Man, żeby daleko nie szukać. Zanim podniesie się jęk zawodu przypominam, że Ms Marvel to komiks skierowany do młodszych czytelników, przedstawicieli nowego pokolenia, możę nawet do tych, którzy przygodę z komiksem dopiero rozpoczynają i nie będzie im przeszkadzać pewna powtarzalność i infantylne fabularne rozwiązania w stylu… dinozaura walczącego z klonami głównej bohaterki.
To jednak nie wszystko, jednocześnie Kamala zmaga się z nieprzychylnością opinii publicznej. W jednej chwili traci na popularności, kiedy tajemnicza organizacja (którą jednak wszyscy znamy), podszywająca się pod firmę deweloperską, postanawia bezprawnie wykorzystać jej wizerunek na billboardach, jednocześnie wprowadzając drastyczne zmiany w Jersey City i pozbawiając lokalną społeczność pracy. A nasza bohaterka, zamiast jednym ruchem wielkiej pięści strącić nielegalnie przygotowane reklamy, bezskutecznie próbuje wytłumaczyć wściekłemu tłumowi, że nie ma z całą akcją nic wspólnego. Tu po raz kolejny wychodzą na wierzch słabości scenariusza G. Willow Wilson, na które trzeba będzie przymknąć oko.
Żeby nie było, że tylko narzekam, są płaszczyzny, na których Ms Marvel tom 5 – Supersławna błyszczy. Na pewno jest to humor – ten w wydaniu o wiele spokojniejszym i wyważonym, niż w takim Deadpoolu czy Harley Quinn. Dialogi są skrojone naturalnie, podszyte sarkazmem, co w większości przypadków sprawdza się bardzo dobrze i pozwala choć na chwilę zapomnieć o scenariuszowych mieliznach.
Ci, którzy zarzucali serii nadmierne epatowanie poprawnością polityczną, pewnie nie zmienią swoich zarzutów po lekturze Ms Marvel tom 5 – Supersławna, ale uczciwie trzeba przyznać, że całość podana jest raczej ze smakiem. Nie przeszkadzają liczne wątki związane z religią czy muzułmańską tradycją, chociaż scenarzystka nie była w stanie wyzbyć się pewnych męczących stereotypów. Mnie dla przykładu nie podobało się, że córka homoseksualnej pary musi mieć nadwagę i niebieskie włosy – spokojnie mogłoby się obyć bez tego. Na szczęście to tylko detale, na które większość pewnie nawet nie zwróci uwagi.
W Ms Marvel tom 5 – Supersławna dzieje się sporo, ale przyjemniej czyta mi się o rodzinnych perypetiach Kamali, niż obserwuje potyczki Ms Marvel. A na płaszczyźnie prywatnej sporo się dzieje: a to Bruno, do tej pory smalący cholewki do naszej bohaterki znajduje sobie inny obiekt westchnień, a to jej brat postanawia ożenić się z kandydatką, która na pierwszy rzut oka nie ma prawa spodobać się konserwatywnym rodzicom. W tych właśnie wątkach coś dla siebie powinni znaleźć również nieco starsi czytelnicy, szczególnie że między wierszami pada wiele mądrych słów o znaczeniu przyjaźni i o tym, co powinno być w życiu najważniejsze.
Nie jestem fanem kreski ani Adriana Alphony ani Takeshiego Miyazawy, toteż pozwolicie, że nie będę zachwycał się warstwą graficzną. Najbardziej podobała mi się kolorystyka, a na kolory nie w każdym dziele zwracam uwagę. Jeśli lubicie cukierkowe barwy na nieco mangowej kresce, to jest szansa, że Ms Marvel tom 5 – Supersławna będzie miła dla waszego oka.
Konkludując, Ms Marvel to seria bardzo specyficzna. Na pewno nie należy do czołówki tytułów wydanych w ramach linii Marvel Now, ale z pewnością należy ja wyróżnić za odróżnienie się od całej reszty. Bo jedno jest pewne – drugiej opowieści o podobnym klimacie w tym momencie na naszym rynku nie ma (najbliżej jest chyba Runaways).
Tytuł oryginalny: Ms. Marvel Volume 5: Super Famous
Scenariusz: G. Willow Wilson
Rysunki: Takeshi Miyazawa, Adrian Alphona, Nico Leon
Tłumaczenie: Anna Tatarska
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 144
Ocena: 70/100