Mroczni Sędziowie. Upadek Mrocznego Świata: Księga 1 – recenzja komiksu

Mimo iż wydawnictwo Hachette nie planuje (przynajmniej na razie) polskiej edycji kolekcji poświęconej Sędziemu Dreddowi, to bohater ten ma się u nas coraz lepiej.

Znaczny wkład ma w to Studio Lain, które oprócz tytułów z nim w głównej roli, wydało również komiks w ramach nowego cyklu Uniwersum Sędziego Dredda, którym jest Mroczni Sędziowie. Upadek Mrocznego Świata: Księga 1, historia będąca czymś znacznie więcej, niż klasycznym originem superłotra, ocierająca się o horror, powieść drogi, a nawet swego rodzaju postapokalipsę. Choć trafniejsze wydaje się tu sformułowanie przedapokalipsę.

Strona komiksu Mroczni Sędziowie. Upadek Mrocznego Świata: Księga 1

Upadek Mrocznego Świata od samego początku prezentuje się niezbyt optymistycznie. Tajemnicza plaga doprowadza do kryzysu rolniczego, a klęski żywiołowe nie poprawiają sytuacji. Co więcej, jest to ledwie początek ogromnej tragedii, jaka spotyka przedstawiony świat. Choroba ogarnia będący u władzy Departament Sprawiedliwości, który nie waha się użyć wszelkich środków, by zgładzić zbrodnię i każdego, kto stanie na drodze makabrycznego planu uśmiercenia wszystkiego, co żywe.

Akcja zaczyna się od farmerskiej rodziny Childsów, których nie oszczędzał los, łącząc ich ze ściganym przez władzę Sędzią Fairfaxem. Szybko pojmują, że dzieje się coś naprawdę złego, nawet jak na kraj rządzony przez autorytarne i wszędobylskie władze. Okoliczna ludność i pozostali przedstawiciele prawa zaczynają egzekwować je w sposób nadto radykalny. Nie od dziś wiadomo, że stojący za wszystkim Sędzia Śmierć za największą zbrodnię uznaje życie, gdyż w jego mniemaniu tylko martwi nie łamią prawa.

Strona komiksu Mroczni Sędziowie. Upadek Mrocznego Świata: Księga 1

System sędziowski, jak i cały świat, nie jest tu tak rozwinięty, jak na łamach komiksów z Dreddem. Technologia bliższa jest obecnej i miastom daleko do futurystycznych pejzaży, z kolei władze zdają się świeże, o czym świadczy obecność prezydenta Boone’a, który tajemniczo kojarzy się z prezydentem Trumpem. A co z głównym przedstawicielem systemu? Sędzia Fairfax to osobnik kompletnie inny, niż Dredd. Słynny obrońca Mega-City One to najdelikatniej mówiąc, bezkompromisowy i twardogłowy stróż prawa, będący prawdziwym postrachem przestępczości. Fairfax z kolei wydaje się wręcz anemiczny w porównaniu z nim i na pewno nie tak pilny w pełnieniu swojej służby. Gdyby panowie stanowili duet, bez wątpienia to Dredd zdominowałby kolegę po fachu, choć zapewne w tym zestawieniu byłby tym złym gliną.

W powieściach drogi często pojawia się motyw podróży dorosłego i dziecka, mniej lub bardziej skoligaconych ze sobą. Relacja młodocianej Jess i Fairfaxa początkowo nie jest przyjazna, ale trudy podróży po zaskakująco „żywym” umierającym świecie zbliżają ich do siebie. Niemałą rolę odgrywa tu motor, którym się poruszają. Mimo iż to ledwie SI, to wykazuje się on większą empatią od wielu ludzi, zgodnie z sentencją z Blade Runnera „more human than human”. Pozostając w tematyce postaci – rodzina Childsów to ciekawa gromadka. Szczególną uwagę przykuwa tu waleczny i żwawy senior rodu, którego nieufność wobec systemu okazuje się miejscami zbawienna. Po drugiej stronie barykady również znajduje się kilku wartych uwagi bohaterów, jak chociażby Sędzia Psiren, będąca oczywistym przeciwieństwem uroczej Sędzi Anderson czy mniej znani zausznicy Śmierci, których liczba jest imponująca.

Strona komiksu Mroczni Sędziowie. Upadek Mrocznego Świata: Księga 1

Obok głównej historii pojawiają się cztery krótkie powieści w ramach cyklu Sny martwego świata, w których w przystępnej formie Kek-W przedstawia poszczególnych złoczyńców. I tak kolejno otrzymujemy płomiennego Sędziego Pożogę, którego płomień zdaje się palić jego samego, budzącego trwogę nawet u samego siebie Sędziego Stracha, Sędziego Pomora z naukowym zacięciem i rzecz jasna Sędziego Śmierć. Korzenie tego ostatniego ukazane są również w głównej historii i możecie mi wierzyć – autor przemyślanie wykreował jego postać, bez wad charakterystycznych dla złoczyńców.

Rysunki Dave’a Kendalla mogłyby stanowić solidną podstawę do serii sennych koszmarów. Niezwykle dosłowne i do bólu obrazowe widoki narysowane w przydymiony, lecz nie skąpiący szczegółów sposób przywodzą na myśl pracę Dominika Brońka. Kendallowi udało się też dość dobrze stworzyć wygląd sędziów, z obowiązkowymi hełmami i elementami uniformu upodabniającymi ich do tych z Mega-City One. Interesujące są ich też groteskowe przemiany, a takie potworności, jak Sędzia Gates pozostaną mi na długo w pamięci.

Myślę, że nawet ortodoksyjni fani Dredda będą zadowoleni. Świat pokazany na łamach pierwszego tomu Upadku Martwego Świata zawiera pewne cechy rodem z Mega-City One, lecz ujęte w nieco innej formie. Zamiast cyberpunkowej bezduszności, otrzymujemy trupią gangrenę, która swym zasięgiem obejmuje coraz większe tereny upadającego świata. Kek-W ma również niezwykły talent do tworzenia postaci i klimatu, który powoduje ciarki na plecach, a ponure i pełne zgnilizny oraz rozmaitych płynów ustrojowych i wszechobecnych trupów plansze Dave’a Kendalla potęgują ten niepokój. Studio Lain zapowiedziało również inne tytuły w ramach Uniwersum Sędziego Dredda, a wśród nich Judge Anderson: Shamballa, stający się z miejsca jedną z najbardziej oczekiwanych przeze mnie premier, miejmy nadzieję, tego roku.


Okładka komiksu Mroczni Sędziowie. Upadek Mrocznego Świata: Księga 1

Tytuł oryginalny: The Dark Judges: Fall of the Dark World Book 1
Scenariusz: Kek-W
Rysunki: Dave Kendall
Tłumaczenie: Jakub Górecki, Sylwia Jamorska
Wydawca: Studio Lain 2018
Liczba stron: 160
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?