Moon Knight – recenzja komiksu

Madness is the emergency exit”. Kultowy cytat Jokera z Zabójczego żartu można odnieść do setek postaci – prawdziwych i fikcyjnych. Jakkolwiek nie brzmi on niepokojąco, to zawiera pewne ziarno prawdy w wielorakim znaczeniu. Postać Marca Spectora nie dorównuje popularnością Peterowi Parkerowi czy Wade’owi Wilsonowi. Moon Knight jest za to doskonałym przykładem na to, że superbohater to jednostka na wskroś szalona. I choć do tego samego wniosku dojdziemy patrząc na wielu innych przebierańców, to Jeff Lemire nie pozostawia wątpliwości, iż heroizm i odwaga świetnie komponują się z zaburzeniami osobowości i urojeniami.

Strona komiksu Moon Knight

Moon Knight z okresu Marvel NOW! zakończył się nieoczywistym cliffhangerem. Poważnie ranny po walce bohater udał się w sobie tylko znanym kierunku, nie pojawiając się w żadnej innej serii. Tu dowiadujemy się, że Marc Spector wylądował w psychiatryku. A przynajmniej tak mu się wydaje. Jego patron, bóg Khonshu, przekonuje go bowiem, że otaczający go personel medyczny, a nawet lekarz prowadząca to złowrogie postaci z egipskiej mitologii, mające swój podły plan wobec świata. I tu zaczyna się zjeżdżalnia w pokręconym umyśle Spectora.

Marc Spector to nie jedyna osobowość wcielająca się w Moon Knighta. Dostajemy kolejno playboya-miliardera, szukającego sprawiedliwości taksówkarza i kosmicznego obrońcę ludzkości. Wcielenia te pojawiają się losowo, plącząc się ze sobą i jedynym ich wspólnym mianownikiem jest tytuł i biały półksiężyc. Lemire nigdy nie był czempionem klasycznego, muskularnego superhero. O wiele lepiej odnajdywał się w konwencjach o większej głębi. Taki zestaw bohaterów z pewnością dał mu okazję do popisu, co Kanadyjczyk skrupulatnie zresztą wykorzystał.

Strona komiksu Moon Knight

Mitologia antycznego Egiptu to nie taka prosta sprawa. Państwo to miało swe okresy polityczne, podczas których większą estymą cieszyli się konkretni bogowie, że nie wspomnę o tym, że w różnych regionach Nilu patronami poszczególnych przymiotów był ktoś inny. I tak na przykład powszechnie kojarzony z Księżycem Thot w okolicach Teb ustępował miejsca pojawiającemu się w życiu naszego herosa Khonshu, synowi Amona i Mut. W wydaniu Marvela odbiega od pierwotnych standardów, wyglądając jak postać w garniturze z ptasią czaszką w miejscu głowy. Do tego dochodzą cechy charakteru, jak apodyktyczność, skłonność do manipulacji oraz ogromne ego i to nawet w boskiej skali. Lemire, kontynuując to, co rozpoczęli inni autorzy, zburzył pewien mit opiekuńczej siły wyższej, czyniąc z niej pasożyta na duszy i tak już umęczonego Spectora.

Greg Smallwood ilustrował album Moon Knight tom 2: Z martwych powstaną. To, co tam stworzył, było zaledwie zalążkiem tego, czym popisuje się tutaj. Oderwana od rzeczywistości akcja Lemire’a mu to ułatwia i w Nowym Jorku rysownik mógł postawić sobie piramidę czy uczynić z egipskich bogów kosmiczne postaci, niczym z Trylogii Nikopola. Smallwooda wspierają Francesco Francavilla, Wilfredo Torres i James Stokoe, z których każdy wnosi powiew świeżości. Od noir z elementami ulicznych, neonowych barw, po kreskówkową odyseję księżycową. W dodatkowym zeszycie Moon Knight #2 z 1980 na chwilę pojawia się Bill Sienkiewicz, choć w wydaniu zupełnie innym, niż znanym choćby z Elektra Assasin. Nie zdradzę jednak, o czym jest ten fragment, gdyż warto porównać sobie klasyczną przygodą pióra Douga Moencha ze współczesnymi historiami, po cichu licząc, że może kiedyś Egmont wyda coś więcej z klasyki…

Strona komiksu Moon Knight

Moon Knight Jeffa Lemire’a jest chyba drugą po Visionie najbardziej oczekiwaną przeze mnie pozycją z Marvel NOW! 2.0. Widać w niej, jak ciekawą i niejednoznaczną postacią jest główny bohater i jak nierzadkie motywy w komiksie superbohaterskim, jak mitologia czy problemy psychiczne, mogą zyskać nowy blask. Lemire znakomicie wykorzystał swój talent do przenoszenia odbiorcy do różnych okresów/wcieleń bohatera bez zgrzytów i przy tym poruszył istotne kwestie osobiste. Plusem samej postaci Moon Knighta jest też fakt, że nie jest on zaangażowany w żadne z większych wydarzeń uniwersum Marvela, co w efekcie daje nam opowieść jednego bohatera. Jestem ciekaw, czy Egmont zamierza kontynuować przygody Marca Spectora, dalej prowadzone już w ramach Marvel Legacy, zbliżającego się wielkimi krokami na nasz rynek.


Okładka komiksu Moon Knight

Tytuł oryginalny: Moon Knight Vol. 1: Lunatic, Moon Knight Vol.2: Reincarnations, Moon Knight Vol.3: Birth and Death
Scenariusz: Jeff Lemire, Doug Moench
Rysunki: Greg Smallwood, Francesco Francavilla, James Stokoe, Wilfredo Torres, Bill Sienkiewicz
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 344
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?