Wprawdzie można się nieco wystraszyć, ponieważ fabuła nawiązuje do pierwszego, najsłabszego przecież tomu Liga Sprawiedliwości tom 1 – Maszyny zagłady. Hitch w ten sposób objął swoją opowieść pewnego rodzaju klamrą. Na szczęście, jak mawiał Leszek Miller, prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy. A Hitch kończy z przytupem, wprowadzające na scenę grupę postaci, której się nie spodziewaliśmy.
W historii Dziedzictwo znów mamy motyw podróży w czasie. Tym razem z przyszłości przybywa drużyna młodocianych bohaterów złożonych z… potomków aktualnych członków Ligi Sprawiedliwości. Cruise (Nora Allen), Cube (George Marvin Stone), Green Lanterni (Jason i Jenny Allen), Hunter Prince i Serenity (EldorisCurry) odziedziczyli moce po swoich rodzicach, a w wielu aspektach również ich prześcignęli. Teraz będą musieli ocalić świat przed zagładą (tak, znowu), ale jak wiemy, mieszanie w liniach czasowych rzadko kończy się dobrze.
Główni bohaterowie na początku nie mogą uwierzyć, że stają naprzeciw swoich własnych potomków, szczególnie że ci przynieśli ze sobą również trudne do pogodzenia się tajemnice. Szczególnie Diana będzie bardzo zaskoczona obecnością swojego syna, zwłaszcza że ta opowieść będzie w dużej mierze kręcić się wokół niej.
Liga Sprawiedliwości tom 5 – Dziedzictwo, w przeciwieństwie do poprzedniej odsłony, to dzieło jednolite, napisane przez jednego scenarzystę i narysowane przez jednego rysownika – prezentującego dynamiczny, przejrzysty, zorientowany na szczegół styl Fernando Pasarina. Może właśnie dlatego jego odbiór był wyraźnie lepszy, a poziom – wyrównany, chociaż im bliżej końca, tym wyraźniej widać było pełną miałkość fabularną. Ale przecież nie spodziewaliśmy się tutaj opowieści zmieniających status quo najpotężniejszej drużyny uniwersum DC, prawda?
Bryana Hitcha żegnamy zatem z godnością i pewną dozą sympatii, bo choć jego pomysły nieraz bywały zupełnie nietrafione, to zakończenie runu dało sporo frajdy, ale i zaskakujących momentów. Do nich z pewnością należy tożsamość niejakiej Monarchini – potężnej władczyni zrujnowanego świata przyszłości, czy nowe wcielenie Aquamana, który wydaje się być bezwzględny i zdeprawowany.
Liga Sprawiedliwości tom 5 – Dziedzictwo nie powala na kolana, ale na pewno warto zapoznać się z zawartymi tu wydarzeniami, chociażby dlatego, że Hitch dał światu DC garstkę kolejnych postaci, które jeszcze kiedyś będą mogły zostać wykorzystane, a może nawet, za wiele lat, wejdą do ścisłego kanonu. Póki co kończymy przygodę z Ligą Sprawiedliwości i czekamy na decyzję Egmontu odnośnie kontynuacji.
Tytuł oryginalny: Justice League Vol. 5: Legacy
Scenariusz: Bryan Hitch
Rysunki: Fernando Pasarin
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 132
Ocena: 75/100