Historia zaczyna się od pary przyjaciół – koto-lisa Reksa i prosiaka Pogo. Chłopaki przemierzają tytułową krainę w poszukiwaniu cennych dóbr i artefaktów. Jak bywa w tym fachu, na ich drodze stają osobnicy uczciwi, jak i ci mający własne interesy. Bohaterowie wpadają w tarapaty, z których wyjść pomagają im dwie panie – wiewiórka Kasa i żabia księżniczka Lula. Po drodze pojawia się pewien owad ze skłonnościami do zmiany stron i grupa łotrów o niecnych zamiarach zdobycia pradawnej czarnomagicznej mocy. Pobieżne opisy nie oddadzą pełni charakteru tych postaci, a wręcz je infantylizują. A Laufman jest daleki od tego, choć pozostaje w sferze zrozumiałej nawet dla kilkulatka.
Nie jestem wielkim miłośnikiem fantasy. Czytałem najważniejsze standardy tego gatunku, ale pomniejsze, nieco mnie popularne tytuły nie znajdują miejsca w moim sercu. Kraina Ruin to lekki, zabawny przedstawiciel tego gatunku, wykorzystujący wiele jego elementów, posiada jednak przy tym sporo z awanturniczej przygody. Laufman miał ciekawy pomysł z hybrydowymi postaciami, jak jeden z głównych bohaterów, co być może w przyszłości będzie pozytywnie procentować.
Komiks jest opowieścią awanturniczą o dużej dawce humoru, zrozumiałego dla młodszego czytelnika. Jest pozytywny i ciepły, ale bez uciekania w żarty o popierdywaniu, przy czym nie jest też nazbyt ugłaskany. Występują tu elementy, które pewna fanka siedzenia na jeżyku uznałaby za przemoc lub/i makabrę. Ale współczesny kilkulatek to całkiem samodzielny człowiek, nie zaś zalękniona pół-małpa, która rozumie dużo więcej niż wyszczekiwane komendy i grożenie palcem.
Kraina Ruin przypomina mi oldschoolowe platformówki. Fizjonomia głównym bohaterów i ich cechy wprost proszą się o przeniesienie w świat wirtualny. Łatwo wyobrazić ich sobie w określonych zadaniach i nawet scenariusz z komiksu byłby wystarczającą podstawą do fabuły gry. Cały świat stworzony przez Dereka Laufmana wygląda na dość obszerny i skłonny do tycia, więc w mojej wyobraźni jego rozrost na płaszczyźnie wirtualnej byłby wręcz wskazany.
Kraina Ruin: Oko za oko otwiera linię wydawniczą KBOOM Kids. To spore wyzwanie, ale i alternatywa wobec oferty dla młodszego odbiorcy, jaką ma Egmont. Jestem niezmiernie ciekaw, co KBOOM dalej zaoferuje w jej ramach. Wbrew pozorom, na naszym rynku brakuje ogromu komiksów dla dzieciaków, których lektura nie wprawiałaby w zażenowanie ich rodziców. Świat Krainy Ruin skrywa potencjał, który odpowiednio nakierowany, może przynieść wiele ciekawych opowieści. Czy Derek Laufman zdecyduje się iść dalej w tę stronę?
Tytuł oryginalny: Ruinworld: Eye for eye
Scenariusz: Derek Laufman
Rysunki: Derek Laufman
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Wydawnictwo KBOOM 2019
Liczba stron: 120
Ocena: 70/100