Co nowego w siódmym tomie Jonaha Hexa? Szczerze mówiąc niewiele – dostajemy po prostu więcej tego samego, co pokochaliśmy wcześniej, oczywiście w najlepszym możliwym wydaniu. Zabójczy ołów to pięć historii ciągnących się łącznie przez sześć zeszytów, zatem forma się nie zmienia – to nadal zbiór krótki opowiastek, na łamach których scenarzyści Justin Gray i Jimmy Palmiotti mogą pozwolić sobie na zabawę konwencjami, ale i stylami współpracujących z nimi rysowników.
Jonah Hex – Zabójczy ołów to w dużej mierze koncert Europejczyka Jordiego Berneta, który zilustrował aż trzy zawarte w tym tomie historie. Nigdy nie ukrywałem, że nie jest to mój ulubiony artysta, szczególnie w porównaniu z innymi rysownikami, którzy mieli okazję współtworzyć nowe przygody dziarskiego rewolwerowca. Podczas lektury tego albumu starałem się więc skupić na fabułach. Było to dla mnie o tyle szokujące, że przecież hiszpański mistrz rysunku tak brawurowo zilustrował świetne przygody Torpedo. Trudno mi wytłumaczyć, czemu akurat w Jonah Hex jego prace zupełnie mi nie leżą.
Tom otwiera historia Nieszczęścia chodzą trójkami, gdzie na drodze Hexa staną trzy seksowne łowczynie nagród, które porzuciły cyrkowy fach. Jeśli pamiętacie z lektury poprzednich tomów, jaki jest stosunek Jonaha do kobiet, możemy tylko wyobrazić sobie konsekwencje, które spadną na jedną z nich, kiedy przekroczy pewną granicę. Zostając przy pracach Berneta, w Zabójczym ołowiu mamy jeszcze jego Piekło w High Water, gdzie Hex będzie musiał zmierzyć się z żądzą zemsty pewnego szeryfa oraz Zestrzelić słońce, w którym znów dane nam będzie zajrzeć nieco głębiej w przeszłość głównego bohatera i zrozumieć wydarzenia z jego życia, które najbardziej go ukształtowały.
Zabójczy ołów ma do zaoferowania coś jeszcze – znany nam już Rafa Garres ilustruje opowieść Tchórz, ukazującą między innymi reakcję lokalnej społeczności na prohibicję, a także szkołę życia dla pewnego młodego szeryfa, który nigdy wcześniej nie znalazł się w tak trudnej sytuacji. Jeśli pamiętacie Siedem głębokich grobów z poprzedniego tomu wiecie już, że styl artysty potrafi zrobić wrażenie i z pewnością jest to jeden z jaśniejszych punktów niniejszego albumu.
Muszę oczywiście wspomnieć o najdłuższej, bo aż dwuzeszytowej historii w tym tomie. Rzezignat to pseudonim szalonego lekarza, który na polach bitew wojny secesyjnej doskonalił umiejętności brutalnych amputacji kończyn rannych żołnierzy. Obecnie jednak lubuje się w torturach i zabijaniu, możecie więc wyobrazić sobie, co na kartach tego komiksu wyczynia David Michael Beck ze swoim ultrarealistycznym stylem. Rzezignat to najlepsza, najbrutalniejsza, pięknie rysowana opowieść utrzymana w stylistyce horroru i cieszę się, że to właśnie ona zajęła w Zabójczym ołowiu najwięcej stron.
Być może Zabójczy ołów nie jest najlepszym tomem przygód Hexa z wydanych dotychczas przez Egmont, ale wciąż czerpałem z jego lektury sporo przyjemności, szczególnie gdy zachwycałem się pracami Garresa i Becka, a także moje oczy cieszyła Tallulah, która powróciła w jednej z historii. Może fabularnie nie zawsze zaskakuje, natomiast na zróżnicowanie warstwy graficznej zawsze można liczyć. Jonah Hex to seria, w której znajdziecie coś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka – raz to będzie komentarz społeczny, raz niczym nieskrępowaną przemoc, a innym razem ciekawą opowieść o sumieniu i moralności. Owszem, to guilty pleasure, ale bardzo dobrze smakujące.
Tytuł oryginalny: Jonah Hex: Lead Poisoning
Scenariusz: Jimmy Palmiotti, Justin Gray
Rysunki: Jordi Bernet, Rafael Garres, David Michael Beck
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 144
Ocena: 70/100