Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne – recenzja komiksu

Z nagrodami w kategoriach sztuki bywa różnie. Wiele razy opromieniony glorią Oscar trafiał do filmu co najwyżej przeciętnego, a nagroda Emmy lądowała w rękach ludzi śpiewających wyłącznie z playbacku. Z Eisnerami jest odrobinę lepiej. Wszystkie uhonorowane nimi komiksy, które miałem okazje poznać, były wysoko ponad średnią. W tym roku w kategorii Eisnera za najlepszą nową serię zdobył cykl Gideon Falls duetu Lemire/Sorrentino. W mojej opinii absolutnie zasłużenie. Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne to najlepsze tego potwierdzenie.

Strona komiksu Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne

Najlepszych kart nie ujawnia się na początku partii. Tak też czyni autor i oszczędnie dawkuje czytelnikowi istotę zagrożenia, z jakim zmagają się bohaterowie. Patrząc na wszystko z góry, w mieście Gideon Falls regularnie pojawiają się mordercy, których motywacje powiązane są z na poły legendarną Czarną Stodołą. Błąd w takiej logice pojawia się, gdy autor wyjawia imię pierwszego zabójcy. I tu warto napisać o pewnym szczególe ze ścisłego finału pierwszego albumu.

Poczucie niewiadomej wzmaga przenikanie się czasów i światów. Lemire potrafi po mistrzowsku skakać między czasem i miejscem akcji, za każdym razem pokazując jednak, że umie robić to jeszcze lepiej, niż poprzednio. W tym też tkwi sukces Gideon Falls. Parafrazując klasykę – Gideon Falls nie jest tym, czym się wydaje. Tytułowe miasto ma niejednoznaczny, wręcz multiwersalny charakter. Na szczęście bez ludzi w pelerynach, a z masą niedopowiedzeń i wzajemnych powiązań między bohaterami z różnych miejsc i epok.

Strona komiksu Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne

W Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne zmienia się nieco charakter „straszenia”. Zło w pierwszym tomie było tak daleko, iż zdawało się nierealne. Czarna Stodoła wydawała się majakiem młodego nurka śmietnikowego i kilku innych, równie podejrzanych osobników. Tu przysłowiowy potwór pojawia się w sposób, przy którym większość innych manifestacji zła była cichym przemknięciem tylnymi drzwiami. A sama jego obecność również odstawała od tego, czego oczekuje się od czarnego charakteru.

Znakiem rozpoznawczym serii są oryginalne okładki, wnoszące pewien wkład w klimat całości. Aczkolwiek nie tylko one sprawiają, że rysunki Sorrentino są tu tak wyjątkowe, nawet jak na włoskiego artystę. Projektem graficznym Gideon Falls zajął się Steve Wands. Odpowiednia oprawa treści, jaką stworzyli wspólnie Lemire i Sorrentino, potęguje ich wysiłki i przyznam, że haniebnie nie zwróciłem na to uwagi przedtem. Kolejnym niedocenionym przeze mnie architektem Gideon Falls jest Dave Stewart, obecnie jeden z najlepszych kolorystów w branży. Siłą tego artysty jest to, że niezależnie od tego, nad czym pracuje, zawsze trafia w dziesiątkę.

Strona komiksu Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne

Jeff Lemire szturmem zdobył ubiegły rok i ponownie nic nie wskazuje na to, by wydawcy zamierzali zrezygnować z jego dzieł. Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne powinno przekonać tych, którzy nie do końca wierzyli w wielkość tej serii po pierwszym tomie. Akcja jest tu zdecydowanie bardziej skoncentrowana, a potwory z szafy powoli wychylają swe paskudne gęby. Choć tu odpowiedniejszym określeniem byłoby „zza drzwi stodoły”. Mucha Comics zapowiedziała już trzeci tom, a w oryginale w okolicach kwietnia zapewne pojawi się czwarty. Nie jesteśmy więc bardzo w tyle, co trzeba cenić, zwłaszcza przy tytułach rangi Gideon Falls.


Okładka komiksu Gideon Falls tom 2: Grzechy pierworodne

Tytuł oryginalny: Gideon Falls Vol.2: Original Sins
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Mucha Comics 2019
Liczba stron: 132
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?